„Hulk: Koniec i inne opowieści" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 23-10-2017 19:30 ()


Jednym z twórców, którzy odcisnęli znaczące piętno na przygodach Sałaty Marvela, jest niewątpliwie Peter David. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia autor ten przemodelował historie z zielonym goliatem, sprawił, że na nowo stały się one interesujące dla czytelnika, który oczekiwał znacznie więcej niż tylko brutalnej i bezproduktywnej rozwałki z alter ego Bruce'a Bannera. Niewiele przygód z jego dorobku miało okazję ukazać się w Polsce, tym bardziej cieszy zbiorek wydany przez Egmont, a noszący tytuł Hulk: Koniec i inne opowieści.

Nie wszystkie zebrane tu historie są autorstwa Petera Davida. Amerykański twórca silnie kojarzony z grupą mutantów działającą pod szyldem X-Factor, której przygody pisał przez lata, w niniejszym zbiorku odpowiada za dwie opowieści. Z punktu widzenia tytułu, którym wydawca opatrzył ten album, są to dwie najważniejsze historie. Pierwsza - wokół której narosła legenda, czyli stworzona wespół z inną sławą amerykańskiego komiksu, Georgem Pérezem - Czas przyszły niedoskonały, oraz kolejna, podejmująca zbliżoną tematykę, ale osadzona w dość surowej futurystycznej scenerii, opiewająca ostatnią przygodę niesamowitego Hulka.

Mając na uwadze postać potężnego potwora zrodzonego ze śmiertelnego promieniowania gamma, zastanawiano się, jak dalece doskonałą istotą jest znienawidzone przez doktora Bannera jego alter ego. Czy powołany do życia Hulk jest w stanie przetrwać nawet najgorsze warunki na Ziemi, oprzeć się sile atomowej anihilacji, w końcu okazać się długowiecznym gigantem, który będzie z boku obserwował nagły zmierzch ludzkości.

David snuje dwie podobne tematycznie, acz mocno różniące się w formie ujęcia historie. Pierwsza z nich to klasyk amerykańskiego komiksu. Dystopiczna przyszłość, w której nie ma już superbohaterów, bo ponieśli śmierć w wyniku nuklearnej zagłady. Przetrwał tylko jeden z nich, który z wielkiej zgryzoty i dawki promieniowania, jakie przyjął, zmienił się w uzurpatora zwanego przez miejscowych Maestrem. Podporządkował sobie niedobitki ocalałych i rządzi w swoim mieście żelazną ręką. Przez wiele lat tłumione ego przejęło kontrolę nad ciałem wątłego człowieczka, dając życie kreaturze nie tyle zdeprawowanej, ile sięgającej po swoje w świecie wyniszczonym przez ludzką głupotę. Tu działa prawo silniejszego, ten, kto wyzwie na pojedynek Meastra i ośmieli postawić mu się, albo przypłaci życiem swój zuchwały czyn, albo zajmie jego miejsce. Ta posępna i niegościnna przyszłość została szczegółowo i z pietyzmem zilustrowana przez Pereza.

W drugiej nieco krótszej opowieści David i Keown roztaczają przed czytelnikami wizję spełnionej apokalipsy, gdzie życie na Ziemi zostało całkowicie wyeliminowane, a jedynym przejawem spuścizny ludzkości jest niedołężny starzec, który nie może nawet zaznać spokoju po końcu świata. Ten niepozorny wędrowiec, którego ciało naznaczone jest bruzdami i bliznami po setkach bitew, w momencie zagrożenia przemienia się w bestię, a jej jedynym celem jest przeżycie. Za wszelką cenę. Nic nie liczy się dla tego potężnego goliata poza stawienie czoła nieuchronnemu końcowi i udowodnienie, że na Hulka nie ma mocnych, nawet śmierć nie obnaży jego słabości.

O ile pierwsza z nich zasadza się na podróży w czasie oraz próbie zażegnania niezbyt optymistycznej przyszłości, która - nomen omen - wydaje się jedynie słuszną drogą dla tak potężnej istoty, jaką jest Hulk, o tyle druga ma już znacznie bardziej kameralny i melancholijny wydźwięk, gdzie człowiek osamotniony, popadający w obłęd pragnie zakończyć swój nędzny żywot, ale swoista klątwa nałożona na niego wieki temu, której wynikiem jest tyle cudowna, ile przeklęta transformacja w byt o znacznym potencjale, nie pozwala na pogodzenie się z losem i danie za wygraną. Instynkt przetrwania bierze górę, stawiając Bannera w pułapce między parszywym losem ostatniego z ludzi, który będzie gnił na umierającej planecie, dopóki jego silniejsze ego nie powie dość. A Hulk bywa nieprzejednany w swoich decyzjach, a nadto pragnie udowodnić wyższość nad innymi.

Ostatnia historia dołączona do zbioru jest dość świeża, a za jej oprawę graficzną odpowiada nasz rodak - Piotr Kowalski. Fabularnie jest słabsza niż dwie poprzednie, ale jak ktoś preferuje przygody Hulka, gdy ten hasa sobie w swoim żywiole, rozwalając pół Paryża i sprzedając ciosy na lewo i prawo, to nie powinien być zawiedziony. Potęga Hulka od zawsze fascynowała różnych zakapiorów, którzy nie tylko chcieli wykorzystać niezbyt inteligentnego stwora do swoich celów, ale także posiąść tajniki jego niesamowitej przemiany. Jak się jednak okazuje, bycie Hulkiem to nie łatwa sprawa i posiadanie takiej mocy może okazać się równie fantastyczne, co zgubne. Nie każdy bowiem zapanuje nad materią wyniszczającej mocy, którą Banner tłumi w sobie i nie pozwala, aby zło drzemiące w jego podświadomości na stałe przejęło władzę nad zieloną maszyną do zabijania.

Dla wszystkich sympatyków Sałaty Marvela niniejszy zbiorek mieni się jako mały rarytas. Przez blisko trzydzieści lat ekspansji amerykańskiego komiksu nad Wisłą jedynie wybiórczo mogliśmy poznać perypetie Hulka. Dlatego też cieszy każda inicjatywa przybliżająca przypadki doktora Bannera i jego potwornego alter ego. Dla historii pokroju Czas przyszły, niedoskonały z pewnością warto sięgnąć po ten zbiorek.

 

Tytuł: Hulk: Koniec i inne opowieści

  • Scenariusz: Peter David, Joe Keatinge
  • Rysunki: George Pérez, Dale Keown, Piotr Kowalski
  • Przekład: Kamil Śmiałkowski
  • Wydawca: Egmont
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 252 strony
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-1864-5
  • Seria: Marvel Classic
  • Cena: 79,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus