Osiemdziesiąt lat Kapitana Ameryki

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 20-12-2020 09:27 ()


U schyłku 1940 r., w toku nabierającego rozpędu przesilenia geopolitycznego znanego jako II wojna światowa, Stany Zjednoczone wciąż  trwały w izolacjonizmie. Nie brakowało jednak symptomów wprost wskazujących, po czyjej stronie opowiada się amerykańska opinia publiczna. Ta okoliczność przejawiła się także w ówczesnej kulturze popularnej, czego przejawów nie trzeba było przesadnie długo szukać.  

Znać to było choćby po publikacjach wydawnictwa MLJ Comics (współczesne Archie Comics), którego jednym z najpopularniejszych produktów był magazyn o wyczynach herosa znanego jako Shield (publikowany od stycznia 1940 r. „Pep Comics”). Patriotycznie usposobiony bohater nie przepadał za emisariuszami państw Osi i nie raz dało się to dostrzec w jego przygodach. Także protagoniści spod szyldu Timely Comics (tj. przyszłego Marvela) dawali do zrozumienia, że nie życzą sobie widoku bander w tzw. hakenkreutem na wodach terytorialnych tzw. arsenału demokracji (jak w rządowej propagandzie zwykło się wówczas określać Stany Zjednoczone). Nic zatem dziwnego, że także Sub-Mariner stawił czoła niemieckim najeźdźcom usiłującym zająć należącą do Francji wyspę (vide „Marvel Mystery Comics” nr 10 z sierpnia 1940 r.). Na autentyczne mocne uderzenie w tym kontekście trzeba było jednak jeszcze nieco poczekać.

Nastąpiło ono równo osiemdziesiąt lat temu, tj. 20 grudnia 1940 r. Wówczas to do sprzedaży trafił premierowy epizod nowego magazynu z oferty właśnie Timely Comics. Mowa tu o „Captain America Comics”, wspólnej realizacji scenarzysty Joe Simona i Jacoba Kurtzberga, szerzej znanego jako Jack Kirby. Jak nie trudno się domyślić, głównym protagonistą był nie kto inny niż właśnie tytułowy Kapitan Ameryka. Pierwotnie planowany jako „Super American” z miejsca otrzymał nastoletniego pomocnika w osobie Bucky’ego Burnesa (zapewne efekt dostrzeżenia popularności debiutującego kilka miesięcy wcześniej Robina) oraz antagonistę w osobie samego Adolfa Hitlera.

Pomimo nieprzesadnego entuzjazmu ze strony Martina Goodmana (założyciela i ówczesnego właściciela wydawnictwa) opowieść przybliżająca „efekt” eksperymentu optymalizującego fizyczne możliwości ochotnika nazwiskiem Steve Rogers okazała się rynkowym hitem. Stąd ku osłupieniu wspomnianego wydawcy sprzedaż pierwszego numeru sięgnęła miliona egzemplarzy. Co więcej, owej okoliczności nie przegapili także nazistowscy spece od propagandy, a nawet cierpko i dosadnie odnieśli się do pomysłów Simona i Kirby’ego. Z oczywistych względów sprzedaż „Captain America Comics” znacząco wzrosła wraz z włączeniem się Stanów Zjednoczonych do wojny, a tytuły z jego udziałem niejako z marszu zyskiwały zainteresowanie milionów fanów. O skali tej popularności niech świadczy kinowy serial o jego przygodach (zrealizowany w latach 1943-1944), również cieszący się ogromnym zainteresowaniem.

Podobnie jak w przypadku innych odzianych w trykoty herosów także marka Kapitana straciła na popularności w pierwszych latach po II wojnie światowej. Pomimo próby reaktywowania tegoż zainteresowania (a przy okazji także obiecujących wyników sprzedaży) tzw. okres Commie Smasher (z roku 1954) z przyczyn innych niż merytoryczne został zakończony. Nie powiodła się także próba przeobrażenia tytułu poświęconego tej postaci w tak wówczas popularny magazyn z horrorami. Na swój autentyczny powrót „Cap” musiał zatem czekać do marca 1963 r. kiedy to w czwartym numerze dwumiesięcznika „The Avengers vol.1” okazało się, że w trakcie konfrontacji z niejakim Baronem Zemo (co miało miejsce jeszcze w trakcie II wojny światowej) wpadł on do lodowatych nurtów Atlantyku. Ocalał tylko dzięki obecnemu w jego układzie krwionośnym tzw. serum superżołnierza, tj. źródłu modyfikacji organizmu, któremu został on poddany w trakcie wspomnianego wyżej eksperymentu. Stąd niemal dwie dekady spędził on uwięziony w bryle lodu na dnie tegoż oceanu. Po przypadkowym odnalezieniu i reanimacji przez członków oryginalnego składu Avengers Steve Rogers nie tylko prędko zyskał na popularności, ale też doczekał się statusu lidera tej drużyny.

Od tamtego momentu pomimo nieuniknionych wahań zainteresowania jego przygodami niezmiennie pozostaje on jedną z czołowych osobowości uniwersum Marvela. Do tego zarówno w komiksowej wersji, jak i jego filmowej emanacji


comments powered by Disqus