„Avengers” tom 4: „Wojna światów” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-07-2022 21:54 ()


Nowi Avengers z siedzibą w spektakularnie zmrożonych zwłokach Celestianina znów walczą w obronie świata. Thor, Kapitan Ameryka, Iron Man, nowy Ghost Rider, She-Hulk, Kapitan Marvel, Blade oraz ich nowy dowódca – Czarna Pantera tym razem muszą zmierzyć się z Lodowymi Olbrzymami nasłanymi przez czarnoksiężnika Malekitha. Teoretycznie mają wsparcie nowej drużyny stworzonej przez Coulsona, ale w praktyce nie jest to takie oczywiste. Amerykański Szwadron Sztandarowy jest bowiem zainteresowany jedynie obroną swojej ojczyzny, czyli Stanów Zjednoczonych. Wyparty za granice kraju wróg stanowi jednak ogromne zagrożenie dla reszty świata. Na szczęście Avengers mają szerszą perspektywę. Zresztą są żywo zainteresowani pokonaniem olbrzymów również dlatego, że Malekith chce zniszczyć ich nową siedzibę.

W czwartym tomie podobnie jak we wcześniejszych Jason Aaron stosuje zbliżoną strategię narracyjną. Snując mianowicie główną historię, oferuje jednocześnie wgląd w przeszłość oraz wewnętrzne rozterki poszczególnych bohaterów. Najpierw widzimy zatem poszczególnych członków Amerykańskiego Szwadronu Sztandarowego w ich codziennych zajęciach. Później śledzimy poczynania Gorilla-Mana oraz słuchamy jego rozterek, a następnie przenosimy się, by towarzyszyć She-Hulk, która przeżywa kolejny wewnętrzny kryzys. Poszczególne zeszyty czyta się całkiem nieźle, bo Aaron potrafi w interesujący sposób prezentować poszczególne postacie, ale po lekturze – a właściwie już w jej trakcie – można poczuć niedosyt. Główna oś całej opowieści jest w niedostateczny sposób wprowadzona i wyjaśniona. No, ale taka jest już specyfika wielkich eventów Marvela. Czwarty tom serii „Avengers” zawiera bowiem głównie dodatki do opowieści o wojnie światów, która rozgrywa się w kilku seriach.

W czwartym tomie znów znajdziemy za to niezłą oprawę graficzną. Tym razem za większość zeszytów odpowiada Ed McGuinness, co oznacza, że dominują absurdalnie umięśnione, kreskówkowe, przerysowane postaci o marsowych zazwyczaj minach. Nie brakuje efektownych scen walk, dynamicznego kadrowania i efektownych rozkładówek. Nie ma za to miejsca na żadną subtelność – gruba, mięsista krecha sprawia, że wszystko wygląda bardzo solidnie. Znacznie słabiej na tym tle wygląda zeszyt 21. narysowany przez Jasona Mastersa. Narysowane cienkim konturem nieproporcjonalne postaci z małymi główkami i dziwnymi twarzami wyglądają dziwnie. Tradycyjnie też, ciekawe rzeczy znajdziemy w galerii dodatków umieszczonej na końcu albumu.

Czwarty tom serii trzyma poziom, ale ma jeden – wspomniany powyżej – słaby punkt. Zawiera on mianowicie historie snute jakby nieco na marginesie głównego wydarzenia. Tytułowa wojna światów rozgrywa się gdzie indziej, a tu słyszymy jedynie jej echa. Na końcu albumu znajdziemy rzecz jasna wskazówki, które komiksy trzeba byłoby doczytać, żeby mieć pełny obraz zdarzeń, ale to jest już zabawa dla hardcorowych fanów Marvela i opowieści superbohaterskich. 

 

Tytuł: Avengers tom 4: Wojna światów

  • Tytuł oryginału: „Avengers. Vol 4. War of the Realms”
  • Scenariusz: Jason Aaron
  • Rysunki: Ed McGuinness, Jason Masters, Stefano Caselli
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 01.06.2022 r. 
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Objętość: 108 stron
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena okładkowa: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

 


comments powered by Disqus