„Zagor” tom 1: „Zasadzka” - recenzja
Dodane: 11-02-2021 21:47 ()
Dopiero co zakończona dekada upłynęła pod znakiem m.in. prezentacji polskim czytelnikom dotąd nieznanej (bądź co najwyżej cząstkowo tylko rozpoznanej) klasyki europejskiego komiksu. Stąd nareszcie była okazja, by przyswoić sobie tak cenione przedsięwzięcia jak „Wieże Bois-Maury”, „Luc Orient”, „Valerian” i wiele, wiele innych tytułów dotąd znanych na ogół z obcojęzycznych edycji. W końcówce zeszłego roku owo zaszczytne „grono” uzupełniła pierwsza odsłona jeszcze jednego tytułu, który z pełnym przekonaniem wypada zaliczyć właśnie do wspomnianej klasyki.
Postać Zagora (bo o nim rzecz jasna mowa) po raz pierwszy zaprezentowano równo sześć dekad temu i od tamtej pory jego perypetie nie tylko zyskały bardzo liczne grono fanów wśród kilku już generacji, ale też obrosły zasłużoną legendą. Doczekały się ponadto licznych edycji poza włoskim matecznikiem tego przedsięwzięcia i stąd także obecnie komiksy z jego udziałem publikowane są m.in. w Hiszpanii, Albanii oraz krajach nieodżałowanej Jugosławii. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, gdyż krewki wojownik biegle posługujący się zarówno bronią palną, jak i znacznie bardziej archaicznym orężem (tj. kamiennym toporem, od którego wzięło się zresztą jego imię w pełnym brzmieniu – „Za-Gor-Te-Naya/Duch z Toporem”) to obok m.in. Texa i Nathana Nevera i Dylana Doga jedna z najlepiej rozpoznawalnych osobowości wydawnictwa Bonelli. Nieprzesadnie entuzjastyczna recepcja produkcji z zasobów tegoż wydawcy na polskim gruncie (dwa podejścia Egmontu z lat 2001-2004 i 2010-2011, epizod Bum Projekt – 2015/2016 oraz niezrealizowane zapowiedzi oficyny Dobre Historie i Fantasmagorii) uniemożliwiły niestety debiut Zagora nad Wisłą i Narwią. Fortunnie do czasu. Oto bowiem za sprawą wydawnictwa Tore komiksowe przeboje rodem ze słonecznej Italii raz jeszcze uzupełniły dostępną polskiemu czytelnikowi ofertę. Co więcej, obok znanego i lubianego „Detektywa Mroku” oraz specjalistki z zakresu kryminalistyki w osobie Julii Kendall częścią tego przedsięwzięcia okazał się właśnie Zagor! Tym samym po blisko sześciu dekadach od swego „objawienia” się w ramach kultury popularnej także ów heros nareszcie „przemówił” po polsku.
Zgodnie z przejętą u zarania niniejszej serii poetyką także w swojej pierwszej „polskiej” przygodzie rzeczony zaprezentował się z przysłowiowym przytupem. Mamy bowiem do czynienia z osobnikiem, któremu dane jest egzystować w momencie gwałtownego rozwoju terytorialnego Stanów Zjednoczonych, tj. ok. 1825 r. Napływ spragnionych ziemi osadników z Europy oraz dysponowanie zakupioną od Francji Luizjaną walnie przyczyniły się do zaistnienia tego, jak czas pokazał, epokowego procesu. Jednak jak to zwykle w przełomowych momentach dziejowych bywa, także tym razem nie zabrakło licznych wyzwań zarówno dla pełnoprawnych obywateli młodej republiki, jak i rdzennych mieszkańców kontynentu północno-amerykańskiego. I to właśnie w owym tyglu przemian Zagor, bohater na miarę znanego z kart powieści Jamesa Fenimore'a Coopera Natty’ego „Sokolego Oka” Bumppo tudzież jeszcze bardziej popularnego Old Shatterhanda, rusza z pomocą potrzebującym. Do tego bez względu na to, czy wsparcia wymagają przemieszczający się w krytych wozach koloniści, czy też Indianie znad Wielkich Jezior. A nie da się ukryć, że tak jak wyżej zasygnalizowano w zaradności i konfrontacyjnej biegłości Zagor mógłby z powodzeniem konkurować z takimi gigantami komiksowego westernu jak Mike Bluberry czy Jonah Hex.
Okazji do wykazania się na tym polu oczywiście nie zabrakło także w polskim debiucie wspomnianego. Zresztą już tylko tytuł tegoż epizodu nie pozostawia pod tym względem choćby cienia wątpliwości. Stąd kreatorzy tego przedsięwzięcia - Sergio Bonelli (w tym akurat przypadku skrywający się pod pseudonimem „Guido Nolitta”) i Gallieno Ferri – zadbali, by „Duch z Toporem” miał się czym zająć, wkomponowując go w ramy intrygi z udziałem jednego ze szczepów Delawarów oraz szubrawcy imieniem Regan. W grę wchodzi również szemrany handel whisky w wykonaniu nieprzesadnie uczciwego właściciela saloonu w osadzie Pleasent Point oraz agresywne zapędy Indian przeczuwających, iż napływ coraz liczniejszych kolonistów może okazać się dlań fatalny w skutkach…
Teoretycznie czas popularności utworów z udziałem, jak to się w swoim czasie mawiało, tzw. Indian i kowbojów przeminął (a przynajmniej tak jeszcze względnie niedawno twierdził Steven Spielberg, prognozując, że ten sam los czeka filmowe produkcje z udziałem superbohaterów). Niegdyś rozchwytywane powieści autorstwa Karola Maya tudzież naszego Longina Jana Okonia (vide pamiętna trylogia Tecumseha) zdają się nie wzbudzać już emocji w skali porównywalnej jeszcze z latami 80. minionego wieku. Miejsce w sercach i umysłach współczesnych czytelników wypełnili protagoniści takich realizacji jak „Saga”, „Żywe trupy” i oczywiście metaludzi z uniwersów m.in. DC, Marvela i Valianta. Nie da się jednak ukryć, że uchowało się jeszcze grono potencjalnych odbiorców komiksowych produkcji, które z sentymentem wspomina westernowe lektury z młodzieńczych lat (w tym także ich komiksowe adaptacje takie jak m.in. „Ostatni Mohikanin” w wykonaniu Tibora Cs. Horvatha i Erno Zorada), chętnie sięgające po realizacje w typie „Comanche” i „Durango”. To właśnie dla nich „Zagor” z dużym prawdopodobieństwem okazać się może satysfakcjonującą lekturą. Także z tego względu, że obok znajomego i pozytywnie kojarzonego anturażu otrzymają oni także emocjonującego „akcyjniaka” wprost tętniącego od fabularnych zawirowań. Być może nie wszystkim akceptowalnym wyda się profil osobowościowy tytułowego bohatera, niejako wydobytego z czasów poprzedzających przewartościowanie, które w komiksowym medium przejawiało się m.in. serią „Loveless”. Z drugiej strony, ileż można raczyć się przypadkami patologicznych osobowości, które tylko pod wpływem niezależnych odeń czynników silą się na odrobinę wymuszonej szlachetności… Pod tym względem prostolinijny Zagor jawi się jako swoisty przybysz z minionego i zarazem jakby lepszego świata. Przy czym nie zabrakło także aspektu humorystycznego generowanego przez wywodzącego się z Meksyku Cicio Felipe Cayetano Lopez Martinez y Gonzalez, sprawdzonego motywu w ramach produkcji wydawnictwa Bonelli, który z czasem zaowocował m.in. bezbłędnym Groucho oraz niestety znacznie mniej u nas znanym towarzyszem Martina Mystère w osobie neandertalczyka Javy.
Dla wielbicieli klasycznie prowadzonej kreski znacznym walorem tej propozycji wydawniczej okazać się może jej warstwa plastyczna. Odpowiedzialny za wykonanie tej części twórczego zadania Gallieno Ferri dysponował bowiem wysokiej klasy warsztatem, co przejawiło się zarówno w szczegółach otoczenia, w którym operuje obsada niniejszej fabuły, jak również w skrótach perspektywicznych i proporcjach ujmowanych w kadr postaci. Gwoli ścisłości, nie wszystkie elementy świata przedstawionego zgadzają się z realiami epoki (m.in. zaistniały mniej więcej trzy dekady później prototyp najsłynniejszej strzelby Dzikiego Zachodu, czyli oczywiście Winchestera). Niemniej te i kilka innych tego typu wpadek wypada potraktować w kategorii umowności świata przedstawionego. Natomiast z całą pewnością dobrze się stało, że przygody Zagora będzie nam dane poznawać w wersji wzbogaconej o niewystępujący w pierwodruku kolor. Co tu kryć, seria zdecydowanie na tym zyskała.
Bardzo cieszy, że perypetie Zagora nareszcie doczekały się swojej polskojęzycznej edycji. Do tego w zacnym i gatunkowo zróżnicowanym towarzystwie Dylana Doga oraz Julii Kendall! Oby ta inicjatywa trwała jak najdłużej.
Tytuł: „Zagor” tom 1: „Zasadzka”
- Tytuł oryginału: „Zagor Classic N.1 – La Foresta degli agguati”
- Scenariusz: Guido Nolitta (Sergio Bonelli)
- Rysunki: Gallieno Ferri
- Kolory: GFB Comics
- Tłumaczenie z języka włoskiego: Jakub Łagoda
- Wydawca wersji oryginalnej: Sergio Bonelli Editore
- Wydawca wersji polskiej: Tore
- Data publikacji wersji oryginalnej: kwiecień 2019 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 10 grudnia 2020 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 16,4 x 22 cm
- Druk: kolor
- Liczba stron: 88
- Cena: 29 zł
Dziękujemy wydawnictwu Tore za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus