"Wieże Bois-Maury" tom 6: "Sigurd" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 17-09-2014 08:29 ()


Po półrocznej przerwie powróciły „Wieże Bois-Maury”, a wraz z nimi błędny rycerz Aymar, wciąż wałęsający się po bezdrożach średniowiecznej Europy. Jeżeli cykl Hermanna Huppena dotychczas spełniał wasze oczekiwania, to na pewno nie zawiedziecie się na jego najnowszej odsłonie.

Kontynuując swoją misję Aymar wspólnie z wiernym giermkiem Oliwierem przybywają do ziem pana Landri. Spowita mrokiem i mgłą Normandia nie sprawia wrażenia nader gościnnej. Jej wizerunku nie ocieplają również zaskakujące i nieoczekiwane przewidzenia. Wpierw, niedaleko skalistego nabrzeża, Oliwier dostrzega niewyraźny kształt przypominający drakkar. Gdy obu zmęczonym podróżnikom wydaje się, że oczy płatają im figla, ku ich zdziwieniu na plaży pojawia się piękny wierzchowiec o białej maści, na czole którego widnieje złoty klejnot. Pogoń za narowistym rumakiem kończy się fiaskiem. To dopiero początek fantastycznej przygody Aymara w gościnie u przodków Wikingów. Bowiem tutaj, w krainie gdzie mrok przepełnia ludzkie serca, z nieba spadają ogromne nietoperze, a spośród niczego wyłaniają się mistyczne cytadele, przeszłość zaczyna upominać się o swoje.

Dotychczas Hermann raczej nie flirtował z magicznym obrazem Średniowiecza, starając się jak najrealniej oddać znój i brud tej epoki. Dość często portretował prostych chłopów, robotników, ludzi wykluczonych. „Sigurd” zaskakuje podwójnie, po pierwsze autor ze swobodą łączy wątek fantasy z nieustającą misją Aymara, po drugie, chyba nikt nie  miałby nic przeciwko, aby na drodze rycerza częściej pojawiały się zjawy, upiory czy nawiedzone zamczyska.

Graficzne „Sigurd” to małe cudeńko. Już pierwsze kadry wciągają nas w pełną tajemnic atmosferę przepełnioną niepokojem i grozą. Monumentalne klify oblewane przez pieniące się fale morskie to tylko przedsmak nadchodzących wydarzeń. Rozmowy szeptane w dworskich zakamarkach czy nocne eskapady nad wściekle spienione morze stanowią preludium przed kluczową konfrontacją. Finałowy pojedynek w posępnej fortecy potwierdza kunszt Hermanna, od rysunków którego bije niebywała elegancja. Kontrast światła i ciemności, dobra i zła, pogańskich wierzeń oraz chrześcijaństwa – nabiera kształtów i materializuje się w zwalistej cytadeli. Jest to również test dla Aymara, który dotychczas błąkał się po średniowiecznym trakcie, wysławiając wieże Bois-Maury, nie potrafiąc zrealizować swojego najskrytszego marzenia. Spotkanie z Sigurdem nadało jego misji nowy, jakże wyraźny cel.

W szóstym tomie cyklu Hermann zachwyca iście oniryczną konwencją, w której budzą się wszelkie upiory i strzygi, a finał wieńczy niezwykłymi, zapadającymi w pamięć nocnymi scenami. Daje jasną wskazówkę - aby walczyć z nieznanym, obojętnie jaki kształt ono przyjmie (w tym przypadku zjawisk nadnaturalnych) wpierw należy odbyć daleką podróż w głąb siebie, a także energicznie podążać drogą ku przeznaczeniu. Kolejne przygody Aymara zapowiadają się niemniej ekscytująco. 

 

Tytuł: "Wieże Bois-Maury" tom 6: "Sigurd"

  • Scenariusz: Hermann Huppen
  • Rysunek: Hermann Huppen
  • Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
  • Data wydania: 26.08.2014 r.
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Stron: 48
  • Format: A4
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 38 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

  


comments powered by Disqus