„Strażnicy Galaktyki” tom 1: „Brak porozumienia” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 10-02-2021 05:45 ()


„Brak porozumienia” to bez wątpienia trafny tytuł dla nowej odsłony „Strażników Galaktyki”. Nie mogą się ze sobą dogadać członkowie tej drużyny, wspólnego języka nie znajdują również dwaj przedstawiciele Starszych Wszechświata – Kolekcjoner oraz Grandmaster. A i czytelnik chyba nie ma za wiele szans, by zrozumieć wszystkie zawiłości fabuły. Po trosze dlatego, że między ostatnim tomem tej serii wydawanym w ramach inicjatywy „Marvel NOW” a pierwszym w ramach „Marvel NOW 2.0” są istotne luki. No, ale taki już urok marvelowskich tasiemców.

Wszystko zaczyna się od zlecenia, które okaże się brzemienne w skutkach. Strażnicy dostarczają Grandmasterowi artefakt, który ukradli specjalnie dla niego na jednej z odległych planet. Ten jednak, zamiast zapłacić za uczciwie – no prawie uczciwie – wykonaną robotę, podstępem zleca im kolejne zadanie. Zmusza Strażników do tego, by włamali się do siedziby Kolekcjonera. Peter Quill i jego towarzysze mają wykraść mu Jajo Monarchy Hujahdariana. Zadanie należy do kategorii niewykonalnych, ale galaktyczna ekipa nie ma wyjścia. Okazuje się, że to dopiero początek kłopotów drużyny Star-Lorda. Strażnicy Galaktyki nie dość, że dali się wciągnąć w jakąś dziwną gierkę rozgrywaną przez Kolekcjonera i Grandmastera, to zostali jeszcze zaatakowani przez Raptorów Shi’ar. No i oczywiście mają też wewnętrzne kłopoty. Nie wiedzieć czemu Drax Niszczyciel przestał niszczyć i stał się ekstremalnym pacyfistą, Groot nie jest w stanie się regenerować, a Gamora najwyraźniej ma przed resztą jakieś tajemnice. Te problemy nie przeszkadzają im oczywiście w popisywaniu się mniej lub bardziej zabawnymi dowcipami.

Rysunki w albumie prezentują się bardzo lekko i cartoonowo, co koresponduje ze swobodnym charakterem opowieści najeżonej różnymi gagami. Aaron Kuder traktuje planszę jako obszar, na którym sposób rozmieszczenia kadrów ogranicza tylko wyobraźnia. Bardzo często duża, całoplanszowa ilustracja stanowi tło dla rozłożonych w szalony sposób paneli. W kadrach jest dużo przestrzeni, kompozycje są przemyślane i harmonijne, a choreografia walk bardzo efektowna i dynamiczna. Jaskrawe kolory nadają całości bardzo kreskówkowego wyrazu, niemal jak w opowieść dla dzieci. Album zamyka skromna objętościowo galeria okładek alternatywnych.

Trzeba przyznać, że w komiksie dzieje się naprawdę dużo i czytelnik nie ma ani chwili wytchnienia. Akcja pędzi na złamanie karku i czasami trudno się połapać, co się dzieje. Nie wszystkie zmiany, jakie zaszły w międzyczasie w życiu bohaterów zostały wyjaśnione, a poza tym opowieść nawiązuje do zdarzeń z zamierzchłej przeszłości bohaterów. Na szczęście scenarzysta snuje swoją historię w dość zajmujący sposób, dzięki czemu można po prostu dać sobie spokój z drążeniem niezrozumiałych wątków i pozwolić porwać się tej nieco zwariowanej opowieści. Gerry Duggan dodatkowo zafundował czytelnikom jeszcze jeden eksperyment. Tom pierwszy zawiera mianowicie – poza pierwszym zeszytem – tylko parzyste zeszyty wydane w ramach tej serii. Zeszyty nieparzyste – oraz zeszyt dwunasty – znajdą się w drugim tomie zatytułowanym „Jeźdźcy na niebie”. O co w tym chodzi, dowiemy się zatem po lekturze tomu drugiego, który niekoniecznie musi być traktowany jako drugi.

 

Tytuł:Strażnicy Galaktyki” tom 1: „Brak porozumienia”

  • Tytuł oryginału: „All-New Guardians of the Galaxy. Vol 1. Communication Breakdown”
  • Scenariusz: Gerry Duggan
  • Rysunki: Aaron Kuder, Marcus To
  • Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 14.10.2020 r. 
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Data wydania oryginalnego: 2018
  • Objętość: 144 strony
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus