„Batman, Który się Śmieje” tom 1 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 03-05-2020 13:34 ()


Pomimo gwiazdorskiego statusu wśród komiksowych scenarzystów Scott Snyder oceniany jest niejednoznacznie. Pojawiają się wręcz opinie, że gdyby nie współpraca z „wygładzającym” jego pomysły Jamesem Tinionem IV to zapewne część z nich nie miałaby szans uzyskać akceptacji redaktorów prowadzących. Pewne jest jednak jedno: scenarzysta m.in. „Amerykańskiego wampira” w sposób znaczący uzupełnił mitologię Mrocznego Rycerza o kilka bardzo istotnych i cieszących się uznaniem współczesnych czytelników elementów. Jednym z nich jest postać Batmana, Który się Śmieje.

Tytułem zwięzłego przypomnienia ów upiorny osobnik miał sposobność debiutować w trakcie wydarzenia przybliżonego na kartach miniserii „Batman Metal”. Pomimo równie zróżnicowanych ocen tego przedsięwzięcia, wprost przyznać trzeba, że we wspomnianej opowieści Snyder zdołał wygenerować aurę dojmującego zagrożenia. Oprócz przysłowiowego spirytus movens zaistniałych wówczas wypadków (tj. demona Barbatosa) przyczynił się ku temu właśnie Batman, Który się Śmieje, wywodzący się z mrocznej wersji multiwersum zainfekowany toksyną Jokera Bruce Wayne. Perwersyjny, złakniony wszechogarniającej destrukcji i co najgorsze niepowstrzymany, omal nie osiągnął swojego celu sprowadzającego się do anihilowania całokształtu stworzenia. Jak zapewne pamiętają czytelnicy konkluzji tej opowieści superbohaterskiej społeczności Ziemi-1 udało się, choć nie bez daleko idących konsekwencji (o czym więcej w serii „Liga Sprawiedliwości”), zatrzymać wdrożony już proces wszechogarniającego zniszczenia. Niespełniony kataklizm przetrwał jednak także Batman, Który się Śmieje i jak się bardzo łatwo domyślić czeka nas dogrywka zmagań pomiędzy nim, a „naszym” Mrocznym Rycerzem. Jako osobnik, u którego ponoć nie sposób dopatrzyć się żadnych słabości ma on rzecz jasna gotowy, kompleksowo przemyślany plan bazujący na ponoć pierwotnym przeznaczeniu miasta Gotham. Do tego nie przybywa on sam, a w towarzystwie kolejnego wypaczonego Batmana określanego jako Ponury Rycerz.

Jak wyżej zasygnalizowano, twórcze wybory Scotta Snydera nie zawsze sprawiają wrażenie dostatecznie przejrzystych i przemyślanych. Nie raz i nie trzy zdarzały się temu artyście także niedoróbki w zakresie pointowania swoich utworów (vide „Miasto Sów” i „Przebudzenie”). Tego typu niejasności przytrafiły mu się także tym razem, choć równocześnie znaczenie rozgrywających się tu wydarzeń stosownie je zniwelowało. Stąd za sprawą zarówno wspomnianego autora, jak i kooperującego z nim Jamesa Tiniona IV raz jeszcze otrzymaliśmy gęstą i przygnębiająco przytłaczającą opowieść, w której niemal zaszczuty Bruce Wayne z Ziemi-1 zmuszony jest wykazać się rozpaczliwą wręcz determinacją. Część zawartych tu scen ma niemałą szansę na dłużej pozostać w pamięci potencjalnego odbiorcy, a i udział postaci z nieco dalszego planu poprowadzony został z wprawą autorów, którzy zdają się doskonale wiedzieć, co chcą swoimi konceptami osiągnąć. Nade wszystko jednak na plan pierwszy wysuwa się Batman, Który się Śmieje, drapieżca idealny, kierujący się – delikatnie rzecz ujmując – osobliwą interpretacją rzeczywistości, która wzbudziła przerażanie nawet samego Jokera (zob. „Liga Sprawiedliwości: Planeta Jastrzębi”). Można zaryzykować przypuszczenie graniczące z pewnością, iż ów jegomość, podobnie jak wcześniej Trybunał Sów (a być może także koncepcja trzech Jokerów, o czym być może będzie okazja przekonać się w przyszłym roku) na trwałe zagości w „przestrzeni” mitologii Zamaskowanego Krzyżowca.

Równocześnie niezapowiedzianym złodziejem scen okazał się tzw. Ponury Rycerz, jeszcze jeden odpowiednik Bruce’a Wayne’a z alternatywnej rzeczywistości, którego losy potoczyły się odmiennie od dziejów dobrze znanego nam bohatera. Można zaryzykować twierdzenie, że jest on odpowiedzią na pytanie, co by było, gdyby Batman na wczesnym etapie swojej aktywności, miast zrezygnować z użytkowania broni palnej (tak jak miało to miejsce m.in. w „Detective Comics vol.1” nr 30 z lipca 1939 r.) zdecydował się trwale podążyć ścieżką obraną przez skądinąd znanego „Franciszka Zameckiego”. Przy czym zjawiskowość „Ponuraka” nie sprowadza się tylko i wyłącznie do przywołanego motywu, ale też do co najmniej dwóch kolejnych (a przy tym nawiązań do kanonicznego „Roku pierwszego”). Krótko pisząc, wygląda na to, że panowie Snyder i Tynion IV dali początek jeszcze jednej, intrygującej osobowości w ramach „batmanicznego” uniwersum. Do tego z gatunku takich, których potencjał fabularny wręcz wymaga pojawienia się na kartach więcej niż tylko jednej miniserii i jednorazowego wydania specjalnego.

Do takiej, a nie innej recepcji piszącego te słowa przyczynili się zresztą nie tylko scenarzyści tego projektu, ale też oddelegowany do zilustrowania „The Batman Who Laughs: Grim Knight” (tj. przywołanego albumu uzupełniającego „Batmana, Który się Śmieje”) Eduardo Risso. Znać bowiem, że pomimo uznania, który zwykł wzbudzać ów względnie niedawny jubilat nie tylko u wielbicieli perypetii dziedzica fortuny Wayne’ów (by wspomnieć „Rozbite miasto i inne opowieści”) ani myśli on kontemplować się dotychczasową sławą i chwałą co przejawia się jego artystycznym rozwojem. Widać to zwłaszcza w scenach retrospektywnych składających się na uzupełniającą album opowieść pt. „Ponury Rycerz w Gotham”. To właśnie na tych planszach zastosował on barwne lawowanie, przez co kadry poddane „obróbce” tą właśnie techniką uzyskały dodatkową „mięsistość” i przestrzenną głębię. Choć równocześnie wypada uspokoić fanów stylistyki znanej choćby ze stronic „Księżycówki” i oczywiście 100 naboi”. Tego typu rozwiązań stylistycznych również i tutaj nie zabrakło.

Główna część zadania w zakresie zilustrowania niniejszego zbioru przypadła Markowi Simpsonowi (aktywnemu pod pseudonimem „Jock”), który dał się już wcześniej poznać w naszym kraju jako współtwórca m.in. takich hitów jak „Green Arrow: Rok pierwszy” („Wielka Kolekcja Komików DC Comics” t. 44) i „Śmierć rodziny”. Nade wszystko jednak pole do popisu zyskał on na początku, jak się z czasem okazało, wielce owocnej przygody Scotta Snydera z perypetiami Mrocznego Rycerza. Wszak jemu właśnie dane było zilustrować skrypty rzeczonego scenarzysty na potrzeby „Detective Comics vol.1”, które z czasem zebrane zostały w opublikowany również u nas zbiór „Mroczne odbicie”. W zestawieniu z tym właśnie albumem „Batman, Który się Śmieje” zdawać się może nieco bardziej zdyscyplinowany w kontekście szermowania typową dla Jocka zamaszystą kreską. Nadal znać jednak swoisty, autorski „pazur” Brytyjczyka i jego skłonność do drapieżnie ujmowanych sekwencji konfrontacyjnych. Jedno jest pewne: wybór tego plastyka jako ilustratora miniserii o perwersyjnej emanacji Mrocznego Rycerza okazał się przysłowiowym strzałem w sam środek dziesiątki.

Podsumowując, niniejszy tytuł warto poznać choćby dla jednej krótkiej, acz w przekonaniu piszącego te słowa znakomitej sceny, w której trakcie tytułowy „bohater” dostępuje „zaszczytu” audiencji u Trybunału Sów. Na tym jednak nie koniec walorów tego utworu i stąd nie ma innej możliwości, aby piszący te słowa nie polecił „Batmana, Który się Śmieje” czujnej uwadze czytelników złaknionych mocnych i intrygujących zarazem fabuł.

 

Tytuł: „Batman, Który się Śmieje” tom 1

  • Tytuł oryginału: „The Batman Who Laughs”
  • Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
  • Szkic i tusz: Jock, Eduardo Risso
  • Kolory: David Baron, Dave Stewart
  • Projekt albumu: Cécile Rivat
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Konsultacja: Wojciech Nelec
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 3 września 2019 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 29 kwietnia 2020 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,5 x 26,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 234
  • Cena: 79,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „The Batman Who Laughs” nr 1-7 (luty-wrzesień 2019) oraz wydania specjalnego „The Batman Who Laughs: Grim Knight” (maj 2019).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus