Aquaman i Green Arrow w Klubie 80!

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 24-09-2021 19:42 ()


Rocznic Ci u nas bez liku! Dość wspomnieć, że ledwie kilka tygodni temu obchodziliśmy sześćdziesiątą rocznicę debiutu Pierwszej Rodziny Marvela, a nieco później trzydziestolecie „odpalenia” stron klubowych w komiksach z logo TM-Semic. Dziś przytrafia się kolejna okazja do świętowania, tym razem w kontekście rozległych zasobów najstarszego z superbohaterskich uniwersów. Do tego nie pierwszy już raz, bo tylko w ubiegłym roku swoją „osiemdziesiątkę” osiągnęły takie osobowości jak m.in. oryginalny Green Lantern, Robin i Joker.
 
Do tego swoistego „Klubu 80” dołączają dziś kolejne popkulturowe gwiazdy, które pomimo sporej na tym polu konkurencji wciąż nie znikają z horyzontu zainteresowań licznego grona odbiorców tego typu rozrywki. Tym razem długowiecznością pochwalić się mogą Aquaman i Green Arrow, którzy podobnie jak blisko dwa lata wcześniej Flash i Hawkman, debiutowali na łamach jednej publikacji. Doszło do tego 24 września 1941 r. w 73. odsłonie magazynu „More Fun Comics”. Stało się tak, bo pomimo narastającej podaży komiksów z udziałem odzianych (na ogół) w trykoty specjalistów od zmagań z mniej lub bardziej zorganizowaną przestępczością popyt ze strony ich odbiorców nadal wykazywał tendencje zwyżkującą. Z tej okoliczności nie mogli rzecz jasna nie skorzystać twórcy skupieni w National Allied Publication (czyli oczywiście współczesnym DC Comics), wydawnictwie, które za sprawą wprowadzenia do dystrybucji przełomowego magazynu „Action Comics vol.1” ową koniunkturę zapoczątkowało.
 
Jednym z czujnych autorów okazał się Mort Weisinger, z czasem znany jako wieloletni koordynator grupy tytułów z udziałem Człowieka ze Stali oraz bliskich mu osób (vide m.in. „Superman’s Girl Friend Lois Lane”). Zanim jednak zarząd wspomnianego wydawnictwa powierzył mu swoją wówczas najbardziej dochodową markę, udzielał się on właśnie jako scenarzysta. Efektem tego był wspomniany debiut Arthura Curry'ego i Olivera Queena (tj. właśnie Aquamana i Green Arrow) zaproponowany jako uzupełnienie zamieszczanych w „More Fun Comics” perypetii m.in. Spectre’a i Doktora Fate’a. I chociaż na tle setek publikowanych każdego miesiąca opowiastek utrzymanych w tej konwencji „Case of the Namesake Murders” (debiut Szmaragdowego Łucznika) i „The Submarine Strikes” (analogiczny Aquamana) nie wyróżniały się szczególną oryginalnością, to jednak czytelnicy docenili inwencję Weisingera oraz wspierających go plastyków (w tych funkcjach odnaleźli się George Papp i Paul Norris). Tym samym zarówno swoista reminiscencja mitu Atlantydy (bo tym w gruncie rzeczy była wczesna wersja Arthura Curry’ego), jak i zręczny praktyk łucznictwa trwale wpisali się w „koloryt” zarówno „More Fun Comics”, jak i formującego się uniwersum DC. Do tego stopnia, że nawet w dobie znacznego spadku zainteresowania produkcjami superbohaterskimi (mniej więcej w latach 1947-1956) to właśnie Aquaman i Green Arrow, obok najpopularniejszej „triady” wydawnictwa w osobach Supermana, Batmana i Wonder Woman, niezmiennie „brylowali” w jego publikacjach.

Nie zaskakuje zatem okoliczność, że także w dobie odrodzenia popularności tzw. trykociarzy (tj. Srebrnej Ery zapoczątkowanej debiutem Barry’ego „Flasha” Allena 5 lipca 1956 r.) obaj panowie okazali się częstymi gośćmi tytułów takich jako nieprzeceniany magazyn „Showcase vol.1” czy „Justice League of America vol.1”. Do tego w wykonaniu tak cenionych autorów jak Gardner Fox, Bob Haney, Neal Adams, Jim Aparo, Mike Grell, David Michelinie i wielu, wielu innych. Za ich sprawą odbiorcy produkcji firmowanych przez DC Comics doczekali się tak znakomitych realizacji, jak choćby miniserie „Aquaman vol.2”, „The Longbow Hunters”, pamiętny staż Petera Davida w miesięczniku „Aquaman vol.5” czy również przezeń sygnowane „Kroniki Atlantydy”. Z niemałym powodzeniem Arthur Curry i Oliver Queen odnaleźli się także w innych niż komiksowe mediach, o czym dobitnie świadczy „wypączkowanie” z serialu „Arrow” całej „rodziny” pokrewnych produkcji oraz kontynuowanie ogólnie dobrze ocenianej filmowej sagi z udziałem Jasona Momoa.

Zapoczątkowana osiem dekad temu Przygoda trwa zatem w najlepsze i stąd mniemać można, że przed nami jeszcze niejeden porywający utwór z udziałem zarówno spadkobiercy liczonych w milleniach tradycji Atlantydy, jak i zawadiackiego łucznika.


comments powered by Disqus