Flash i Hawkman świętują!
Dodane: 10-11-2019 16:48 ()
DC Comics ma w tym roku kolejną okazję do świętowania. Do tego co najmniej potrójnie huczną, jako że przed ośmioma dekadami debiutowały trzy osobowości komiksowej „sceny”, bez których trudno wyobrazić sobie superbohaterskie uniwersum rozwijane pod szyldem tego wydawcy. Oto bowiem w kwietniu celebrowano osiemdziesiątą rocznicę początku prezentacji wyczynów Batmana. Dziś z kolei świeczki na urodzinowych tortach całkowicie zasadnie odpalić mogą wielbiciele przygód Flasha i Hawkmana.
To właśnie 10 listopada 1939 r., w czasie gdy Europa pogrążyła się już w konflikcie zbrojnym na skalę porównywalną jedynie z zakończoną w 1918 r. tzw. wielką wojną (tj. pierwszą wojną światową), do ówczesnego obiegu m.in. prasy trafił kolejny już magazyn publikowany przez koncern All-American Publications („przodek” DC Comics). Podobnie jak wcześniej bestselerowy „Action Comics” oraz od pewnego momentu „Detective Comics”, także „Flash Comics” – bo o tym przedsięwzięciu mowa - zawierał komiksowe opowieści z udziałem superbohaterów. Tym razem role głównych gwiazd nowego miesięcznika powierzono m.in. Flashowi Złotej Ery w osobie Jaya Garricka oraz Carterowi Hallowi, aktywnemu pod sekretną tożsamością Hawkmana. Oprócz nich na łamach magazynu (notabene z racji uwarunkowań dystrybucyjnych datowanego na styczeń 1940 r.) można było zapoznać się przygodami takich postaci jak Johnny Thunder, Cliff Cornwall oraz Whip. Nie da się jednak ukryć, że zasadniczą atrakcją byli właśnie Flash i Hawkman, którzy z równą zaciętością i na miarę swoich możliwości zwalczali wszelkie przejawy zła.
Co prawda odpowiedzialni za powołanie wspomnianych osobowości do „życia” Gardner Fox (scenariusz) oraz Harry Lampert (autor rysunków do historii z udziałem Flasha) i Dennis Neville (rysownik nowelek o Hawkmanie) nie mogli liczyć na aż tak znaczne zainteresowanie, jak miało to miejsce w przypadku najsłynniejszego projektu Jerry’ego Siegela i Joe Shustera. Niemniej pierwsza odsłona „Flash Comics” spotkała się z ogólnie przychylnym odbiorem czytelników i jak czas pokazał, rynkowy byt tego przedsięwzięcia miał potrwać ponad dziewięć lat – tj. do 8 grudnia 1949 r. gdy opublikowano 104 numer magazynu – co w ówczesnych realiach komiksowej branży nie było znowuż przesadnie częstym zjawiskiem.
W toku tej niemal dekady Flash i Hawkman dali o sobie znać nie tylko w macierzystym miesięczniku, ale też innych tytułach National Comics Publications (dawnego All-American Publications). Dotyczyło to zwłaszcza kwartalnika (a z czasem dwumiesięcznika) „All-Star Comics”, na którego stronicach udzielali się przedstawiciele pierwszej w dziejach drużyny superbohaterskiej znanej jako Amerykańskie Stowarzyszenie Sprawiedliwości. W jej szeregach obok Green Lanterna, Atoma, Spectre, Sandmana, Doktora Fate'a i Hourmana nie zabrakło także właśnie Flasha i Hawkmana. Dodatkową miarą popularności bohaterów niech będzie okoliczność, że Jay Garrick doczekał się nawet solowego tytułu („All-Flash”), a Hawkman był ponoć bardzo bliski identycznego rozwiązania.
Wraz ze spadkiem zainteresowania tytułami superbohaterskimi na przełomie lat 40. i 50. XX wieku herosi Złotej Ery musieli ustąpić miejsca bohaterom m.in. westernów i historyjek science fiction. Nie dali jednak nazbyt długo o sobie zapomnieć, a zmodyfikowane wersje wielu z nich – w tym także Flasha i Hawkmana (na łamach nieprzecenionych magazynów „Showcase” oraz „The Brave and the Bold”) – stały się integralną częścią Srebrnej Ery uniwersum DC Comics. Mało tego! Z czasem powróciły także ich pierwowzory za sprawą scenarzystów takich jak m.in. Robert Kanigher i wzmiankowany Gardner Fox. „Ulokowani” na alternatywnej Ziemi-2 podejmowali się współpracy ze swoimi „następcami”, o czym polscy czytelnicy mogli przekonać się podczas lektury dodatkowych, klasycznych opowieści w wybranych tomach „Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics”.
Osoby zainteresowane dziejami Hawkmana zachęcamy do lektury tekstu dotyczącego tej postaci, a DC Comics gratulujemy kolejnych, długowiecznych osobowości, bez których udziału uniwersum tego wydawcy nie byłoby równie atrakcyjne i ekscytujące co przez te osiem długich dekad.
comments powered by Disqus