„Staruszek Joker” – Księciu Zbrodni stuknęła osiemdziesiątka!

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 25-04-2020 09:36 ()


Parafrazując jakże głęboką myśl skądinąd znanego Tytusa de Zoo, Batman bez Jokera byłby jak banan bez skórki. I rzeczywiście, bo pomimo być może najbardziej przekonującej galerii adwersarzy wśród protagonistów superbohaterskiego komiksu, popularność Jokera zdawać się może porównywalna jedynie ze źródłem jego obsesji w osobie właśnie Mrocznego Rycerza. Nie dziwi zatem żywotność tej kreacji, której właśnie dziś „stuknęła” bagatela osiemdziesiątka!

Po nadspodziewanie przychylnym odbiorze przygód Batmana na łamach magazynu „Detective Comics vol.1” (debiut 18 kwietnia 1939 r. w 27. numerze tegoż miesięcznika) gremium redakcyjne National Allied Publications (tj. „przodka” współczesnego DC Comics) zdecydowało się na publikację solowego tytułu z udziałem tej postaci. Kwartalnik (a od numeru szóstego dwumiesięcznik) zatytułowany po prostu „Batman” wymagał jednak wyjątkowo mocnych akcentów na otwarcie z tzw. przytupem. Jeden był już zapewniony za sprawą niewiele wcześniej debiutującego Robina, młodocianego pomocnika Batmana. Drugim natomiast okazał się debiut Jokera, zbrodniczego indywiduum charakteryzującego się m.in. upiornym śmiechem i nieprzesadnie zdrową cerą.

Powstały za sprawą weny twórczej Billa Fingera (scenariusz), Boba Kane’a (szkic) i Jerry’ego Robinsona (tusz; współautor pomysłu) krwiożercy klaun pierwotnie przewidywany był do ledwie jednorazowego występu. Zanim jednak sfinalizowano prace nad pierwszą z nim opowieścią, oczywiste się stało, że fabularny potencjał tej kreacji oferuje zdecydowanie większe możliwości. Tym sposobem tzw. Książę Zbrodni jeszcze nie raz miał okazję spędzać sen z powiek nie tylko Dynamicznego Duetu i mieszkańców Gotham, ale też wielu innych postaci „zaludniających” uniwersum DC (by wspomnieć choćby wydarzenie znane jako „Joker: Last Laugh” z 2001 r.). Jako jeden z pierwszych superłotrów doczekał się nawet solowego (choć prawda, że efemerycznego) tytułu; do tego w czasach gdy nie było to jeszcze modne (w latach 1975-1976). Przez te osiem dekad odegrania roli Jokera podejmowali się Cesar Romero, Jack Nicholson, Mark Hamill, Heath Ledger, Jared Leto, a ostatnimi czasy Joaquin Phoenix. Dodajmy, że na ogół z dużym powodzeniem. Z kolei komiksowe przedsięwzięcia takie jak „Zabójczy żart”, „Powrót Mrocznego Rycerza” i „Ostateczna rozgrywka” to już ścisły kanon superbohaterskiego komiksu. Zresztą już tylko pojawienie się tej postaci w innych tytułach DC Comics na tzw. gościnnych występach to niezmiennie gwarant ich zwiększonej sprzedaży.

Notabene oprócz Jokera i znanego z 36. numeru „Detective Comics vol.1” Hugo Strange’a Batman i Robin mieli tu do czynienia także z niejaką The Cat, znaną obecnie jako Selina „Catwoman” Kyle (a przy tym niedoszła Wayne). Stąd również ta popularna osobowość miała okazję debiutować na łamach premierowego numeru „Batman vol.1”. Nade wszystko jednak publikacja ta przeszła do historii jako swoiste narodziny Jokera, popkulturowej jakości niemal równie cenionej co jego emblematyczny przeciwnik.


comments powered by Disqus