Przywykłem już chyba do w miarę ogranego schematu, w jakim osadzone są wydarzenia z kolejnych tomów serii "Ikigami". Ktoś dostaje zawiadomienie o śmierci w najmniej oczekiwanym i najmniej właściwym momencie, a potem następują dramatyczne 24 godziny, by uporządkować wszystkie sprawy, nim będzie już za późno; by powiedzieć słowa, które powinny zostać wypowiedziane oraz zrobić rzeczy, które powinny zostać zrobione.