„Batman Death Metal” tom 4 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 31-05-2022 20:27 ()


Wydawać się mogło, że za sprawą mocy twórczych Scotta Snydera oraz współpracującego z nim zespołu autorów zaistniały wszelkie przesłanki do wygenerowania opowieści na miarę najbardziej cenionych wydarzeń w dotychczasowej historii wydawnictwa DC Comics. Wskazywać zresztą na to mogły pierwsze dwie odsłony „Batman Death Metal”, które pomimo pewnych mankamentów, rokowały na satysfakcjonujące widowisko co najmniej sezonu. Niestety, finał tego przedsięwzięcia, oględnie rzecz ujmując, nie zachwyca. 

Herosi (mocno zresztą przetrzebieni, a niektórzy wręcz… martwi) zwierają szeregi do ostatecznego starcia. Pech w tym, że sytuują się na z góry straconej pozycji, jako że ich adwersarz dysponuje już niemal pełnią mocy trawiących konglomerat równoległych wszechświatów kryzysów. Jak to jednak już wcześniej w podobnych sytuacjach bywało (nawet jeśli stopniem zagrożenia nie dorównywały one obecnej), nie pozostało im jednak nic innego, jak wykazać się nie tyle determinacją, ile wręcz desperacją. Wszak wszystko wydaje się już stracone… A jednak zainspirowani bezkompromisową postawą Wonder Woman ruszają oni do swojej, zdawało się, ostatniej szarży. Tym bardziej że świadomi perwersyjnej natury Batmana Który się Śmieje przedstawiciele superbohaterskiej społeczności nie mają złudzeń co do szykowanego im przezeń losu. Toteż zdanie się na łaskę i niełaskę ekstremalnie zdeprawowanej istoty w osobie wspomnianego indywiduum nawet przez moment nie jest brane pod uwagę. Dość wspomnieć, że także wyjątkowo problematyczny Superboy Pierwszy (o czym więcej na kartach „Nieskończonego Kryzysu”) nie pozostaje obojętnym i całą pełnią swej nieokiełznanej mocy wyrusza naprzeciw kosmokratyczej emanacji Najmroczniejszego Rycerza. Nie ma zatem cienia wątpliwości, że przebieg tej konfrontacji wstrząśnie posadami całokształtu stworzenia. Do tego dotkliwie i bardzo boleśnie…

Pomimo co najmniej kilku bardzo udanych dokonań (by wspomnieć kanoniczny już „Trybunał Sów” oraz cenioną przez wielu serię „Amerykański wampir”) Scott Snyder od dłuższego już czasu wykazuje znamiona twórczego pogubienia. Do tego stopnia, że najlepsze momenty we współtworzonej przezeń „Lidze Sprawiedliwości” z dużym prawdopodobieństwem powstały po gruntownym „wygładzeniu” przez wspierającego go Jamesa Tyniona IV. Pomysłodawca „Wiedźm” nie okazał się zatem (a przynajmniej nie przy tej okazji) twórcą „kalibru” Marva Wolfmana („Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”), Johna Ostrandera („Legendy”) czy Geoffa Johnsa („Uniwersum DC: Odrodzenie”). Tym bardziej żal, bo jako autor fabularnego trzonu tego wydarzenia miał perspektywę, by do tego grona dołączyć. Znać bowiem było, że „Batman Death Metal” zawierał potencjał do uczynienia z tej opowieści jednego z najbardziej emocjonujących wydarzeń  na linii/liniach czasu multiwersum DC. Miast jednak spójnej, pozytywnie zaskakującej fabuły na miarę autentycznie przełomowych historii otrzymaliśmy efekt ewidentnego pogubienia zarządzających tym projektem, bez znamion kompleksowego przemyślenia, pomimo okazjonalnych (czy może wręcz incydentalnych) „przebłysków” w toku rozwoju opowieści. Można zatem śmiało rzecz, że konkluzja rozwijanej przez kilka lat sagi z udziałem Batmana, Który się Śmieje okazała się przysłowiową parą w gwizdek, efekciarstwem wyzbytym znamion polotu i sensowności, jeszcze jedną, desperacką próbą opóźnienia spadku zainteresowania komiksowymi produkcjami z udziałem superbohaterów.

Od porażki nie uratowali niestety tego projektu także licznie do jego realizacji zaangażowani plastycy. Choć równocześnie trudno nie zauważyć ich starań, by dogodzić współczesnemu czytelnikowi, na ogół oczekującemu stylistycznie rozbuchanych, ekspresywnych kompozycji z udziałem drapieżnych wizerunkowo, nieprzebierających w środkach osobowości. Greg Capullo („Batman: Waga superciężka”), Bryan Hitch („Liga Sprawiedliwości: Dziedzictwo”) czy Francis Manapul („Flash: Cofnąć czas”) to przecież autorzy z długoletnim stażem, wyrobionym warsztatem, a przy okazji łatwo rozpoznawalne indywidualności artystyczne. Ujmując zatem rzecz kolokwialnie, nie dali przysłowiowego ciała, aczkolwiek w ich pracy widać znamiona zintensyfikowanego trybu realizacji. Daje się to zwłaszcza dostrzec w nieco odleglejszych planach, niemal standardowo we współczesnych produkcjach traktowanych po macoszemu. Stąd trudno dopatrywać się tutaj dopracowania przestrzeni przedstawionej na miarę twórczego zapału nieodżałowanego George’a Péreza tudzież Johna Byrne’a. Niemniej to przede wszystkim wizualny aspekt tego przedsięwzięcia jawi się jako jego główny atut.

Wypada zatem powtórzyć stwierdzenie, w myśl którego konkluzja machinacji Batmana Który się Śmieje (notabene konceptu samego w sobie wręcz elektryzującego), rozczarowuje. Zabrakło stosownej koordynacji i spójności w strukturze tej opowieści. Tym bardziej szkoda, bo początek finalnej odsłony sagi z udziałem przybysza z mrocznego multiwersum rokował bardzo obiecująco. Choć równocześnie można pokusić się o graniczące w pewnością przypuszczenie, że wspomniany jeszcze nie raz odnajdzie się w obsadzie fabuł publikowanych pod szyldem DC Comics.

 

Tytuł: „Batman Death Metal” tom 4

  • Tytuł oryginału: „Batman Death Metal” Tome 4
  • Scenariusz: Scott Snyder, Joshua Williamson, James Tynion IV, Geoff Johns, Jeff Lemire, Amriko Tamaki, Gail Simone, Christopher Sebela, Cecil Castellucci, Mark Waid, Magdalene Visaggio, Kyle Higgins, Regine Sawyer, Che Grayson, Marguerite Bennet, Matthew Rosenberg, Justin Jordan
  • Szkic i tusz: Greg Capullo, Yanick Pacquette, Bryan Hitch, Travis Moore, Rafael Albuquerque, Daniel Sampere, Meghan Hetrick, Christopher Mooneyham, Mirka Andolfo, Francis Manapul, Jerry Ordway, Ryan Benjamin, Paul Pelletier, Dexter Soy, Scott Koblish, Alex Maleev, Scott Kolins, Alitha Martinez, Pop Mhan, Inaki Miranda, Rob Guillory, Mike Henderson
  • Tusz: Jonathan Glapion, Richard Friend, Norm Rapmund, Mark Morales
  • Kolory: FCO Plascencia, Tamra Bonvillain, Ivan Plascencia, Adrinao Lucas, Marissa Louise, Enrica Eren Angiolini, Andrew Dalhouse, Francis Manapul, HI-FI, Ian Herring, Rain Beredo, Matt Hollingsworth, John Kalisz, Emilio Lopez, Chris Sotomayor, Eva de La Cruz, Alex Sinclair, Nathan Fairbairn
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 28 maja 2021 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 13 kwietnia 2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,7 x 26,6 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 296
  • Cena: 99,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „Dark Nights: Death Metal” nr 6-7 (luty-marzec 2021), wydaniach specjalnych „Dark Nights: Death Metal – The Secret Origin” nr 1 (luty 2021) oraz „Dark Nights: Death Metal-The Last 52: War of the Multiverses” nr 1 (luty 2021).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus