„Batman Death Metal” tom 2 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 16-01-2022 23:43 ()


Pakt zawarty między Perpetuą a Batmanem, Który się Śmieje trwa w najlepsze (zob. „Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna. Rok łotrów”). Można zatem śmiało rzec, że losy całokształtu stworzenia są już przesądzone. Oczywiście jak zwykle w podobnych przypadkach herosi zamieszkujący planetę Ziemię (choć niekoniecznie z niej się wywodzący) stanowczo i zdecydowanie dają do zrozumienia, że nie życzą sobie takiego obrotu sytuacji.
 
Toteż z charakterystyczną dla nich determinacją Wonder Woman, Superman i Batman ani myślą ułatwiać realizacji podjętych przez wspomnianą parę zamierzeń. Szanse ich co prawda nikłe, ale przecież właśnie owa okoliczność definiuje owe osobowości w kategorii bohaterek i bohaterów. Tym mocniej, że sprawa wydaje się już przesądzona. A jednak wspomniana triada przemierza kolejne obszary równoległych wszechświatów w poszukiwaniu środków i metod do powstrzymania walca zagłady, który wskutek machinacji wspomnianej twórczyni multiwersum i jej nowego przybocznego (czyli rzecz jasna Batmana, Który się Śmieje) miażdży i anihiluje kolejne wszechświaty. Słynna triada uniwersum DC nie jest zresztą jedynym zespołem uczestniczącym w tej inicjatywie, jako że inni herosi (wśród nich m.in. Potwór z Bagien, Jonah Hex i najwyraźniej zresocjalizowana Harley Quinn) także podejmują inicjatywę na rzecz zatrzymania powszechnego koszmaru szykowanego całokształtowi stworzenia przez Perpetuę. Cóż z tego skoro Batman, Który się Śmieje standardowo dlań (a przy okazji niczym Lucyfer z serii rozpisywanej przez Mike’a Careya) za każdym razem zdaje się uprzedzać ruchy swoich adwersarzy (czy może raczej: ofiar…). Nawet jeśli ma on do czynienia z dysponentami Mocy Prędkości…
 
Uprzejmie wypada donieść, iż jeśli nawet Scott Snyder postrzegany jest obecnie jako autor z gatunku wyróżniających się, acz w chwilowo nie w pełni dysponowanych (niemała znowuż ilość niedorzeczności dających o sobie znać w sygnowanych przezeń fabułach – vide „Batman: Ostatni Rycerz na Ziemi”) to jednak najwyraźniej trawiące go przypadłości okazują się na tyle inspirujące, że po „doszlifowaniu” przez autorów pokoju Jamesa Tyniona IV okazują się one fabułami zdecydowanie wartymi rozpoznania. Tak się sprawy miały przy okazji poprzedniej odsłony „Batman Death Metal” i nie inaczej mają się także tym razem. Co więcej, zmagania w przestrzeni równoległych wszechświatów nabierają znamion faktycznego przełomu porównywalnego z najbardziej znamiennymi przesileniami w dziejach uniwersum DC (by wspomnieć „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach” oraz „Nieskończony Kryzys”). Zresztą autorzy tegoż przedsięwzięcia pełnymi garściami czerpią z tych właśnie zasobów uniwersum DC i co najważniejsze efekt ich wysiłków w coraz większym stopniu sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z produkcją, w której owe tradycje zużytkowano w sposób przemyślany i sensowny. A co więcej im dalej tym na skalę porównywalną z dziesiątym epizodem „Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach” (w którym notabene z Antymonitorem bezpośrednio zmierzył się sam Spectre). 
 
Hanza plastyków, którym zlecono zobrazowanie pochodnej przemyśleń szanownych panów scenarzystów, na różne stylistyczne sposoby dwoiła się i troiła, by podołać powierzonemu im zadaniu. Do tego bez względu na kierunki stylistyczne przez nich reprezentowane. Mamy tu bowiem do czynienia z ich znaczną rozpiętością – od stylu groteskizującego po realizm idealizowany według standardów superbohaterskich. Bez względu na przyjętą manierę plastyczną wspomniani postarali się, by stopień podniosłości ujmowanych przez nich w kadr wydarzeń był adekwatny wobec zamierzeń zespołu scenarzystów, którym najwyraźniej zależałoby nastrojowo doścignąć swoich poprzedników przy okazji faktycznie przełomowych wydarzeń. Do tego stopnia, że poszerzyli oni horyzont postrzegania poza sferę dotychczasowego całokształtu stworzenia multiwersum DC.
 
Po więcej szczegółów w tym zakresie wypada odesłać do tegoż właśnie komiksowego przedsięwzięcia. A to z tego względu, że przynajmniej na ten jego moment rozwojowy udało się ono DC Comics nadspodziewanie dobrze. A że apetyty komiksiarzy rosną w miarę przyswajania tego typu wyróżniających się realizacji, toteż wypada cieszyć się, że już w marcu przed nami kolejny tom tej bez cienia wątpliwości intrygującej opowieści.

 

Tytuł: „Batman Death Metal” tom 2

  • Tytuł oryginału: „Batman Death Metal” Tome 2
  • Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV, Peter J. Tomasi, Joshua Williamson, Tony Patrick, Bryan Hill
  • Szkic i tusz: Greg Capullo, Francis Manapul, Eddy Barrows, Juan Gedeon, Riley Rossmon, Daniel Sampere, Jesus Merino, Nick Virella T
  • Tusz: Jonathan Glapion, Eber Ferreira, Vicente Cifuentes
  • Kolory: FCO Plascencia, Ian Herring, Adriano Lucas, Mike Spicer, Ivan Plascencia, Ulises Arreola, HI-FI
  • Projekt albumu: Charlotte Thomas i David  Laranjeira
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska 
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 29 stycznia 2021 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 8 grudnia 2021 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,7 x 26,6 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 240
  • Cena: 89,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „Dark Nights: Death Metal” nr 4 (grudzień 2020), „Dark Nights: Death Metal – Trinity Crisis” nr 1 (listopad 2020), „Dark Nights: Robin King” nr 1 (grudzień 2020), „Dark Nights: Death Metal – Multiverse’s End” nr 1 (listopad 2020), „Dark Nights: Death Metal – Rise of The New God” nr 1 (grudzień 2020).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus