Filmowe TOP 10, czyli podsumowanie 2017 roku w kinie
Dodane: 09-01-2018 21:53 ()
Ilość tytułów, które trafiają do kin sprawia, że wybór najciekawszych filmowych pozycji 2017 roku przyprawia o przysłowiowy ból głowy. Wydaje się, że współczesne kino zaczyna odczuwać dominację, ale też przesyt gatunkiem superbohaterskim, a coraz ciekawsze projekty nie trafiają na duży ekran, tylko w formie seriali lub filmów telewizyjnych są dostarczane bezpośrednio do znacznie większej rzeczy odbiorców. O minionym roku można powiedzieć, że był ciekawy, przyniósł kilka zaskakujących i poruszających hitów, ale też spodziewanych rozczarowań. Poniżej prezentujemy ranking najciekawszych tytułów, które naszym zdaniem zasługują na wyróżnienie. Możecie prześledzić nasze top 10 za ubiegły rok oraz zestawienia poszczególnych redaktorów. Serdecznie zapraszamy!
TOP 10
10. Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie
9. Thor: Ragnarok
8. Uciekaj!
7. Ghost in the Shell
6. Milczenie
5. Wojna o planetę małp
4. Logan
3. La La Land
2. Blade Runner 2049
1. Manchester by the Sea
Marcin Andrys
Wizualnie film zachwycający, swoisty hołd złożony oryginałowi. Villeneuve ma niesłychany talent i zmysł estetyczny w kreacji fantastycznych światów. Szkoda, że ani aktorsko, ani fabularnie nie jest już tak wybitny, jak wizualnie. Niemniej ważna premiera poprzedniego roku, kino artystyczne z dużym budżetem, które okazało się mało komercyjne.
9. Klient
Kolejny film Farhadiego, który zmusza widza do myślenia. Dopracowany w każdym elemencie, ma emocjonujące i poruszające momenty. Ogląda się go z zapartym tchem.
8. Po tamtej stronie
Mistrz fińskiej szkoły filmowej po raz kolejny trafia w punkt. Jego najnowszy obraz jest niezwykle na czasie, patrząc na całą gorączkę związaną z uchodźcami. Aki Kaurismäkii opowiada, tak jak przyzwyczaił do tego widza, niespiesznie, celebrując każdą scenę, nasycając ją surrealistycznymi wizjami, skupiając się na losach życiowo nieprzystosowanych bohaterów. Mistrz w doskonałej formie.
Domknięcie trylogii zapoczątkowanej przez Ruperta Wyatta, a kontynuowanej przez Matta Reevesa to kolejny przykład inteligentnego science fiction, które wymyka się schematom. Zajmująca opowieść, której bliżej do klasyków gatunku niż hałaśliwego kina akcji spod znaku przeładowanych efektów specjalnych i gwiazdorskich szarż. Kino wysmakowane pod względem zdjęć, muzyki, jak i małpich bohaterów.
6. Toni Erdmann
Jeśli Amerykanie chcą zrobić remake zagranicznej produkcji oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze oryginał jest wyśmienitym filmem, z życiowymi kreacjami głównych aktorów, stanowiący słodko-gorzką alegorię współczesnego życia z domieszką absurdalnego humoru. Po drugie, mimo najszczerszych chęci sięgnijcie po oryginał i zapomnijcie o nieudolnej podróbce, którą wypluje niedługo Fabryka Snów.
5. Logan
Mało jest filmów superbohaterskich, które lądują w topkach rankingów, ale czasami znajdzie się wyjątek. Tak jest w przypadku filmu Jamesa Mangolda opowiadającego ostatnią przygodę Wolverine'a. Udane połączenie westernu, kina drogi i dystopicznej przyszłości. Przełom w gatunku, który na lata może zdominować kina, a także godne pożegnanie Hugh Jackmana z jego ikoniczną kreacją.
4. Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie
lubię ten film nIe tylko za minimalizm wykonania, ale też za nietypowe ujęcie zjawiska, które staje się przekleństwem naszych czasów. Film może kameralny, ale dobrze rozpisany na poszczególne postaci komediodramatu i równie udanie zagrany. Miłe zaskoczenie minionego roku.
3. Uciekaj!
Wymarzony debiut reżyserski Jordana Pelle. Film, który przemknął przez polskie kina bez echa. Niekonwencjonalne kino grozy traktujące o rasizmie, opowiedziane z werwą, zaskakujące, a przede wszystkim trzymające w napięciu. Aż strach pomyśleć, jaki będzie drugi film tego twórcy. Pozycja do zapamiętania i obejrzenia.
2. La La Land
Na drugim miejscy kolejna styczniowa premiera. Obsypany nagrodami „La La Land". Kino nakręcone z pasją do muzyki, ale też przemyślane i wybornie zagrane. Widać tu czar niegdysiejszych produkcji, urok kameralnych ujęć i wspaniałej muzyki. Takie perły pojawiają się dość rzadko, ale dobrze, że w zalewie tandety kino potrafi jeszcze zaskoczyć autorskimi wizjami.
Rzadko się zdarza, że już w styczniu otrzymujemy film, który nawet jeśli nie wskoczy na pierwsze miejsce to chociaż znajdzie się na podium najlepszych filmów danego roku. Takie właśnie uczucie towarzyszyło mi podczas seansu „Manchester by the Sea”. Dzieła kompletnego nie tylko z uwagi na podejmowaną tematykę, trudną i wymagającą od twórców wyciągnięcia na wierzch realnych uczuć, które przemówią do widza, ale też z uwagi na realistyczne, a zarazem przygnębiające kreacje aktorskie. To kino najwyższej próby.
Damian Drabik
10. Song to song
W swoim najnowszym filmie Malick tworzy w pewnym sensie kolejny rozdział swojego rozciągniętego już na kilka lat dzieła, którego początku można upatrywać w "Drzewie życia". Zdawkowy scenariusz znów służy Amerykaninowi i jego aktorom do prezentowania na ekranie uczuć, stanów i emocji, które cudownie też wyrażane są za pomocą obłędnej audio-wizualnej otoczki. Dla miłośników wrażliwości reżysera to pozycja obowiązkowa.
9. Klient
Nowy film Farhadiego to w zasadzie powtórka z jego poprzednich dokonań, czyli podobny schemat fabularny oparty na myleniu tropów na tle kulturowo-religijnych przekonań. Ale reżyser nie ma najmniejszych problemów z zatrzymaniem przy sobie widza, podobnie jak w "Rozstaniu" chwyta za gardło i każe stawiać się w miejscu bohaterów. Trudno przejść obok tego obojętnie.
8. Logan
Kolejne wielkie zaskoczenie 2017 roku. Film z uniwersum X-Men, po którym wreszcie z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że doskonale się bawiłem. Dzięki kategorii R fantastyczny Hugh Jackman tworzy występ życia w roli Wolvierine'a. To brutalne, wulgarne i intensywne kino - taka właśnie powinna być rozrywka dla dorosłych widzów.
7. Dunkierka
Nolan jakiego nie znamy - przez większość filmu mamy do czynienia wręcz z eksperymentem. To kino wojenne, w którym nie widać przeciwnika, dzięki czemu w prosty sposób opowiada Nolan przede wszystkim o walce z samym sobą. Ogląda się to z zapartym tchem. Finał trąca już patosem, a historia i bohaterowie zaczynają się nieco rozmywać, niemniej jako całość "Dunkierka" się broni, a Nolan udowadnia że jest rzemieślnikiem pierwszej klasy.
6. Elle
Intrygujący powrót Paula Verhoevena, który tym razem stworzył ściśle europejskie kino, opierając jego siłę na piorunującym występie Isabelle Huppert. Właśnie dzięki Francuzce ogląda się ten nietypowy thriller w nieustającym napięciu. Niepokojące, mocno perwersyjne studium psychologiczne z dużą dawką czarnego humoru.
Jedna z największych niespodzianek minionego roku. To najlepsza część nowej trylogii i niesamowita przygoda, do której chce się wracać. "Wojna o planetę małp" to kino w starym stylu, jakiego dziś już się nie kręci. Film Reevesa to wzruszająca opowieść o wierności i przyjaźni, stanowiąca jednocześnie piękne zwieńczenie historii Cezara.
Kontynuacja kultowego filmu Ridleya Scotta miała co prawda znakomitego Villeneuve'a za kamerą, ale i tak miałem spore obawy, czy w ogóle będzie się dało ją oglądać. Kanadyjczyk nie nakręcił arcydzieła ani filmu, który odmieni kino, ale podołał swojemu zadaniu, tworząc godny sequel, który z jednej strony zachowuje unikalny klimat pierwowzoru, z drugiej - podążą własną ścieżką. Hipnotyzujące kino, w którym strona audio-wizualna sięga perfekcji a i scenarzyści nie mają się czego wstydzić. Tak się powinno robić sequele.
3. La La Land
Oscarowy film Chazelle'a potwierdził jego talent. Świetna zabawa w rytm pięknych muzycznych kompozycji, przeuroczy Emma Stone i Ryan Gosling oraz prościutka fabułka, która dzięki subtelnemu rozegraniu potrafi autentycznie złapać za serce. Dla takich filmów kocha się kino.
2. Milczenie
Najnowszy film Martina Scorsese przeszedł bez większego echa, a szkoda, bo jego ekranizacja prozy Shusako Endo to osobiste i bardzo dojrzałe spojrzenie na trudności wiary. Tutaj pokazane na przykładzie misjonarza w ogarniętej prześladowaniami Japonii XVII wieku. To bardzo ascetyczny film, kameralny, inny niż to do czego ostatnio przyzwyczajał reżyser.
Bez wątpienia wstrząsające kinowe przeżycie. Lonergan stworzył niezwykle szczery dramat o olbrzymim ładunku emocjonalnym, pozbawiony tanich sztuczek i chwytania za serce banałami. Wielką zaletą filmu jest też doskonale wyważone aktorstwo z Caseyem Affleckiem na czele. To proste kino, boleśnie prawdziwe, diabelnie angażujące.
Miłosz Koziński
10. Obcy: Przymierze
Wielu ludzi pluje na najnowszą kinową inkarnację ksenomorfa, krzycząc pod niebiosa, że postać obcego została spłycona, a kanon świata obcego został zburzony i zbezczeszczony. Ludzi ci zapominają o dwóch ważnych rzeczach – oślizgły wytwór chorej wyobraźni H.R. Gigera nigdy nie był bytem o głębokiej bądź skomplikowanej filozofii, a kanon obcego nigdy nie istniał, bo każdy autor książek i komiksów pisał sobie wedle własnego widzimisię, widzi owce. Natomiast, gdy odrzucimy na bok święte wzburzenie fanów, to otrzymamy prześliczny wizualnie, ociekający gęstą jak smoła atmosferą, bardzo dobrze zagrany i stosownie krwawy horror science-fiction. Fanem obcego jestem od lat i wchłonąłem naprawdę olbrzymią dawkę mediów z nim związanych i uważam, że Obcy: Przymierze nie zasługiwał na reakcję, z jaką się zetknął.
Zasługuję na miejsce w moim prywatnym zestawieniu ze względu na kapitalne podejście do postaci i mitologi Człowieka Nietoperza. Fanboje Batmana wynoszący tę postać na absurdalne wręcz wyżyny, doszczętnie mi ją obrzydzili dlatego z niekłamaną, niemalże sadystyczną satysfakcją śledziłem losy absurdalnie, karykaturalnie wręcz zajebistego LEGO Batmana na jego drodze ku zrozumieniu, że może jednak nie jest taki nie do przeskoczenia na każdym polu. Dorzućmy do tego absurdalny, ale trzymający się dobrego smaku humor oraz doskonałą oprawę graficzną i otrzymamy przepis na świetne kino nie tylko dla dzieciaków.
Ekstra spojrzenie na życie i działalność bardziej przyziemnych superbohaterów i złoczyńców, innych niż multimilionerzy, bogowie i kosmici. Nastolatek z typowymi dla wieku problemami kontra champion klasy robotniczej superłotrów to dobry pomysł na ukazanie innej strony filmowego uniwersum Marvela. Do tego ciekawe sceny akcji nieoparte na walce oraz bardzo dobre aktorstwo i scenariusz złożyły się na kolejny, solidny fragment marvelowskiej układanki.
7. Logan
Deadpool przetarł szlak dla kina superbohaterskiego o kategorii wiekowej R. Logan w pełni wykorzystuje okazję, serwując krwawy i bezpardonowy obraz prawdziwego, wściekłego Rosomaka u kresu drogi. Po żałośnie wykastrowanym występie w X-Men: Apokalipsa (mam na myśli budzące uśmiech politowania starcie Wolverine'a z ochroną placówki Weapon X) aż miło zobaczyć, do czego Logan jest w stanie wykorzystać swoje szpony, gdy zostanie postawiony pod ścianą. Maestria przemocy i brutalności, okraszona pewną filozoficzną głębią i wzruszającymi momentami, przepięknie ujęta w obrazie
6. Wonder Woman
Nie, ten film nie znalazł się w zestawieniu dlatego, że to, jak krzyczą krytycy i obrońcy politycznej poprawności, „pierwszy obraz o superbohaterach stawiający w świetle jupiterów silną kobiecą postać, która może stanowić przykład dla kobiet na całym świecie oraz przykład kobiecej siły i tryumfującej kobiecości, dzięki kobiecej perspektywie pani reżyser bla, ba bla”. Oglądając filmy, uprawiam całkowitą neutralność i gwiżdże na to, czy w roli głównej lub na stołku reżysera obsadzono kobietę, mężczyznę czy hermafrodytę. Wonder Woman trafia do zestawienia jako przykład rzetelnego i świetnie zrealizowanego kina superbohaterskiego oraz dowód na to, że filmowe uniwersum DC nie musi na siłę starać się być „inne, cyniczne, mroczne i uber-poważne”. Warner Bros. razem z DC zrobili pierwszy krok w stronę lepszej wizji i mam nadzieję, że na tej drodze nie potkną się i nie popadną w pułapkę zaszufladkowania jako mroczna, cyniczna i „dojrzalsza” alternatywa dla Marvela.
5. John Wick 2
Nie wiem jak wy, ale ja mam serdecznie dość filmów akcji, w których na jeden krok bohatera przypada 9 ujęć, a jeden cios wymierzony niemilcowi śledzimy z 17 kamer, oczywiście 3 roztrzęsionych jak epileptyk. Po niezwykłym zaskoczeniu, jakim był debiut postaci Johna Wicka, otrzymaliśmy kontynuację, dzięki długim ujęciom oraz płynnej pracy kamery śledzącej wisceralną wręcz akcję, równie przyjemną w odbiorze co część pierwsza. Doskonała i realistyczna (jak na dzisiejsze standardy) choreografia, angażujący uwagę i charyzmatyczny bohater oraz niegłupi scenariusz wynoszą Johna Wicka 2 zdecydowanie powyżej całej reszty filmów akcji i pozwalają czerpać z seansu niekłamaną przyjemność.
4. Valerian i miasto tysiąca planet
Trafia do zestawienia za to, że jest rasową i spektakularnie zrealizowaną space operą. Nie jakimś tam horrorem o grupce kosmonautów/naukowców/kosmicznych górników zamkniętych na stacji kosmicznej/w ośrodku badawczym/pozaziemskiej koloni, ale awanturniczo-przygodową gonitwą przez wizualnie oszałamiające światy i przestrzenie, pełną oryginalnych kosmitów, rekwizytów i scenografii. Dołóżmy do tego dobry scenariusz, bardzo dobrą grę aktorską oraz klimatyczną ścieżkę dźwiękową i otrzymamy wysokiej klasy produkt idealnie zapełniający dramatycznie pustą niszę i radujący serca wszystkich fanów science-fiction.
Owszem, Thor: Ragnarok ma swoje wady — atmosfera filmu lata z jednego końca spektrum emocji na drugi, humor bywa męczący, a Hela nie jest szczególnie ciekawym antagonistą — ale pomimo tego obraz Taika Waititi to trzymająca w nieustannym napięciu, wywołująca eksplozję śmiechu, balansująca na granicy absurdu i dramatu epopeja łącząca fantasy i science-fiction w jeden szalenie barwny koktajl mile łechcący podniebienie amatora kina.
Kocham cyberpunk! I dostałem to, czego w kinie brakowało mi od dawna – wysokobudżetową, doskonale zrealizowaną produkcję z tego właśnie gatunku. Klękajcie narody, bo o to w końcu zawitał nam film, który łączy w sobie wszystkie klasyczne motywy tego niegdyś szalenie popularnego gatunku, który cichcem rozpłynął się w odmętach kinematografii. Korporację i machinacje – są. Wszędobylskość informatycznej sieci – a jakże. Cyborgi i balansowanie na krawędzi człowieczeństwa – jest. Technologia wkraczająca gwałtownie w życie człowieka – zaliczona. Wszystko to opatrzone oprawą wizualną, która zapiera dech w piersiach i intrygującą fabułą. Hejterzy mogą darować sobie komentarze.
Wszystko, co napisałem powyżej o Ghost in the Shell, odnosi się również do nowego Blade Runnera, który również dumnie reprezentuje cyberpunkowe kino. W odróżnieniu od Ghost in the Shell, który jest thrillerem/filmem akcji, Blade Runnerowi znacznie bliżej do futurystycznego kina noir. Intrygująca historia, powolne tempo śledztwa przetykane krótkimi, ale gwałtownymi scenami akcji oraz fenomenalna oprawa audiowizualna sprawiają, że Blade Runnera bardziej się przeżywa, niż ogląda. Dystopiczna wizja przyszłości przytłacza dzięki doskonałej scenografii i plenerom, ścieżka dźwiękowa zbudowana wokół ambientu miażdży, a aktorstwo to klasa sama w sobie. Zdecydowanie mój ulubiony film w zeszłym roku.
comments powered by Disqus