„Klient” - recenzja

Autor: Damian Drabik Redaktor: Motyl

Dodane: 27-04-2017 22:41 ()


Niepokojące kino Asghara Farhadiego ma to do siebie, że jak na twórczość rodem z Iranu, jest ono wyjątkowo przystępne dla zachodniego widza. Nadal pozostaje to jednak kino autorskie, nieschlebiające gustom, przeciwnie – drażniące niekiedy widza, zawiłe, zniuansowane. Podobnie jest w przypadku najnowszego dzieła irańskiego twórcy – „Klienta”. Ta nagrodzona m.in. Oscarem i dwiema Złotymi Palmami produkcja zawitała w kwietniu do polskich kin.

Miłośnicy twórczości Farhadiego dość szybko zauważą pewną wadę jego nowego filmu. Mianowicie reżyser po raz kolejny już w swojej karierze buduje suspens na podstawie tego samego fabularnego schematu. Oto małżeństwo aktorów musi znaleźć nowe lokum po tym, jak kamienica, w której dotychczas mieszkali, zaczyna grozić zawaleniem. Wprowadzają się do mieszkania, które oferuje im przyjaciel, choć nie mają pojęcia, kto był jego poprzednim właścicielem. Pewnego razu pod nieobecność męża, bohaterka zostaje napadnięta. Ten rozpoczyna prywatne śledztwo, choć ma wrażenie, że żona nie mówi mu całej prawdy.

Motyw kobiety uczestniczącej w kluczowym dla fabuły wydarzeniu, którego reżyser nam nie pokazuje, lecz nieustannie wprowadza kolejne tropy, zwodzi widza i stawia kolejne niewygodne pytania, znamy już choćby z również oscarowego „Rozstania”. Ten drobny fabularny minus nieszczególnie jednak przeszkadza w trakcie seansu, jeśli okazuje się, że Farhadi doskonale wie, jak chwycić widza za gardło. Finałowe sceny mają już w sobie olbrzymią emocjonalną dawkę.

W „Kliencie” ponownie więc reżyser zestawia małżeński dramat z szeregiem ścierających się o siebie aspektów: pożądaniem, kryzysem męskości, zemstą. Jedno traumatyczne wydarzenie natychmiast niszczy poczucie stabilności bohaterów, lecz stopniowo zaburza ich relację, niczym pękająca, oczekując na wyburzenie kamienica, do której nieustannie będzie powracać akcja. Finał nie przynosi wyczekiwanego oczyszczenia, przeciwnie, sugeruje pytania bez jasnych odpowiedzi.

To kino bardzo dobrze zagrane przez dwoje aktorów, na których barkach spoczywa cały ten dramat. Zarówno Shabab Hosseini, jak i Taraneh Alidoosti uwiarygodniają tę historię. Oboje bez przerysowania oddają cały szereg emocji targających ich bohaterami. Nie ma w ich występach dużej ekspresji, prawdę o tym, co się z ich postaciami dzieje, oddają ich zachowania.

„Klient” Asghara Farhadiego to kolejny w jego dorobku film, wobec którego nie sposób przejść obojętnie. Reżyser prowokuje, zadaje niewygodne pytania, porusza kwestie moralne. Najlepsze jest tu jednak napięcie, które kumuluje się z każdą minutą, znajdując co prawda ujście w finale, ale zapewne nie takie, jakiego byśmy oczekiwali. Reżyser znakomicie balansuje pomiędzy motywem zemsty a przebaczenia, zazdrości i nienawiści, zmuszając widza do postawienia się na miejscu bohaterów. Warto zmierzyć się z tym filmem i wyciągnąć z niego własne wnioski. 

 

Tytuł: „Klient"

Reżyseria: Asghar Farhadi

Scenariusz: Asghar Farhadi

Obsada:

  • Shabab Hosseini
  • Taraneh Alidoosti
  • Babak Karimi                
  • Farid Sajjadi Hosseini
  • Mina Sadati
  • Mojtaba Pirzadeh        
  • Emad Emami        
  • Sam Valipour

Muzyka: Sattar Oraki

Zdjęcia: Hossein Jafarian

Montaż: Hayedeh Safiyari

Scenografia: Keyvan Moghaddam

Kostiumy: Sara Samiee

Czas trwania: 125 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus