„Cartland - Wydanie Zbiorcze 3” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 21-03-2023 22:53 ()


Polscy fani komiksowego westernu na brak skierowanej do nich oferty narzekać nie mogą. Także z tego względu, że dostępne na naszym rynku produkcje przynależne do tegoż gatunku, mają różnorodną proweniencję: od projektów spod szyldu DC Comics („Jonah Hex”), poprzez rodzime propozycje wydawnicze („Wounded”), aż po zachodnioeuropejską klasykę („Buddy Longway”). Wśród ostatniej z wymienionych grup (do tego zdecydowanie najliczniejszej) szczególne miejsce zajmuje seria „Cartland”, na swój sposób antyteza prawdopodobnie najbardziej udanej tego typu inicjatywy twórczej z dotychczas powstałych, tj. „Blueberry’ego”.

Wynika to z tej okoliczności, że w odróżnieniu od najsłynniejszego pokerzysty frankofońskiego komiksu (tj. oczywiście Mike’a Bluebrry’ego) Jonathan Cartland, miast szemranych lokali i ogólnie zbiorowisk ludzkich, ewidentnie preferuje bezdroża wciąż jeszcze niewłączonego w ramy amerykańskiej Unii Środkowego Zachodu. Biorąc pod uwagę, że zasadniczym źródłem utrzymania drugiego ze wspomnianych jest pozyskiwanie skór dzikiej zwierzyny, owo uwarunkowanie zdaje się w pełni zrozumiałe. Z tym większą ochotą Cartland trzyma się z dala od dziejowej zawieruchy, znanej jako wojna secesyjna, która w latach 1861-1865 dotkliwie wstrząsnęła bytem wyżej wymienionej struktury politycznej. Przy czym nie wynika to z tchórzostwa, lecz z tak charakterystycznego dla ludzi pogranicza wszystkich epok i konfiguracji geograficznych, umiłowania życiowej swobody, niekrępowanej urzędniczymi regulacjami. Oczywiście odmiennie sprawy mają się w przypadku protagonisty m.in. takich opowieści jak „Generał Żółta Głowa” (czyli raz jeszcze Blueberry), którego nie zawsze z jego własnej woli i ochoty nosi wprost do epicentrum często kluczowych na szerszą skalę wydarzeń. Wystarczy bowiem wspomnieć m.in. jego perypetie przy okazji obaw Waszyngtonu przed ewentualnym zagrożeniem ze strony dowodzonej przez gen. Johna Bella Hooda Armii Tennessee („Młodość Blueberry’ego” t.3) tudzież karkołomne starania w kontekście złota pokonanej Konfederacji (vide m.in. album „Człowiek wart 500 000 $”).

Wprost przyznać trzeba, że tego typu namiętności i zamiłowanie do ryzyka znajdują się poza zakresem zainteresowania wąsatego trapera. Co więcej, pomimo jego życiowej wprawy trudno uznać rzeczonego za spryciarza i rekordzistę w wydobywaniu się z teoretycznie ostatecznych matni, co nierzadko przejawia się dlań bolesnymi doznaniami. Tak się sprawy miały w poprzednich wydaniach zbiorczych i tak też się mają w niniejszym, konkludującym prezentację tej w swojej klasie wyjątkowej serii. Zmagania między Północą a Południem nic nie tracą ze swojej przerażającej europejskich obserwatorów zażartości, a tymczasem Cartland ani myśli zaciągać się w szeregi którejkolwiek z wojujących stron. Miast tego zajmują go odmienne zupełnie zagadnienia, zwłaszcza że, jak się okazuje, jego syn zrodzony z zamordowanej Indianki nie jest już tylko raczkującym oseskiem. Wykazujący skłonność do melancholii Jonathan zostanie jednak postawiony przed próbami na miarę najbardziej „wystrzałowych” epizodów jeszcze jednego klasyka z zasobów komiksu frankofońskiego, tj. serii „Durango”. Stąd pomimo nieco mniejszej dozy dynamiki sytuacyjnej niż na kartach albumów „Młodości Blueberry’ego”, czy bliższego nam chronologicznie „Undertakera”, także tutaj nie brak emocjonujących scen konfrontacyjnych oraz towarzyszącego im napięcia.

Całokształt wysiłków scenarzysty (w której to roli znowuż z powodzeniem odnalazł się Laurence Harlé) ze skrupulatnością i znawstwem realiów epoki ujął w mnogość kadrów Michel Blanc-Dumont. Przy czym nie sposób nie wspomnieć, że to właśnie jemu dane było kontynuować rozrysowywanie „Młodości Blueberry’ego” po opuszczeniu „pokładu” tego przedsięwzięcia przez zaabsorbowanego autorskimi projektami Jeana „Moebiusa” Girauda. Co najważniejsze okazał się on trafnym „wyborem”, dzięki czemu współtworzona przezeń seria wizualnie niezmiennie przyswaja się z niekłamaną satysfakcją. A to właśnie twórcza aktywność Blanc-Dumonta nad losami Cartlanda okazała się dlań okazją do „oszlifowania” zarówno talentu jak i warsztatowej wprawności. Toteż także na kartach niniejszego wydania zbiorczego zarówno przyroda kolonizowanej Ameryki Północnej, jak i zasoby materialne, którymi dysponowali ludzie tamtych czasów, oddano bezbłędnie, ze starannością charakterystyczną dla komiksu frankofońskiego z okresu prosperity takich magazynów jak „Pilote” i „Tintin”.

Dlatego mocno cieszy okoliczność uwzględnienia tego nieprzypadkowo cenionego przedsięwzięcia przez wydawnictwo Elemental oraz włączenia go do swojej oferty. Tym bardziej że obok takich realizacji jak choćby „Comanche” czy wielokrotnie wspominana w tej refleksji seria „Blueberry”, także „Cartland” to wręcz „niezbędnik” w kolekcjach entuzjastów komiksowych westernów.

 

Tytuł: „Cartland - Wydanie Zbiorcze 3”

  • Tytuł oryginału: „Cartland L’intégrale 3”
  • Scenariusz: Laurence Harlé
  • Rysunki: Michel Blanc-Dumont
  • Kolory: Claudine Blanc-Dumont
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek 
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental 
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 7 lipca 2006r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 31 sierpnia 2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 22 x 29,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 160
  • Cena: 129 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w albumach: „Les survivants de l’ombre” (marzec 1987), „L’enfant lumière” (marzec 1989) oraz „Les repères du diable” (styczeń 1995).

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus