„Młodość Blueberry’ego” tom 4 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 02-03-2023 22:38 ()


Pustkowia i bezdroża Meksyku to jeden z ulubionych rodzajów plenerów dla twórców westernowych fabuł. Dość wspomnieć zbiór albumów „macierzystej” serii z udziałem Blueberry’ego, wśród których znalazła się m.in. „Trumienna ballada”. Mało? W takim razie wypada odesłać m.in. do albumu „Ostatni desperado” („Durango”), a także „Tortilli dla Daltonów” z udziałem zapamiętałych adwersarzy Lucky Luke’a. A to ledwie odrobina pośród tego typu opowieści, dla których scenerii użyczyło niegdysiejsze Wicekrólestwo Nowej Hiszpanii.

Toteż nieprzypadkowo spodziewać się było można, że do tej egzotycznej krainy będzie okazja wybrać się także wraz z już może nie początkującym, acz wciąż jeszcze młodym Blueberrym. W tym jednak przypadku ściągnęło go tam nie tyle złoto brutalnie ujarzmionej Konfederacji (vide wzmiankowane chwilę temu wydanie zbiorcze), co jeszcze jedna desperacka próba ocalenia tego tworu politycznego przed coraz bardziej realnym widmem klęski. Oto bowiem do jak zawsze czujnego Allana Pinkertona (tj. naonczas prekursora działalności podejmowanej obecnie m.in. przez Federalne Biuro Śledcze) dociera wieść, wedle której wywodzący się z Karoliny Południowej (a zatem z konfederackiego południa) konstruktor Richard Gatling znalazł się w łapach konfederackich speców od mokrej roboty. Sprawa jest o tyle poważna, że wspomniany zdołał zbudować prototyp kartaczownicy, tj. wielolufowego karabinu o niespotkanej dotąd silę rażenia. Nic zatem dziwnego, że Południowcy nie zamierzają przespać szansy na przejęcie tej konstrukcji i wykorzystania w zamiarze ocalenia chylącej się ku upadkowi Konfederacji (notabene akcja tej opowieści rozgrywa się latem 1864 r., tj. rok po bezpowrotnej utracie przez secesjonistów inicjatywy strategicznej). Oczywiście zupełnie czego innego życzy sobie Pinkerton, a swój zamiar zamierza zrealizować za pośrednictwem (jakżeby inaczej…) Blueberry’ego. Stąd meksykański wojaż głównego protagonisty tej serii, gdzie czekają nań nie tylko zmagania z porywaczami wspomnianego wynalazcy, ale też kolejna na jego życiowej drodze olśniewająca urodą niewiasta.  

Zarówno przybliżona w ogólnych zarysach opowieść, jak i druga z fabuł zawartych w niniejszym tomie (tym razem z udziałem rdzennych mieszkańców Ameryki) nic nie ustępują rozmachem i dynamiką poprzednim perypetiom wciąż jeszcze nabywającego życiowego doświadczenia Blueberry’ego. Wszak już tylko realia wojny secesyjnej, konfliktu nad wyraz zajadłego i obfitującego w mnogość gwałtownych zwrotów akcji to niemal samograj na potrzeby wartkiej właśnie i emocjonującej opowieści. Odpowiedzialny za scenariusz tego przedsięwzięcia François Corteggiani zadbał, aby owo tło historyczne uzupełnić interesującymi i wiarygodnymi osobowościami, co siłą rzeczy przede wszystkim „napędza” obie zebrane tu fabuły. Zgodnie z założeniami pierwotnej serii, także tym razem akcja mknie na przysłowiowe złamanie karku i niejeden z jej uczestników faktycznie go łamie (choć jeszcze częściej „faszerowany” jest ołowiem). Stąd częste zmiany scenerii oraz liczna i przekonująco rozpisana obsada o wyrazistych osobowościach (by wspomnieć choćby zabójczo groźnego Snake’a oraz przedstawiciela francuskiego korpusu interwencyjnego w osobie komendanta De Saint Claude’a). Proszę wybaczyć powtarzalność, ale także tym razem, podobnie jak we wcześniejszych odsłonach „Młodości…”, wszystkie elementy tej realizacji ułożyły się niczym w zwycięskiej rozgrywce Tetrisa.

Nie będzie zapewne żadnym zaskoczenie stwierdzenie, że w powierzonej mu roli ilustratora tego przedsięwzięcia Michael Blanc-Dumont raz jeszcze okazał się niczym zwycięski gen. George Thomas w bitwie pod Nashville (15-16 grudnia 1864 r.). Nic w tym zresztą dziwnego, jako że ów autor ma w swoim dorobku udział w realizacji pokrewnej tematycznie (a przy tym zasłużenie cenionej) serii „Cartland”. Realia ekspandujących Stanów Zjednoczonych w drugiej połowie XIX w. to dlań zatem żadne wyzwanie. Stąd nieprzypadkowo pochodna jego pracy charakteryzuje się pieczołowitością w odtworzeniu rzeczywistości tamtych czasów, bez względu na to czy mamy do czynienia z użytkowaną wówczas garderobą, ekwipunkiem wojennym czy też rozległymi plenerami Meksyku. Także umiejętne kadrowanie wpływa na wartkość poszczególnych scen, spośród których szczególnie udanie jawią się te ze starć między stronami wojny secesyjnej. Nie jest to może skala zamaszystości w operowaniu kreską stosowana w swoim czasie przez Jeana „Moebiusa” Girauda, „Albrechta Dürera” europejskiego komiksu. Niemniej to wciąż w swojej klasie jakość, której zasadnie zazdrościć może (rzecz jasna pozytywną odmianą tej emocji) niejeden plastyk aspirujący do roli twórcy komiksowych westernów. Stąd nieprzypadkowo piszącemu te słowa już teraz żal, że przed nami ledwie jedno tylko wydanie zbiorcze tej artystycznie i rozrywkowo bardzo udanej inicjatywy.

 

Tytuł: „Młodość Blueberry’ego” tom 4

  • Tytuły oryginałów: „La jeunesse de Blueberry”
  • Scenariusz: François Corteggiani
  • Rysunki: Michel Blanc-Domont
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data premiery wersji oryginalnej: „Le boucher de Cincinnati” (wrzesień 2005), „La sirène de Veracruz” (październik 2006), „100 dollars pour mourir” (wrzesień 2007), „Le sentier de larmes” (listopad 2008)
  • Data premiery wersji polskiej: 12 października 2022
  • Oprawa: twarda
  • Format: 22,3 x 29,8 cm  
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 196
  • Cena: 119,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus