„Cartland - Wydanie Zbiorcze” tom 2 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 24-07-2021 21:51 ()


O tym, że twórcy komiksu frankońskiego udzielający się na łamach komiksowej prasy doby jej ogromnej popularności (tj. głównie lat 60. i 70. XX w.) nie stronili od westernu nikogo, kto miał styczność z pochodną ich talentów, przekonywać nie trzeba. Zresztą wobec ówczesnej koniunktury na opowieści rozgrywające się w realiach Dzikiego Zachodu najzwyczajniej nie sposób było przejść obok nich obojętnie. Tak się właśnie sprawy miały w przypadku twórczego duetu Laurence Harlé/Michel Blanc-Dumont (wspomaganego przez Claudine Blanc-Dumont), czego efektem był dobrze odebrana przez czytelników m.in. tygodnika „Pilote” opowieść o traperze Jonathanie Cartlandzie.
 
Owa przychylna recepcja debiutu tegoż osobnika okazała się na tyle dobrze rokująca, że całe przedsięwzięcie rozrosło się do dziesięciu pełnowymiarowych albumów. Gdy przed niecałym rokiem zaistniała okazja, by także polski czytelnik zapoznał się ze zbiorem czterech pierwszych z nich, trudno było nie zauważyć, że mamy do czynienia z jedną z tych inicjatyw twórczych, wobec których czas okazał się nad wyraz łaskawy. Pieczołowite odtworzenie kultury materialnej epoki, fabuły władne emocjonalnie angażować czytelnika oraz wyrazisty, acz przy tym niepozbawiony charakterologicznych wad protagonista zasadnie sytuowały ów tytuł w grupie przedsięwzięć takich jak „Comanche”, „Buddy Longway” i oczywiście „Blueberry”. I – co więcej – nie inaczej sprawy mają się także tym razem.
 
Toteż wraz z tytułowym bohaterem wyruszamy tym razem ku rozległym przestrzeniom Wyoming, obszaru wówczas jeszcze o statusie amerykańskiego terytorium. Napięcie między Północą a stanami południowymi powoli zbliża się do punktu kulminacyjnego, acz na równinach Środkowego Zachodu mało kogo to interesuje (nie wspominając już o ograniczeniach w obiegu informacji). Jako doświadczony traper Cartland najmuje się w charakterze przewodnika i aprowizatora dla hrabiego Wilhelma Kirchenheima i zaprzyjaźnionej z nim młodej niewiasty imieniem Cecylia. Niemieckiemu arystokracie zamarzyło się bowiem odnalezienie w roli nieświadomego prekursora poczynań króla Bawarii Ludwika II Bajkowego (1864-1886) i wzniesienie zamku niczym z romantycznych wyobrażeń o epoce arturiańskiej. Nad wyraz osobliwa (choć na swój sposób także urzekająca) idea staje się zatem czynnikiem inicjującym ten etap życia Jonathana. Do tego z obowiązkowym udziałem rdzennych mieszkańców tych obszarów. Nie mogło zatem zabraknąć cenionych przez fanów tej produkcji odniesień wobec indiańskiej tradycji i obyczajowości. 
 
Oczywiście autorska spółka nie ograniczyła się tylko i wyłącznie do prezentacji tubylczego folkloru oraz malowniczych plenerów Wyoming. Jak przystało na fabuły rozgrywające się w warunkach wymagających sprzężenia tężyzny fizycznej i przysłowiowej głowy na karku, także przy tej okazji „Tajfun na Dzikim Zachodzie” nie narzeka na brak sposobności do wykazania się nabytymi przezeń umiejętnościami. Nawet jeśli nie dorównuje on pod tym względem urodzonym zabijakom pokroju Durango i Mike’a Blueberry’ego.  Odpowiedzialna za scenariusz Laurence Harlé nie przedobrzyła zatem z uczynieniem swojego bohatera tzw. samcem alfa. Miast tego zaproponowała osobnika zaradnego, acz niekiedy ulegającego przytłaczającej przewadze. Cieszy też nadanie tej postaci znamion empatii, a nawet bezinteresowności. Do tego w sytuacjach o znacznej dozie ryzyka (m.in. zawiązanie przewodniej intrygi w drugim z zebranych tu albumów, tj. „Palcach chaosu”). Ponadto raz jeszcze daje o sobie znać kochliwość Cartlanda, co także przyczynia się do pogłębienia jego psychologicznego profilu. A wszystko to wykonane starannie prowadzoną kreską wykazującą znamiona stylistycznej zależności od standardów wypracowanych przy okazji realizacji „Blueberry’ego” przez Jeana „Moebiusa” Girauda.
 
Drugi zbiór perypetii Cartlanda nie tylko potwierdza fachowość uczestniczących w tym przedsięwzięciu autorów/autorki, ale też wykazuje ich twórczy rozwój. Znać to zarówno po warstwie plastycznej, jak i złożonych, a przy tym spójnych fabułach z udziałem licznej obsady. Aż żal, że przed nami już tylko jedno spotkanie (acz w formule zbiorczej) z bohaterem tej w pełni zasłużenie uznanej za klasyczną serii.

 

Tytuł: „Cartland - Wydanie Zbiorcze” tom 2

  • Tytuł oryginału: „Cartland L’intégrale 2”
  • Scenariusz: Laurence Harlé
  • Rysunki: Michel Blanc-Dumont
  • Kolory: Claudine Blanc-Dumont
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek 
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental 
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 1 marca 2005 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 13 lipca 2021 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 22 x 29,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 144
  • Cena: 99 zł

 

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w albumach: „La rivière du vent” (październik 1977), „Les doigts du chaos” (styczeń 1982) oraz „Silver Canyon” (listopad 1983).

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus