„Conan” tom 8: „Szlak krwi” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 09-07-2024 23:23 ()


Po perypetiach na obszarach królestwa Kush młody Conan kontynuuje swoją wędrówkę poprzez krainy hyboryjskiego południa. Jak to w jego przypadku bywa, ów szlak znaczy krew i zniszczenie. Wyzwań bowiem tradycyjnie dlań nie brakuje. Cymeryjczyk zmuszony jest zatem permanentnie wykazywać się swoją żelazną wolą przetrwania.  

Tak się sprawy mają także w Khuaranie, niewielkim, acz majętnym królestwie na szlaku wiodącym do rozciągającego się na Morzem Vilayet Turanu. Teoretycznie Conan ma się tam nieźle, dowodząc gwardią miejscowej monarchini w osobie Taramis. Jednak nie na długo. Władzę przejmuje bowiem uznawana dotąd za martwą siostra bliźniaczka królowej imieniem Salome. Dzięki łudzącemu podobieństwu obu niewiast tylko nieliczni zdają sobie sprawę, że prawowita władczyni została obalona. Opierając swoją władzę na dowodzonych przez Constantinusa najemnikach uzurpatorka wprowadza typowy dla tronujących psychopatów zamordyzm. Oddaje przy tym cześć plugawemu bóstwu oraz praktykuje czarną  magię. Bystry i spostrzegawczy Cymeryjczyk nie daje się jednak zwieść i w konsekwencji swojego uporu trafia na krzyż.

Oczywiście nie jest to kres jego dziejów, a jedynie etap długiej, życiowej podróży, przybliżony w opowiadaniu Roberta E. Howarda „Narodzi się wiedźma”. Zawarta w początkowych partiach tego zbioru adaptacja wspomnianego utworu fabularnie zachowuje wartkość literackiego pierwowzoru. Conan jest tu zatem niewiarygodnie witalnym i zdeterminowanym wojownikiem, który ani na moment nie traci z horyzontu postrzegania podjętego przezeń zamierzenia. Ponadto zgodnie z zamiłowaniem twórcy tej postaci do niesamowitości oraz zjawisk nadprzyrodzonych (w tym zwłaszcza według schematów wypracowanych przez jego dobrego znajomego Howard Phillipsa Lovecrafta) nie zabrakło odniesień także do tej sfery „rzeczywistości”. Problemem jest natomiast warstwa plastyczna, podobnie jak w adaptacji „Xuthal o zmierzchu” (zob. „Conan: Cienie nad Kush”), częstokroć ocierająca się niemal o amatorkę. Nie da się bowiem ukryć, że Brian Ching (autor rysunków do obu adaptacji) to twórca, który na etapie realizacji tego przedsięwzięcia nie był jeszcze gotowy do udziału w takich inicjatywach. Stąd w zestawieniu z zaprezentowaną w magazynie „The Savage Sword of Conan vol.1” klasyczną adaptacją opowiadania „Narodzi się wiedźma” (zob. „Kolekcja Conan Barbarzyńca” t.3”) niniejsza wypada wręcz rozczarowująco.   

Nieco lepiej sprawy mają się przy okazji zebranej również w tym zbiorze serii „Conan the Slayer”, przybliżającej okres aktywności Cymeryjczyka wśród społeczności Kozaków znad rzeki Zaporoże. Ta rozpisana przez dobrze u nas rozpoznanego Cullena Bunna (m.in. „Hrabstwo Harrow”, „Pusty człowiek” i „Szósty rewolwer”) jawi się ogólnie jako rzecz bez zarzutu. Równocześnie jednak trudno oprzeć się odczuciu, że potencjał tkwiący w tym etapie wędrówki rzeczonego obieżyświata, nie został tutaj w pełni wykorzystany. Wszak zmagania wspominanych rozbójników z równie zajadłymi jak oni siepaczami Turanu to temat z gatunku tzw. samograjów. Tym bardziej że ze wzmianek zawartych w tekstach Roberta E. Howarda oraz utworach jego epigonów znać, że także w tym momencie swojego żywota Conan wielokrotnie wykazał się typową dlań walecznością.  

Pożegnanie z powstałymi na zlecenie wydawnictwa Dark Horse komiksowymi „emanacjami” przygód tej postaci nie rozczarowuje. Równocześnie jednak trudno nie zauważyć, że otwarcie tej inicjatywy wypadło zdecydowanie lepiej. Dość wspomnieć ożywczą reinterpretację tej marki w wykonaniu jak zawsze entuzjastycznie usposobionego do swojej pracy Kurta Busieka. Trudno również zapomnieć opowieści powstałe za sprawą połączonych talentów scenopisarskich i plastycznych Timothy’ego Trumana. Jest to zresztą zrozumiałe, bo autorzy tej klasy jak chwilę temu wspomniani nie przytrafiają się zbyt często.  

W całościowym ujęciu okres ten okazał się dla „barbarzyńskich” inicjatyw komiksowych nad wyraz owocny, a co za tym idzie wart rozpoznania i docenienia. Widać to zwłaszcza w zestawieniu z analogiczną ofertą, powstałą pod szyldem Marvel Comics w latach 2019-2022. Ta bowiem, pomimo udanych momentów (by wspomnieć fabuły rozpisane przez Jasona Aarona i Jima Zuba), raczej zgodnie uznawana jest za co najwyżej umiarkowanie udaną. Dlatego również ten zbiór, mimo że ustępuje m.in. „Miastu złodziei” i „Wolnym towarzyszom”, to jednak dla wielbicieli realiów ery hyboryjskiej wart jest poświęconej mu uwagi.   

 

Tytuł: Conan tom 8: Szlak krwi

  • Tytuł oryginału: „Conan Chronicles Epic Collection: Blood in His Wake”
  • Scenariusz: Fred Van Lente, Cullen Bunn
  • Szkic: Brian Ching, José Luis, Sergio Dávila, Admira Wijaya, Dheeraj Verma
  • Tusz: Brian Ching, Andy Owens, Sergio Dávila, Admira Wijaya, Dheeraj Verma
  • Kolor: Michael Atiyeh
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Dariusz Stańczyk
  • Wydawca wersji oryginalnej (w tej edycji): Marvel Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 1 lutego 2022 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 23 sierpnia 2023 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Format: 175 x 265 mm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 432
  • Cena: 179,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w seriach „Conan the Avenger” nr 20-25 (listopad 2015-kwiecień 2016) oraz „Conan the Slayer” nr 1-12 (lipiec 2016-sierpień 2017).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus