„Conan” tom 7: „Cienie nad Kush” - recenzja
Dodane: 04-06-2024 20:26 ()
Sens życia, którym na wczesnym etapie wędrówki Conana okazała się dlań Bêlit, został w poprzedniej odsłonie serii brutalnie zaburzony. Urodziwa piratka została bowiem zamordowana, a rosły Cymeryjczyk porzucił jej zbójecką watahę. Pozbawiony miłości swojego życia zdecydował się powrócić na suchy ląd i tym sposobem trafił do Shumballi, głównego ośrodka rozciągającego się na południe od Stygi Królestwa Kusz.
Uczciwie trzeba przyznać, że jego ogólna kondycja emocjonalna do najlepszych wówczas nie należała. Uwzględniając wspomnianą wyżej tragedie trudno się rzeczonemu dziwić. Twarda rzeczywistość ery hyborejskiej uniemożliwiła jednak przesadnie długie użalanie się nad sobą, ku czemu zresztą tytułowy bohater nigdy nie miał osobowościowych skłonności. Stąd zgodnie z fabularnymi założeniami przygód Conana rychło zostaje on wplątany w kolejne, na ogół mocno wymagające intrygi. Tym razem jednak pod nad wyraz w jego przypadku oryginalnym zarzutem. Zostaje on bowiem oskarżony o czarnoksięstwo, co w kontekście tej akurat postaci zakrawa na swoisty chichot losu. Wszak już na tak wczesnym etapie swojej osławionej włóczęgi ów potomek cymeryjskich górali wprost deklarował wręcz obrzydzenie wobec wszelkich praktyk magicznych. Nieprzypadkowo zresztą jego zajadłym adwersarzem stać się miał najpotężniejszy ze stygijskich nigromantów w osobie Thoth-Amona.
W wymiarze czysto rozrywkowym niniejszy zbiór można uznać za względnie udany. Nie brak tu bowiem tego, co zwykło się uważać za crème de la crème heroic fantasy, tj. licznych scen konfrontacyjnych w formule wypracowanej przez autorów nurtu płaszcza i szpady, scenerii z mitycznymi królestwami w tle oraz oddziaływania mocy magicznych. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że fabularnie satysfakcjonująco prezentuje się jedynie opowieść „Xuthal o zmierzchu”, stanowiąca adaptację opowiadania Roberta E. Howarda pt. „Pełzający cień”. Pozostałe opowieści mogłyby posłużyć co najwyżej za kanwę gier komputerowych. Do tego raczej z gatunku takich, które wymagają przede wszystkim refleksu i wprawnego dociskania dżojstika. Stąd próżno doszukiwać się w niniejszej propozycji wydawniczej reinterpretacyjnej świeżości, porównywalnej z powstałymi również na zamówienia Dark Horse realizacjami Kurta Busieka („Narodziny Legendy”) i Timothy’ego Trumana („Powrót do Cymerii”). „Cienie nad Kush” tak się bowiem do nich mają, jak poślednie powieści epigonów twórczości Howarda (vide „Conan i czarownik” Andrewa J. Offutta) do jego własnych utworów.
Plastycznie jest tu porównywalnie, tj. bez szans na choćby odrobinę zachwytu. Całość pracy autorstwa m.in. przez Briana Chinga sprawia wrażenie wykonanej pośpiesznie, bez polotu i osobistego zaangażowania. Dalsze plany w ramach kadrów rozrysowano co najwyżej symbolicznie, a mimika poszczególnych postaci zakrawa momentami na niezamierzoną autoironię. Próżno doszukiwać się tu również orientalnej wystawności na miarę tej znanej z zasłużenie i niezmiennie cenionego magazynu „The Savage Sword of Conan vol.1”. Stąd także w kontekście wizualnym niniejszy zbiór to niestety przejaw regresu, jeśli chodzi o komiksowe emanacje losów Conana. Owszem, „Cienie nad Kush” to lektura w swojej klasie rozrywkowa. Tyle że do ekstraklasy (czyli wspominanych współrealizacji m.in. Busieka i Trumana) dzielą ją wręcz eony twórczej jakości.
Tytuł: Conan tom 7: Cienie nad Kush
- Tytuł oryginału: „Conan Chronicles Epic Collection: Shadows over Kush”
- Scenariusz: Fred Van Lente
- Szkic i tusz: Brian Ching, Eduardo Francisco, Guiu Vilanova
- Kolor: Michael Atiyeh
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Dariusz Stańczyk
- Wydawca wersji oryginalnej (w tej edycji): Marvel Comics
- Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
- Data publikacji wersji oryginalnej: 4 stycznia 2022 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 22 marca 2023 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 175 x 265 mm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 448
- Cena: 179,99 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w seriach „Conan the Avenger” nr 1-19 (kwiecień 2014-październik 2015).
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus