„Conan – Miecz Barbarzyńcy” tom 2: „Conan hazardzista” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 16-03-2021 22:36 ()


Dobry początek obu „barbarzyńskich” serii zaproponowanych przez wydawnictwo Marvel w roku 2019 zachęcająco prognozował dla kontynuacji tych przedsięwzięć. I rzeczywiście druga odsłona opartego na scenariuszu Jasona Aarona „Życia i śmierci Conana” pozwalała utrzymać się w tym przekonaniu. Zapewne także z tego względu, że ów wzięty autor mógł pokusić się może nie na aż tak rozbudowaną interpretację powierzonej mu postaci, jak miało to miejsce w przypadku m.in. dzierżycieli młota Mjolnira, niemniej na tyle złożoną, że umożliwiającą wzbogacenie wizji Roberta E. Howarda o nowe elementy. 

Nieco odmiennie pomyślana seria „Conan – Miecz Barbarzyńcy” (tj. jako „scena” prezentacji krótkich form) także okazała się propozycją wartą uwagi wielbicieli zarówno twórczości wspomnianego chwilę temu Teksańczyka, jak również emocjonujących, przygodowych fabuł w całej ich rozciągłości. Tym bardziej że wartko prowadzonym fabułom towarzyszyły też liczne odniesienia do realiów zarówno ery hyboryjskiej, jak i znacznie bardziej zamierzchłej ery turiańskiej. Nie inaczej sprawy się mają także przy okazji niniejszego zbioru, w którym obok autorskich wtrętów zaangażowanych przy tym projekcie scenarzystów znać ducha prozy Howarda. Do tego umiejętnie wkomponowanego w ramy zebranych tu fabuł. Tych zaś odnajdujemy tu aż trzy: jedną krótką, ograniczającą się do ledwie jednej nowelki, oraz dwie nieco bardziej rozbudowane opowieści. Niemniej po kolei.

W pierwszej, rozpisanej przez Meredith Finch (zbieżność nazwisk ze skądinąd znanym Davidem Finchem nieprzypadkowa), dysponent tytułowego miecza Barbarzyńcy aż nazbyt dotkliwie przekonuje się, że nie warto przyswajać sobie wysokoprocentowych trunków w towarzystwie przygodnie napotkanych „kompanów”. Przy czym równocześnie nie traci on okazji, by po raz kolejny dać się poznać jako wytrawny szermierz i równocześnie osobnik, który ani myśli pozwolić się zarąbać nawet cieszącym się zasłużoną sławą zabijakom. W kolejnej opowieści (i zarazem „użyczającej” tytułu dla całego zbioru) trafia on do swoistego kłębowiska człowieczych „żmij” usytuowanego w Shadizarze, na pograniczu Zamory i stepów, za którym rozciąga się zyskujące na znaczeniu królestwo Turanu. Jak to często w przypadku Conana bywa, także tym razem wplątuje się on w zdecydowanie niecodzienną sytuację. I – co więcej – będzie on zmuszony wykazać się nie tylko wyjątkowymi umiejętnościami w zakresie eliminowania wchodzących mu w drogę adwersarzy, ale też improwizowaniem przy okazji rozgrywek w cieszącą się uznaniem szulerskiej braci gry karcianej. Zbiór konkluduje historia „Mroczna jaskinia, mroczny kryształ” (swoją drogą według skryptu Roya Thomasa, pomysłodawcy adaptowania przygód Cymeryjczyka na potrzeby komiksowego medium), w której nie zabrakło charakterystycznych dla utworów „howardiańskich” wyzwań oraz reliktów mrocznych, naznaczonych czarną magią epok.

Nie owijając przesadnie w przysłowiową bawełnę, w przypadku tegoż zbiorku mamy do czynienia z najbardziej udaną propozycją „conaniczną” zaserwowaną nam przez współczesnego Marvela (a przynajmniej spośród tych, które doczekały się polskiej edycji). Jest to o tyle znamienne, że tak, jak wyżej zasygnalizowano, Jason Aaron postarał się, aby podobnie jak wcześniej fani Thora czy „Franciszka Zameckiego” także wielbiciele komiksowej wersji tak wychwalanego w „Kronikach Nemedyjskich” władcy Akwilonii nie doznali rozczarowania. Nic nie uchybiając jego wysiłkom oraz przekonująco zakomponowanemu „Życiu i śmierci…”, to jednak historie tu zebrane mają w sobie czar wzbudzający skojarzenia z opowieściami tworzonymi w czasach, gdy nadmierne rozciąganie fabuł (do tego niekiedy bez sensownego pomysłu) z myślą o publikacji w wydaniu zbiorczym nie stanowiło jeszcze w komiksowej branży priorytetu. Stąd ich dosycenie przy równoczesnym zachowaniu spójności i klarowności przekazu. Walor czysto rozrywkowy współgra z poczuciem rozpoznawania może nie przesadnie ambitnych fabuł, ale z pewnością przemyślanych, a przy okazji prowadzonych z brawurą charakterystyczną dla nurtu płaszcza i szpady (bo tym w gruncie rzeczy jest wzbogacona o fantastykę heroic fantasy). Protagonista serii zachowuje typową dlań zadziorność i pełną gotowość do podejmowania wyzwań. I to bez względu na ich proweniencje.  

Uczestniczących w tej inicjatywie plastyków także wypada wychwalić. Przy czym cieszy zwłaszcza udział Alana Davisa, nieocenionego weterana komiksowego fachu (po więcej szczegółów wypada odesłać m.in. do takich realizacji jak „Amerykańska Liga Sprawiedliwości: Gwóźdź” oraz „Fantastyczna Czwórka: Koniec”). Raz bowiem jeszcze swoją giętką i precyzyjną kreską wyczarował on sugestywną i widowiskową zarazem przestrzeń przedstawioną, w której obok ponętnej niewiasty oraz górali łasych na mienie przejezdnych nie zabrakło także monster wywodzących się z zamierzchłych epok. Mimo odmiennej taktyki plastycznej i nie aż takiej finezji jak ma to miejsce w przypadku prac wspomnianego Brytyjczyka, od dobrej strony pokazali się również pozostali specjaliści od kreski i plamy, których zaangażowano w ten projekt. Luke Ross, Patch Zircher oraz reszta utalentowanej plastycznie „załogi” zapewne nie przejdą do annałów komiksowego medium jako twórcy o statusie Johna Buscemy, Barry’ego Windsor-Smitha i Alfredo Alcali (tj. współtwórców sukcesu pierwszego „Miecza Barbarzyńcy”). Przyłożyli się jednak do swego zadania co znać choćby już po wprawnym komponowaniu zawartości kadrów i różnicowaniu rodzajów użytkowanych przez nich perspektyw. Także realia ery hyboryjskiej z całym jej bogactwem nieco dekadenckiej i nierzadko ociekającej przesadnym przepychem kultury materialnej zostały ujęte w zgodzie z kanonicznymi założeniami tej epoki.

Podsumowując: zdecydowanie warto. Tym bardziej że ów zbiór można przyswajać bez znajomości wcześniejszych komiksowych publikacji z udziałem niekoniecznie czułego Barbarzyńcy. Ta z kolei część czytelniczej braci, która ma za sobą niejedną „howardiańską” lekturę, z niemałym prawdopodobieństwem także będzie się dobrze bawić.

 

Tytuł: Conan – Miecz Barbarzyńcy tom 2: Conan hazardzista

  • Tytuł oryginału: „Savage Sword of Conan: Conan The Gambler”
  • Scenariusz: Meredith Finch, Jim Zub, Roy Thomas
  • Szkic i tusz: Luke Ross, Patch Zircher, Alan Davis
  • Tusz: Cam Smith
  • Kolory: Nolan Woodard, Java Tartaglia, Chris Sotomayor
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Bartosz Czartoryski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Marvel Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 28 stycznia 2020 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 10 lutego 2021 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 144
  • Cena: 39,99 zł 

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego zawarto pierwotnie w serii „The Savage Sword of Conan vol.2” nr 6-11 (sierpień 2019-styczeń 2020).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

  

Galeria


comments powered by Disqus