„Batman: Ziemia Jeden” tom 3 - recenzja
Dodane: 29-03-2023 17:54 ()
W swoim czasie linia wydawnicza „Ziemia Jeden” zasadnie jawiła się jako przedsięwzięcie z gatunku bardzo obiecujących. Nie zaburzając bowiem głównego nurtu uniwersum DC, grono zdolnych autorów z cenionym dorobkiem zyskało okazję, by po swojemu (choć nie aż tak swobodnie, jak swego czasu uczynił to Stan Lee przy okazji inicjatywy „Just Imagine…”) zinterpretować kluczowe osobowości tej popkulturowej „przestrzeni”.
Takie nazwiska jak J. Michael Straczynski, Grant Morrison i Jeff Lemire (bo właśnie m.in. tych autorów zaangażowano do tej inicjatywy) wskazywać mogły, że przed odbiorcami produkcji DC Comics moc wrażeń i czytelniczych uniesień. Do tego w formule tzw. powieści graficznych, co w tłumaczeniu na mowę stricte ludzką oznacza zwarte i pod względem rozpiętości bardziej rozbudowane fabuły niż standardowe epizody poszczególnych serii głównego nurtu. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że tym samym zaproponowano odpowiednik formatu, w którym w toku lat 80. i 90. ubiegłego wieku zaprezentowano takie realizacje jak „Ronin”, „Powrót Mrocznego Rycerza”, „Batman: Sekta”, „Świat Jastrzębi” i „Green Arrow: Łucznicy”. Mimo dobrego startu inicjatywa ta jak dotąd doczekała się zaledwie trzynastu opublikowanych albumów. Biorąc pod uwagę, że zapoczątkowano ją w całkiem już zamierzchłym październiku 2010 r.. można zaryzykować twierdzenie, że ogólny odbiór tego przedsięwzięcia okazał się dla jego pomysłodawców rozczarowujący.
Jednak jak to niekiedy bywa także w kontekście podobnych, nie w pełni docenionych projektów przynajmniej, przynajmniej niektóre spośród ich „komponentów” zyskują na popularności, a tym samym także na żywotności. Tak się przecież sprawy miały z serią „Starman vol.2” (zob. „Bohaterowie i Złoczyńcy” t.18), która w pierwotnym zamyśle stanowić miała część większej grupy tytułów wprowadzonych do oferty niebawem po wydarzeniu znanym jako „Godzina Zero. Kryzys w czasie” (tom 36. tej samej kolekcji). Rozwój wypadków sprawił jednak, że serie takie jak m.in. „Primal Force”, „Fate” i „Manhunter vol.2” (tj. wprowadzone do dystrybucji w tym samym czasie co „Starman vol.2”) względnie prędko zakończyły swój rynkowy byt, a perypetie Jacka Knighta (czyli protagonisty wspomnianej chwilę temu serii) nie tylko „dobiły” do ponad osiemdziesięciu epizodów, ale też do dziś są wznawiane w coraz to nowych wydaniach zbiorczych.
Przypadek serii rozpisywanej przez Jamesa Robinsona (bo to właśnie temu scenarzyście przypadło kreowanie losów wspomnianego chwilę temu protagonisty) nie jest odosobniony. W ów schemat wpisuje się również reinterpretacja losów Bruce’a Wayne’a zaproponowana w ramach linii wydawniczej „Ziemia Jeden”. Tak jak bowiem wyżej zasygnalizowano, wiele wskazuje, że ta inicjatywa wydawnicza jest już de facto martwa. Gwoli ścisłości poza jednym wyjątkiem, tj. właśnie (cóż za zaskoczenie!) Batmanem. Do tego zapewne nie tylko ze względu na po roku 1989 najpopularniejszą osobowość uniwersum DC, ale też z racji odpowiadającego za jej fabułę autora. Tę zaś rolę powierzono jednemu ze wciąż najbardziej „gorących” nazwisk w branży, tj. Geoffowi Johnsowi.
Nie da się ukryć, że był to bardzo fortunny wybór, jako że ów kreator takich realizacji jak „Green Lantern: Najczarniejsza noc”, „Nieskończony Kryzys” i „Flashpoint-Punkt krytyczny” zaproponował wizję spójną, sugestywną, a w niektórych jej aspektach (vide m.in. nieporadność początkującego Batmana) wręcz uwodzącą. Ponadto zilustrowaną precyzyjną i równocześnie trafnie ujmującą szerokie spektrum emocji kreską Gary’ego Franka, artysty, z którym Johns najwyraźniej świetnie się rozumie i kiedy tylko może podejmuje z nim współpracę - by wspomnieć opublikowane w ramach „Wielkiej Kolekcji Komiksów DC Comics” przedsięwzięcia takie jak „Superman: Brainiac” (t. 31) oraz „Superman: Tajna geneza” (t. 33). Niewykluczone zresztą, że to właśnie wspólny (a przy tym czasochłonny i niewątpliwie wymagający) projekt obu panów – „Zegar zagłady” – przyczynił się do znacznego opóźnienia prac nad trzecią odsłoną „Ziemi Jeden”, z dawna już wypatrywanej przez czytelników przekonanych do tej interpretacji Mrocznego Rycerza. W końcu jednak cierpliwość wspomnianych została wynagrodzona.
Czy satysfakcjonująco? Nie do końca. Z jednej bowiem strony Johns zaproponował w kontekście głównego złoczyńcy tej opowieści zwrot fabularny na miarę pamiętnej „Psychozy” Roberta Blocha. Ponadto dostrzegalny jest dalszy rozwój osobowościowy tytułowego bohatera, ewidentnie coraz pewniej poczynającego sobie w podjętej przezeń misji. Z drugiej natomiast brak tu wartkości (choć na szczęście nie we wszystkich sekwencjach) porównywalnej z poprzednimi albumami, za sprawą której wręcz trudno było się od tych opowieści oderwać. Mniej więcej na etapie połowy „trójki” akcja, uwarunkowana przybliżoną w albumie drugim tragedią Harveya Denta zdecydowanie nabiera dynamiki i tym samym wraca na właściwe tory. Brak natomiast świetnie ujętego we wspólnych dokonaniach Jepha Loeba i Tima Sale’a iskrzenia między Batmanem a zamaskowanym alter ego Seliny Kyle, co za sprawą finalnej planszy poprzedniego tomu było mocno oczekiwane.
Także projekt wizerunku „Kociej Włamywaczki”, zapewne na współczesny sposób nawiązujący do najdłużej użytkowanego przez nią kostiumu, przynajmniej piszącego te słowa nie przekonuje. Ogólnie jednak Gary Frank wykazał się niezmienną dlań starannością, a jego realistyczny (choć gwoli ścisłości o skłonności do idealizacji) styl jest w pełni adekwatny do założeń linii wydawniczej, w ramach której ów album został opublikowany. Wszak „Ziemia Jeden” (notabene podobnie jak grupa „ultymatywnych” tytułów publikowanych przez główną konkurencję DC Comics) jawić się miała jako tak bliska „naszej” rzeczywistości jak tylko to możliwe. Trudno było zatem o lepszy wybór niż właśnie celujący w realistycznej manierze Gary Frank.
Trzecia okazja do odwiedzenia Gotham z „Ziemi Jeden” nie cieszy i nie emocjonuje równie mocno, jak przy okazji obu wcześniejszych „wizyt”. Szanowny pan scenarzysta usiłował bowiem skomasować na kartach tej opowieści aż nazbyt wiele osobowości, przez co często wytraca ona fabularną prędkość. Jednak to nadal pozycja godna uwagi i na tle wielu współcześnie realizowanych opowieści z Batmanem w roli głównej pozytywnie się wyróżniająca. Dlatego tym bardziej cieszy, że autorska spółka za ten projekt odpowiedzialna ewidentnie ma ochotę na tzw. ciąg dalszy. Ostatnia sekwencja albumu nie pozostawia bowiem pod tym względem pola do snucia wątpliwości. Ta zaś okoliczność może tylko i wyłącznie cieszyć.
Tytuł: „Batman: Ziemia Jeden” tom 3
- Tytuł oryginału: „Batman: Earth One Volume 3”
- Scenariusz: Geoff Johns
- Szkic: Gary Frank
- Tusz: Jon Sibal
- Kolory: Brad Anderson
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data publikacji wersji oryginalnej: 08.06.2021 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 22.02.2023 r.
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Format: 18,5 x 28 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 160
- Cena: 89,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus