„Liga Sprawiedliwości” tom 6: „Do was należy zemsta” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 27-06-2021 23:50 ()


Co by o incydentalnych znamionach twórczego pogubienia Scotta Snydera nie sądzić (vide „Batman: Ostatni Rycerz na Ziemi”) równocześnie trudno odmówić temu twórcy władności do generowania pełnych rozmachu opowieści. Tak właśnie sprawy miały się w przypadku jego stażu (notabene do spółki z często go wspierającym Jamesem Tynionem IV) w ramach serii „Liga Sprawiedliwości” zwieńczonego pękatym zbiorem „Wojna totalna. Rok łotrów”. Obowiązki głównego architekta wydarzenia znanego jako „Death Metal” (już niebawem także w Polsce) uniemożliwiły mu jednak kontynuowanie pracy nad wspomnianym chwilę temu dwutygodnikiem.
 
Oczywiście mowy być nie mogło o zamknięciu tego tytułu i tym samym w roli jego scenarzysty odnalazł się kolejny specjalista od słowa spisanego. Tym razem wybór zarządu DC Comics padł na Roberta Vendittiego, autora, który dał się poznać od jak najlepszej strony przy okazji pracy nad znaną także u nas serią „Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni”. I chociaż w jego przypadku zapewne trudno mówić o autorze z grona reorientujących zastane prawidła superbohaterskiej konwencji to jednak obok takich twórców jak m.in. Joshua Williamson („Flash”) i Dan Abnett (Aquaman”) zaproponował on sensownie rozpisaną rozrywkę wszystkim tym, dla których przyswajanie wspomnianej konwencji to sposób na udane spędzenie wolnego czasu. Toteż w przedwcześnie zakończonej u nas serii traktującej o przypadkach formacji powstałej z inicjatywy Strażników Wszechświata otrzymaliśmy emocjonującego, wysokooktanowego „akcyjniaka” z bardzo liczną i na ogół wprawnie prowadzoną obsadą. Stąd wieść, iż to właśnie jemu przypadnie misja kontynuowania losów najważniejszej drużyny uniwersum DC, napawała spokojem i nadzieją na niezgorsze niż w przypadku „Hala Jordana i Korpusu Zielonych Latarni” fabuły. I tak się faktycznie sprawy mają.
 
Cel ten Venditti osiągnął na kilka sposobów. Przede wszystkim postawił na opowieści z jednej strony klarowne i nieprzytłaczające zarówno wiernych fanów jak i zupełnie nowych czytelników. Stąd niniejszy zbiorek zawierający dwie dłuższe opowieści uzupełnione o krótszą tematycznie powiązaną z pierwszą z nich, z powodzeniem rozpoznawać można w oderwaniu od wcześniejszych przygód Ligi. Owszem, wspomniany z dużą swobodą korzysta z zasobów „omniwersum kreowanego”, sięgając po jedną z najciekawszych osobowości mitologii Człowieka ze Stali ostatnich dwóch dekad XX w. (mowa tu o dobrze w Polsce znanym Eradicatorze – po więcej szczegółów wypada zaprosić m.in. do „Rządów Supermanów” oraz „Uniwersum DC według Mike’a Mignoli”). Z dużą swobodą rozpisał też poszczególne osobowości udzielające w szeregach tytułowej formacji na tym etapie jej funkcjonowania. Gwoli ścisłości brakuje J’onna J’onnza oraz Kendry Sounders, pary odgrywającą istotną rolę w poprzednich odsłonach niniejszej serii. Niemniej tymczasowe wsparcie udzielone Lidze przez wizerunkowo zmodernizowaną (do tego w dobrym guście) Madame Xanadu, a przy okazji przekonujące wprowadzenie Johna Stewarta okazuje się w tej sytuacji stosowną kompensacją. Ponadto zagrożenia, którym zmuszeni są oni stawić czoła, jawią się niebagatelnie, co siłą rzeczy generuje stosowne poczucie niepewności i konieczność pełnej determinacji ze strony obrońców Ziemi. Bowiem wyzwania, którym zmuszeni są stawić czoła (inwazja Daxamitów dowodzonych przez Eradicatora; zaburzenie symbiozy między Aniołem Zemsty a „nosicielem” jego życiowej esencji) faktycznie wymagać będą maksymalnego wysiłku.
 
W przypadku tego przedsięwzięcia o tzw. dziele wiekopomnym mowy być co prawda nie może, ale w kategorii rozpisanej przez ewidentnego zawodowca rozrywki rzecz sprawdza się znakomicie. Podobnie jak m.in. wspomniany Joshua Williamson, także Robert Venditti pomysłów nie szczędzi, władny jest czytelnika zaskakiwać i z rozmysłem dysponuje powierzonymi mu osobowościami. Te zaś w wykonaniu zaprawionych w twórczych bojach plastyków (w zespole m.in. znany z takich realizacji jak „Ostatni Kryzys” i „Multiwersum” Doug Mahnke) emanują żywotnością, energią i gotowością do podejmowania nawet najtrudniejszych zadań. Jest w ich pracach mnóstwo efekciarstwa, tyle że w przypadku tej akurat konwencji oczekiwanego i na swoim właściwym miejscu. Udanie prezentuje się także mitologiczne bestiarium, którego „przedstawiciele” również dają tutaj o sobie znać. Fani tej formacji mogą zatem nie tyle spać spokojnie, ile raczej wyczekiwać kolejnych okazji do rozpoznawania ich perypetii.

 

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości” tom 6: „Do was należy zemsta”

  • Tytuł oryginału: „Justice League Vol.6: Vengeance is Thine”
  • Scenariusz: Robert Venditti
  • Szkic i tusz: Doug Mahnke, Aaron Lopresti, Xermánico, Eddy Barrows
  • Kolor: David Baron, Romulo Fajardo Młodszy
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marek Starosta
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 8 grudnia 2020 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 16 czerwca 2021 r.
  • Oprawa: miękka za „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy 
  • Liczba stron: 228
  • Cena: 59,99 zł

Zawartość niniejszego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Justice League vol.4” nr 40-47 (kwiecień-sierpień 2020) oraz „Justice League Annual” nr 2 (listopad 2020).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus