„Flash” tom 11: „Mistrzowska sztuczka” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 13-12-2020 13:26 ()


Jak powszechnie wiadomo, superłotrzy służą do uprzykrzania codzienności mieszkańców m.in. amerykańskich metropolii, a także chroniących tych społeczności superbohaterów. Co więcej, w ramach swoistych służbowych obowiązków owi szubrawcy nierzadko zwykli popisywać się wygłaszaniem mniej lub bardziej nadętych, ociekających samouwielbieniem przemówień oraz domaganiem się z tego tytułu powszechnego podziwu. Nie inaczej sprawy miały się w przypadku – nomen omen – Łotrów, z którymi zmuszeni byli zmagać się dysponenci Mocy Prędkości ze szczególnym uwzględnieniem Barry’ego Allena.

W gronie dowodzonych przez Leonarda „Kapitana Chłoda” Smarta megalomanów swoje „wygrzane” miejsce zajmował James Jesse, znany w półświatkach Keystone i Central City jako Trickster (notabene w swoim czasie odegrany przez skądinąd znanego Marka Hamilla). Dysponując zaawansowanym ekwipunkiem stylizowanym na kuglarskie gadżety, wielokrotnie okazywał się dla Szkarłatnych Sprinterów adwersarzem może nie aż tak problematycznym jak choćby wspominany chwilę specjalista od bardzo niskich temperatur, ale z pewnością niewartym lekceważenia. Tym bardziej że także on nie zdołał oprzeć się miłości własnej, czego efektem były wywoływane przezeń ekscesy. Analogicznie zresztą sprawy miały się z kontynuującym jego szkodliwe społecznie wyczyny Axelem Walkerem, który dał o sobie znać zarówno w na etapie „Nowego DC Comics!”, jak i obecnie prezentowanej polskim czytelnikom „odrodzonej serii” „Flash”. Widać jednak „oryginał” (dosłownie i w przenośni), trawiony osobistymi ambicjami (kompleksami?) raz jeszcze zdecydował się dać o sobie przypomnieć i to właśnie próby powstrzymania jego machinacji wypełniły niemal cały, niniejszy zbiorek. Zanim to jednak nastąpiło, Barry zmuszony był skonfrontować się z przeciwnikiem, który nie może co prawda pochwalić się tak długą obecnością w ramach kultury popularnej jak Trickster (ten bowiem debiutował w czerwcu 1960 r. w 113 numerze serii „Flash vol.1”). Niemniej także Godspeed (bo o tym osobniku mowa, zaprezentowanym po raz pierwszy w zbiorze „Piorun uderza dwa razy”) dysponuje wystarczającym potencjałem, by dać się we znaki mieszkańcom bliźniaczych metropolii.

Po raz kolejny wypada powtórzyć wnioski zawarte w refleksach o wcześniejszych odsłonach tej nadspodziewanie u nas żywotnej serii (i bardzo dobrze!). Stąd raz jeszcze mamy do czynienia z kawalkadą niemal pędzących scen, w których wręcz rojno od zdarzeń i postaci. Nie sposób uznać zawartych tu opowieści silącymi się na „łamanie” konwencji, a miast tego otrzymujemy sprawne realizowanie jej wytycznych. Dlatego właśnie w wymiarze niezobowiązująco rozrywkowym wizja odpowiedzialnego za scenariusz Joshuy Williamsona niezmiennie sprawdza się bez większych „zgrzytów”. Znać jedynie, że miał on dalej sięgające plany w kontekście oryginalnego Wally’ego Westa co niestety zostało utrącone za sprawą niefrasobliwości Toma Kinga (zob. „Kryzys bohaterów”). Nie mając jednak innej opcji, scenarzysta „Flasha” zmuszony był zaakceptować ów bieg spraw, choć nie bez reminiscencji odczuwalnych na stronicach niniejszego albumu. Znać przy tym, że przed odbiorcami tej inicjatywy twórczej jeszcze sporo atrakcji, o ile rzecz jasna będzie ona na polskim gruncie kontynuowana. Na ten moment zapowiedziano zbiór „Rok pierwszy”, co dobrze rokuje na ewentualne rozpoznanie dalszych rozdziałów sagi Najszybszego Żyjącego Człowieka w wykonaniu Joshuy Williamsona i wspomagających go plastyków.  

Skoro mowa o plastykach to znowuż na „pokładzie” tegoż przedsięwzięcia odnalazł się Scott Kolins, rysownik dobrze wielbicielom perypetii Flasha znany (vide „The Flash: Rogues”), a co najważniejsze ceniony. Zadziornie i na „gęsto” prowadzona przezeń kreska idealnie komponuje się z rozrywkowym wymiarem tego przedsięwzięcia, a przy okazji podkreśla naturę fabuł oferowanych przez scenarzystę tej serii oraz jej zasadniczego charakteru. Jak zawsze w przypadku tegoż autora, przestrzeń świata kreowanego wypełniona jest (zwłaszcza jak na standardy współczesnego komiksu anglosaskiego) licznymi elementami. Efektywności tej produkcji dopełnia intensywna kolorystyka, również adekwatna do poetki opowieści z udziałem Szkarłatnego Sprintera. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wyczekiwać kolejnych dobrych wieści w kontekście ewentualnego przedłużenia rynkowego bytu tej serii. 

 

Tytuł: „Flash” tom 11: „Mistrzowska sztuczka”

  • Tytuł oryginału: „The Flash vol.11: The Greatest Trick of All”
  • Scenariusz: Joshua Williamson
  • Rysunki i tusz: Scott Kolins
  • Kolory: Luis Guerrero 
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kłoszewski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 11 lutego 2020 r. 
  • Data publikacji wersji polskiej: 2 grudnia 2020 r. 
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 132
  • Cena: 39,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Flash vol.5” nr 66-69 (maj-czerwiec 2019) oraz wydania specjalnego „Flash Annual” nr 2 (marzec 2019).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus