Philip K. Dick „Możemy cię zbudować” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 03-03-2020 20:48 ()


Wśród najbardziej cenionych dokonań Philipa K. Dicka na ogół zwykło się jednym tchem wymieniać m.in. nieformalną trylogię Valis, „Człowieka z Wysokiego Zamku”, „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha” i „Ubika”. Natomiast na zdecydowanie dalszych pozycjach zwykło się plasować takie utwory jak np. wznowionych jesienią ubiegłego roku „Naszych przyjaciół z Frolixa 8” czy przewrotny „Labirynt śmierci”. Do drugiej grupy tytułów zwykła być zaliczana także powieść pt. „Możemy cię zbudować”.

Brak tu bowiem odniesień do znamiennego dla rzeczonego autora epizodu z marca 1974 r. czy zgłębiania przezeń osobliwości gnozy jako klucza do rozpoznania ułudy nominalnej rzeczywistości. Nic w tym zresztą dziwnego, jako że pierwotna wersja tego tekstu powstała w początkach lat 60., tj. w momencie, gdy pierwowzór „Konioluba Grubasa” wciąż nie porzucał nadziei na odnalezienie się w gronie pisarzy tzw. głównego nurtu. Z drugiej natomiast strony, współpracując od przeszło dekady z redakcjami czasopism specjalizujących się w literackiej fantastyce (o czym więcej m.in. na stronicach zbioru pt. Kopia ojca”), na tyle zdążył on nasiąknąć prezentowaną w nich problematyką, że niejako naturalnie wkomponowywał jej motywy nawet w utwory z pozoru nic ze science fiction niemające wspólnego (vide „Wyznania łgarza”). Tym sposobem także w ramy „Możemy cię zbudować” – swoistej (i zapewne nie w pełni jeszcze uświadomionej) autoterapii Dicka wobec nasilającej się choroby psychicznej oraz małżeńskiego kryzysu – przeniknęły wątki rodem z fantastycznonaukowego rekwizytorium.

Początkowo nic na to nie wskazuje (mimo że akcję osadzono z ówczesnej perspektywy w przyszłości, a konkretnie w roku 1982), jako że pierwsze sceny dotyczą kłopotów spółki handlowej prowadzonej przez Louisa Rosena i Maury’ego Rocka. Tak się bowiem złożyło, że zainteresowanie oferowanymi przez nich klawikordami i elektronicznymi organami znacząco spada. W obliczu problemów z popytem na ich główne produkty podejmują oni ryzyko reorientowania swojej działalności i wdrożenia produkcji tzw. simulakrów, tj. androidów historycznych osobowości. Drugi ze wspomnianych wspólników marzy wręcz o skonstruowaniu milionów takich jednostek i rekonstruowaniu przebiegu wojny secesyjnej. Na razie jednak obaj panowie dysponują środkami wystarczającymi do zbudowania ledwie dwóch antropomorficznych maszyn, a ich wybór pada na polityków okresu wzmiankowanego konfliktu: Edwina M. Stantona, a nade wszystko Abrahama Lincolna. Przysłowiowe rozwinięcie skrzydeł tego interesu będzie możliwe jedynie przy ewentualnym wsparciu kapitałowym ze strony potentata obrotu księżycowymi gruntami w osobie Sama K. Barrowsa. Pech w tym, że pomimo zainteresowania przytrafiającą się ofertą, rzeczony ma zdecydowanie odmienną wizję ubicia tegoż interesu niż przysłowie płotki świata biznesu. Nie dość na tym sytuację komplikuje borykająca się ze schizofrenią córka Rocka, Pris Fraunezimmer. Nie tylko z tego względu, że okazuje się ona aktywną stroną w rozgrywce z Barrowsem, ale przede wszystkim z powodu miłosnego afektu przejawianego wobec niej przez głównego bohatera powieści, Louisa Rosena.

Pomimo zapewnień krytyków oraz zaznajomionych z niniejszym utworem literatów (w tym także Cezarego Zbierzchowskiego, autora przedmowy do niniejszego wydania, a nade wszystko dobrze przyjętej powieści „Distortion”) „Możemy cię zbudować” intryguje w niemal tym samym stopniu co choćby „Przez ciemne zwierciadło” oraz „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”. Bo swoim zwyczajem Dick nie tracił czasu na panoramiczną ekspozycję realiów przyszłości, a miast tego w miarę prędko przystąpił do szczególnie interesujących go zagadnień. Pozornie na pierwszy plan wysuwa się problematyka granicy pomiędzy sztuczną inteligencją a człowieczeństwem, temat jeszcze nie raz przez rzeczonego autora podejmowany. Wraz z rozwojem fabuły znać jednak przekierowanie jej zasadniczego wątku na obsesje Dicka w kontekście ideału kobiecości opartego na wyobrażeniach o zmarłej siostrze bliźniaczce. Tym bowiem jest dla protagonisty powieści Pris Frauenzimmer, bezwzględna, wyzbyta choćby śladowej empatii młoda niewiasta poddana monitorowaniu Federalnego Biura Chorób Psychicznych. Nie da się ukryć, że w tej figurze literackiej Dick skumulował zarówno swoje lęki, jak i pragnienia dotyczące żywiołu kobiecości, swoiste oczekiwanie stanu harmonijnej z nim symbiozy przy równoczesnej niemal pewności braku szans na jego spełnienie. Biorąc pod uwagę, że przy tworzeniu pierwotnej wersji „Możemy cię zbudować” był on mniej więcej w połowie swojego trzeciego i bodajże najbardziej burzliwego małżeństwa (o czym więcej w przywoływanej powieści „Wyznania łgarza”) można pokusić się o przypuszczenie, że część cech, w które uposażył on Pris, stanowiły pochodną jego nie wolnych od frustracji przemyśleń (ponoć nie zawsze uzasadnionych) o poślubionej przezeń niewiele ponad dwa lata wcześniej Ann Williams Rubinstein.

Tak jak zasygnalizowano na początku, tej refleksji w zestawieniach najchętniej polecanych utworów Philipa K. Dicka niniejsza powieść występuje raczej z rzadka. Dość wspomnieć, że pomimo jej ogólnego docenienia biograf rzeczonego autora w osobie Lawrence’a Sutina w dziesięciopunktowej skali ocenił „Możemy cię zbudować” na ledwie sześć punktów. Bez względu na owe okoliczności nie warto przegapiać lektury tegoż wyjątkowego tekstu. Choćby z tego względu, że w jak rzadko którym utworze autor zdołał w nim ująć bezsilność w obliczu osaczającej go choroby oraz dojmujące poczucie niemożności spełnienia de facto na każdym polu życiowej aktywności. Nawet jeśli brak tej powieści metafizycznego rozmachu porównywalnego z „Bożą inwazją” czy przewrotnej ironii „Oka na niebie”. Krótko pisząc, niepodrabialna jakość sama w sobie.

 

Tytuł: „Możemy cię zbudować”

  • Tytuł oryginału: „We Can Build You”
  • Autor: Philip K. Dick
  • Rysunki i kompozycja na okładce: Wojciech Siudmak
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Hornowski
  • Przedmowa: Cezary Zbierzchowski
  • Wydawca wersji oryginalnej: DAW Books
  • Wydawca wersji polskiej: Dom Wydawniczy REBIS
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 1972 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 4 lutego 2020 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 15,5 x 23 cm
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 336
  • Cena: 54,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus