Trochę czasu od premiery "Bitwy pod Wiedniem" już minęło i emocje (głównie negatywne) powoli zaczęły opadać. Może nie wszyscy film widzieli, ale wszyscy z pewnością o nim czytali. A było co czytać: o partackiej realizacji, o wilkołakach, o tych szkołach, które na pewno pójdą i o duecie producent - reżyser, który żali się w mediach przy każdej okazji pochylając się nad biedakami nie potrafiącymi docenić ich starań.