"Rycerze świętego Wita" - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 13-01-2013 22:21 ()


Bez jego wpływu nie byłoby komiksów Marjane Satrapi i jej opowieści autobiograficznej z Iranem w tle. Bez jego artystycznej imaginacji nie uświadczylibyśmy także „Fastnachtspiel” Marka Turka ani też odważnych tytułów obyczajowych na rynku frankofońskim. David B. to komiksowa legenda, choć w Polsce jest nadal słabo rozpoznawalny. Jeżeli więc, jego „Uzbrojony ogród” nie zrobił na czytelnikach należytego wrażenia, to „Rycerze świętego Wita” powinni oddać należytą sprawiedliwość jego dziedzictwu w komiksowym medium. Jest to bowiem jego najważniejsze dzieło, klasyka nowel graficznych, a nade wszystko, niezwykle poruszająca opowieść.

Dlaczego „Rycerze świętego Wita”, znani w innych krajach po prostu jako „Epileptic”, są tacy ważni? Na prawie 400-stronach przepięknie narysowanego komiksu, David B. odzwierciedla ewolucje swojej osobowości – od czasów wczesnego dzieciństwa po młodzieńczość, studia i odkrywanie artystycznej tożsamości. Jego rozwój osobisty miesza się z rodzinnym dramatem w postaci epilepsji jego starszego brata.

Padaczka, podobnie jak choroba Parkinsona i Alzheimer, jest schorzeniem dewastującym nie tyle samą jednostkę, co również jej najbliższe otoczenie. Społeczeństwo traktuje epileptyków niczym trędowatych, rodzina natomiast często musi opiekować się taką osobą do końca życia, ponieważ nie wymyślono skutecznego lekarstwa na tę przypadłość. W komiksie Davida B. jest ukazane szczere wspomnienie genezy choroby jego brata, Jean-Christophe’a, bezskuteczne próby radzenia sobie z piętnem syna przez jego rodziców oraz późniejsze relacje między braćmi a ich młodszą siostrą.

W odróżnieniu jednak od takiej „Parentezy”, „Rycerze świętego Wita” nie mówią jedynie o życiu istniejącym obok choroby czy o zmaganiu się z nią pomimo trudów codzienności. Ten obszerny, przepięknie wydany komiks, to także opowieść o tym, jak wielki wpływ ma na nas historia i otaczający nas dyskurs kulturowy. Poznając życie Pierre-Françoisa Beaucharda (prawdziwe imię i nazwisko Davida B.), odkrywamy przeszłość jego dziadków, kulisy życia podczas I i II wojny światowej oraz wojny w Algierii. Jak sam Pierre-François przyznaje, choć nie żył w trakcie tych wydarzeń, to ich konsekwencje i perturbacje wpłynęły na jego losy.

Dodatkowo, obserwujemy ścieżkę fascynacji autora, zainteresowań i lektur, które ustanowią fundament jego podświadomości – świata fantazji, który wytworzy sobie do obrony przed gorzką sytuacją rodzinną i chorobą brata. David B. rysuje się w tym komiksie jako postać mocno kompulsywna, zmagająca się z własnymi, egzystencjalnymi lękami i demonami, które z czasem będzie przelewać na papier w formie specyficznych, hipnotyzujących rysunków.

„Rycerzy świętego Wita” spośród innych klasyków wyróżnia mistrzowska oprawa graficzna. Rysunków Davida B. nie można pomylić z żadnymi innymi – są przepełnione specyficznym rodzajem piękna. Artysta do perfekcji opanował grę cieniami, czernią i bielą. Jego kadry są zarówno nastrojowe, ukryte w mroku i tajemniczości, ale także precyzyjnie oddają świat idei i symboli. Wraz z omawianiem konkretnych okresów historycznych, pobocznych historii z życia osobistego tudzież rodziny, David B. podchodzi rzetelnie do swojego rzemiosła i stara się to jak najlepiej odwzorować graficznie. Nie bez powodu ma podobną renomę we Francji co jedna z jego największych inspiracji, Jacques Tardi. W krajach frankofońskich jest uznawany za rysownika, potrafiącego swoich indywidualnym stylem oddać nastrój danej epoki, światopoglądu oraz idei poprzez doskonałe odwzorowanie ich symboliki. Gdy autor tłumaczy kolejne zamiary rodziców, dotyczące pomocy jego bratu, stara się to ukazać poprzez przejrzyste, ciekawie rozporządzone kadry omawiające dane zagadnienie. Tym samym w komiksie istnieje nie tyle choroba brata i ogólnie pojęta dziejowość, ale i wiele wątków pobocznych – konflikty zbrojne, azjatycki spirytualizm, antropozofia i wiele innych fascynujących tematów. Autor miał nawet odwagę podzielić się z czytelnikiem bałaganem twórczym w swojej głowie, wyrzucając swoje frustracje, lęki i cierpienie w wieku dorosłym, czego świadkami będziemy w ostatnim rozdziale.

„Rycerze świętego Wita” okazali się mocnym strzałem w dziesiątkę pod koniec 2012 roku, zaskakując swoim rozmachem, myślą przewodnią i nieokiełznaną szczerością płynącą ze stronic albumu. Choć nie jest to lektura łatwa ani przyjemna, stanowi pozycję obowiązkową dla każdego, kto w komiksie szuka czegoś więcej od typowo rozumianego eskapizmu oraz taniej rozrywki. Miejmy nadzieję, że dzieło Davida B. w Polsce znajdzie nabywców i umożliwi wydanie luźnej kontynuacji „Epileptic”, zatytułowanej „Babel”. Autor poświęca tam nieco mniej miejsca swojej rodzinie i bratu, ale opowiada o wielu istotnych społecznie kwestiach – polityce, kolonializmie oraz własnej wizji na życie. „Rycerze świętego Wita” są laurką wobec medium komiksu, udowadniającą jego odrębność wobec filmu czy literatury. Oby więcej było tego typu tytułów na półkach księgarskich.

 

Tytuł: „Rycerze świętego Wita”

  • Scenariusz i rysunki: David B.
  • Wydawca: Kultura Gniewu
  • Data wydania 12.2012
  • Stron: 392
  • Format: 200x265 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: Amber Graphic
  • Druk: Czarno-biały
  • Wydanie: I
  • Cena: 119,90 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus