"Życie Pi" - recenzja
Dodane: 17-01-2013 15:22 ()
Jest takie chińskie przysłowie: „Człowiek nie powinien schodzić z drogi, a tygrys - opuszczać górskich stepów”. Co jednak się stanie, jeśli los sprawi, że na siebie wpadną? Odpowiedź nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać.
Historię o człowieku i tygrysie próbuje opowiedzieć nam Yann Martel, twórca książki „Życie Pi”. Na ekrany przeniósł ją Ang Lee, znany z takich dzieł jak „Tajemnica Brokeback Mountain” czy „Hulk” i trzeba przyznać, że wyszło mu to znakomicie.
W filmie poznajemy młodego Hindusa Piscine Patela, syna właściciela ogrodu zoologicznego. Podobnie jak w książce, reżyser prowadzi nas przez trzy etapy jego życia: dzieciństwo i okres dojrzewania, przygodę na oceanie, a także alternatywną wersję wydarzeń na głębokiej wodzie. Od samego początku projekcji oczy widzów bombardowane są bogatymi efektami 3D. Twórcy zapraszają na niezapomnianą wycieczkę po Zoo. Różnobarwne ptaki i rośliny oraz egzotyczne zwierzęta w tym iluzorycznym obrazie wyglądają magicznie. Na ten widok można patrzeć godzinami. Mimo mojego sceptycyzmu do efektów trójwymiarowych muszę pochwalić pracę, którą wykonano przy „Życiu Pi”. Szczególnie elementy zrobione komputerowo mogą imponować. Mamy wrażenie, że są naprawdę na wyciągnięcie ręki.
W pierwszej części, która stanowi swoiste zawiązanie akcji, odnajdziemy mnóstwo wątków humorystycznych. Nim jednak zdążymy się zaprzyjaźnić z „Pissingiem” (tak nazywano głównego bohatera w szkole), musi on wraz z rodziną opuścić Indie. W poszukiwaniu lżejszego chleba wypływają ze wszystkimi zwierzętami w kierunku Kanady. Jak można było przewidzieć, wkrótce zdarza się katastrofa, a jedynymi ocalałymi są Pi, hiena, zebra, orangutan i …Richard Parker, czyli tygrys. W tym momencie mogłoby się wydawać, że oglądamy kolejną disneyowską produkcję. Nic bardziej mylnego. Od tej chwili, na jednej szalupie zaczyna się walka o przetrwanie. Niektórzy z widzów dalszą część mogą odebrać jako tylko historię chłopaka, który z tygrysem na łodzi przepłynął cały Ocean Spokojny. Jednak zarówno w książce, jak i w filmie, odnajdziemy drugie dno, którym jest opowieść o poszukiwaniu Boga i wierze w niego. Obraz przeplatany jest rozmową dojrzałego już Piscine z dziennikarzem. Tworzy to również swoistą klamrę, ponieważ otwiera i zamyka całą historię. W ten sposób reżyser klarownie tłumaczy widzowi wielowątkowość fabuły. Osobiście uważam, że właśnie te dialogi są niewielkim minusem dzieła, ponieważ momentami były nudne i trąciły banałem.
„Życie Pi” otrzymało jedenaście nominacji do Oscarów. Czy zasłużenie? Moim zdaniem w większości kategorii tak. Bezsprzecznie jest to jeden z lepszych filmów w minionym roku. Zarówno zdjęcia jak i efekty specjalne stoją na poziomie mistrzowskim. Obrazy, które twórcy prezentują naszym oczom po prostu oczarowują. Obserwujemy spokój i porywistość oceanu, zieloną dżunglę bezludnej wyspy, a także szaleńcze tańce surykatek. Dzięki takiej pracy kamery, czujemy jakbyśmy doświadczali na własnej skórze przeżycia Patela i jego drapieżnego towarzysza. Przyznam, że muzyka nie zapadła mi w pamięć, ale może to świadczyć tylko o tym, że została ona idealnie dopasowana i po prostu nie przeszkadzała. Kiedy jednak wsłuchałam się w soundtrack od razu przypomniałam sobie sceny z pokazu. Obawiam się jednak, że w starciu o złotą statuetkę może przegrać z Adele i „Skyfall”.
Reasumując, trzeba jasno powiedzieć, że „Życie Pi” godne jest pochwał i nagród, które do tej pory otrzymało. To przede wszystkim piękna historia, która dzięki wybitnemu poczuciu smaku reżysera, przeistoczyła się w kompletną, niemal perfekcyjną hollywoodzką produkcję. Być może ta orientalna przygoda uwiodła tylko mnie, ale od czasu do czasu warto przecież dać się oczarować.
Tytuł: "Życie Pi"
Reżyseria: Ang Lee
Scenariusz: David Magee
Na podstawie powieści Yanna Martela "Życie Pi"
Obsada:
- Suraj Sharma
- Irrfan Khan
- Ayush Tandon
- Gautam Belur
- Adil Hussain
- Tabu
- Rafe Spall
- Gérard Depardieu
Muzyka: Mychael Danna
Zdjęcia: Claudio Miranda
Montaż: Tim Squyres
Scenografia: David Gropman
Kostiumy: Arjun Bhasin
Czas trwania: 127 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus