Kino science-fiction jest niemożliwe do zrealizowania, a jedynym filmem, który może być uznany za przedsięwzięcie s-f w pełnym tego słowa znaczeniu jest „Odyseja Kosmiczna 2001” Stanleya Kubricka. Tak przedstawia sprawę Carl Freedman w jednym z ważniejszych esejów dotyczących gatunku s-f poprzedniego stulecia, i trudno się z nim nie zgodzić.