„Flash” tom 15: „Meta” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 22-07-2022 22:03 ()


Wedle dawno już wyświechtanego porzekadła: „Wszystko, co dobre rychło się kończy”. I chociaż w przypadku rozpisywanej przez Joshuę Williamsona serii przybliżającej losy dysponentów Mocy Prędkości trochę to jednak potrwało (wydawnictwo Egmont publikowało jej polską edycję od października 2017 r.), to jednak mimo wszystko żal, że owa przygoda dobiegła właśnie końca. A trwała ona bagatela ponad sto epizodów serii „Flash vol.5”.

W polskiej edycji przejawiło się to aż piętnastoma (a uwzględniając „Rok pierwszy” szesnastoma) wydaniami zbiorczymi, co można śmiało potraktować w kategorii wręcz fenomenu. Wszak startujące w tym samym czasie tytułu, takie jak „Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni” czy „Wonder Woman” doczekały się zaledwie czterech odsłon i pomimo zapowiedzi kolejnych tomów zakończyły one swój rynkowy byt. Biorąc jednak pod uwagę, że perypetie Barry’ego Allena znacząco wpływają na bieg spraw w multiwersum DC co najmniej od wydarzenia znanego jako „Flashpoint-Punkt krytyczny”, uzasadnionym było swoiste uprzywilejowanie tej postaci także na polskim gruncie. Tym bardziej że lektura poświęconej mu serii w istotny sposób dopełnia ogląd na losy m.in. Perpetui i Batmana Który się Śmieje (o czym więcej na kartach m.in. „Batman Death Metal”). Przy czym Williamson zadbał o dosycenie powierzonych mu postaci w nowe wątki i motywy, nie zapominając równocześnie o dorobku swoich poprzedników. Tym sposobem wielbiciele Szkarłatnego Sprintera (i ogólnie komiksu superbohaterskiego) otrzymali mnóstwo na ogół sensownie przemyślanej rozrywki, której tempo rozwoju nie raz i nie trzy przyprawiać mogło o zawrót głowy.

Nie inaczej sprawy mają się w finalnym zbiorze stażu rzeczonego o znamiennym tytule „Meta”. Także z tego względu, że główny protagonista ma w nim do czynienia ze swoim najbardziej zajadłym adwersarzem (a zarazem psychofanem), tj. Odwrotnym Flashem. Stosowna prędkość rozwoju fabuły zostaje zatem zachowana; także z tego względu, że jego wysiłki na rzecz ostatecznej rozprawy z Barrym wspierają de facto wszyscy najważniejsi przeciwnicy użytkowników Mocy Prędkości. Grodd, Kapitan Chłód, Turtle, Fiddler – to tylko niektórzy z tegoż zbójeckiego grona, którzy dali się zwerbować Eobardowi Thawne’owi (czyli właśnie Odwrotnemu Flashowi). Fortunnie także Barry może liczyć na sprawdzonych sojuszników, wśród których odnajdujemy innych dysponentów Mocy Prędkości. Mimo tego zdecydowanie nie ma on łatwego zadania, a w pewnym momencie, oględnie rzecz ujmując, przestaje być sobą…

Zgodnie z założeniami serii i jej poetyką Williamson dołożył starań, by ostatnie sygnowane przezeń opowieści nie odstawały od wcześniejszych. Kroku dotrzymali mu również jego sprawdzeni w twórczych bojach plastycy w osobach m.in. Christiana Duce, Rafy Sandovala i Howarda Portera. Wynikła z tej okoliczności różnorodność stylistyczna przyczynia się do urozmaicenia świata przedstawionego, a tym samym jego uatrakcyjnienia przy równoczesnych znamionach kompletności. Do tego bez względu na to gdzie i kiedy rozgrywa się dana sekwencja tej opowieści. Wspomniani zadbali także o pełnoskalowy rozmach, jako że Joshua Williamson zdecydował pożegnać się z przysłowiowym przytupem. Zasadnie zatem spodziewać się można iście eksplozywnej konkluzji.

Zaiste to był bardzo dobry czas w dotychczasowych dziejach Szkarłatnego Sprintera, a przy okazji także jego przyjaciół, wrogów i czytelników śledzących perypetie całej tej barwnej czeredy. Korzystając z dorobku swoich poprzedników, wspomniany scenarzysta twórczo je rozwijał, uzupełniając mitologię Mocy Prędkości o autorskie koncepcje. Tym samym zdynamizował on powierzoną mu markę w stopniu niewidzianym od czasu, gdy zajmował się nią (po raz drugi zresztą) „reanimator” Barry’ego Allena w osobie Geoffa Johnsa. Można pokusić się o przypuszczenie, że grono czytelników gustujących, dajmy na to, w ofercie wczesnego Vertigo, stylizowanych na zaangażowane społecznie tytuły spod szyldu współczesnego Image tudzież najbardziej mroczne z mrocznych fabuł poświęconych Batmanowi zapewne nie znalazłoby w tej inicjatywie zbyt wiele dla siebie. Perypetie Flasha (bez względu na to, kto w danym momencie pełni tę funkcję) mają jednak wypracowaną przez kilka pokoleń zdolnych scenarzystów specyfikę i urok, wobec których złaknieni przygodowych opowieści odbiorcy nie potrafią przejść obojętnie. Dlatego tym bardziej cieszy, że pomimo różnego typu zawirowań rynkowych udało się doprowadzić do publikacji pełnej polskiej edycji stażu Williamsona. A jak sam rzeczony to określił, był to dla niego „(…) największy wyścig w (…) życiu”.

 

Tytuł: „Flash” tom 15: „Meta”

  • Tytuł oryginału: „The Flash vol.15: The Finish Line”
  • Scenariusz: Joshua Williamson
  • Szkic: Christian Duce, Rafa Sanodval, Scott Kolins, Howard Porter
  • Tusz: Christian Duce, Jordi Tarragona, Scott Kolins, Howard Porter
  • Kolory: Luis Guerrero, Arif Prianto, Hi-Fi
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kłoszewski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 11 maja 2021 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 15 czerwca 2022 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 156
  • Cena: 59,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Flash vol.5” nr 756-762 (sierpień-listopad 2020).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus