„Thor” tom 1: „Thor Odrodzony” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 13-10-2021 23:26 ()


Kiedy Jane Foster przejęła pieczę nad funkcją dotąd pełnioną przez syna Odyna, a wraz z nią dysponowanie potęgą Mjolnira (o czym więcej w zbiorze „Thor: Gromowładna”), oczywiste było, że powrót oryginalnego dzierżyciela tego oręża jest co najwyżej kwestią czasu. I chociaż ów epizod trwał być może dłużej, niż to pierwotnie zakładano (bo co tu kryć, tzw. Torzyca okazała się jednym z najjaśniejszych „składników” okresu All-New, All-Different Marvel) to jednak oczekiwania fanów zmaskulinizowanego Thora w końcu doczekały się swego spełnienia. Tym sposobem niegdysiejsza miłość doktora Donalda Blake’a doczekała się swojej solowej (acz niestety efemerycznej) serii zatytułowanej „Valkyrie: Jane Foster”.
 
Natomiast spadkobierca tradycji niegdysiejszego Asgardu znowuż stał się centralną osobowością tytułu poświęconego Głównemu Młotkowemu Marvela. Oczywiście jego powrót do pełnionych niegdyś obowiązków nie mógł odbyć się inaczej niż przy „akompaniamencie” donośnego huku i zmagań z wrażymi istotami, których na Ziemi-616  wręcz bez liku. Ku zgrozie wciąż nie w pełni zregenerowanego Thora (a przy okazji dysponującego jedynie podróbkami swego bezkonkurencyjnego młota) wśród nich znalazł się także skądinąd znany Juggernaut. Tymczasem nawet w okresie pełni swej potęgi Syn Odyna na ogół rozprawiał się z owym arcytrudnym do powstrzymania natrętem nie bez zaangażowania maksimum swego potencjału - by wspomnieć choćby konfrontację, której towarzyszył debiut New Warriors w 411 numerze serii „The Mighty Thor vol.1” (zob. „Superbohaterowie Marvela” t.75). Tym bardziej problematycznie jawi się przybliżone w niniejszym zbiorze branie się za bary z przynajmniej deklaratywnie niepowstrzymanym „Władcą Murów”.
 
A przecież wiadomo, że to ledwie wstępna zapowiedź mnogości trosk, z którymi borykać się będzie wciąż ponoć „niegodny” Thor. Wszak Loki, który tak bezceremonialnie potraktował swoją przybraną matkę w osobie bogini Frigg, nie zaprzestaje standardowych dlań knowań, w typowym dla siebie stylu przypomina o sobie władający Atlantydą Namor, a w utajnionej lokalizacji siły do kolejnego starcia gromadzi przewodzący Mrocznym Elfom Malekith. Zresztą owa pobieżna lista nie wyczerpuje zasygnalizowanych chwilę temu wyzwań, z którymi nie lada problem miałyby cały korpus Gromowładnych (vide „Tajne Wojny: Thorowie”). Mimo tego z typowym dlań oddaniem Syn Odyna podejmuje się swoich nowych/starych obowiązków wspierany przez tzw. resztówkę ocalonej ze zmagań z Mangogiem społeczności Asgardii.
 
Równocześnie swoje zmagania (choć rzecz jasna na polu twórczym) kontynuuje Jason Aaron, scenarzysta, który w momencie rozpoczynania pracy nad tą serią miał już za sobą ponad pięć lat opieki nad losami nordyckich bóstw wkomponowanych w ramy uniwersum Marvela. Przy czym nie sposób nie nadmienić, że tym samym czasie był on zaangażowany w inne (a przy tym często mocno absorbujące) komiksowe projekty – jak choćby restaurowaną w ofercie Domu Pomysłów serie „Star Wars”. A jednak nie tylko udało mu się zachować nadspodziewanie równy poziom liczonych w dziesiątkach epizodów serii takich jak „Thor Gromowładny” oraz „Potężna Thor”, ale też znacząco (i przekonująco zarazem) uzupełnił powierzoną mu sferę przedstawioną o nowe, a przy tym istotne elementy. Przy tej jednak okazji, pomimo ogólnie dobrego wrażenia towarzyszącego lekturze „Thora Odrodzonego” trudno nie dostrzec znamion swoistej, twórczej „zadyszki” Jasona Aarona, co biorąc pod uwagę jego znaczną wydajność jako scenarzysty, ani trochę nie zaskakuje. Wszak chwilowy spadek twórczej formy przytrafia się nawet najlepszym w branży. Tutaj zaś można mówić nie tyle o takowym, ile raczej tzw. rozpoznawaniu walką nowej formuły dla kolejnej odsłony przypadków syna Odyna. Niewątpliwie dzieje się tu sporo i jak przystało na sygnującego scenariusz równolegle na dwóch płaszczyznach chronologicznych. Stąd przybliżenie dalszych losów Thora w „niewyobrażalnej wręcz przyszłości” i oczywiście także jego trzech w równym stopniu ponętnych co i skłonnych do bitki potomkiń. 
 
Podobnie jak w przypadku poprzednich przedsięwzięć z udziałem dzierżycieli Mjolnira w wykonaniu Jasona Aarona, także tym razem postarano się o zaangażowanie plastyków o charakterystycznym i rozbuchanym zarazem temperamencie twórczym. O ile bowiem za warstwę wizualną „Thora Gromowładnego” odpowiadał przede wszystkim Esad Ribić, a zarówno „Thor”, jak i „Potężną Thor” (swoją drogą w rzeczywistości jedna seria) plastycznie naznaczył swym talentem Russell Dauterman, o tyle w tym przypadku rolę tę powierzono wywodzącemu się z Filipin Mike’owi del Mundo. I co najważniejsze podobnie jak w przypadku wymienionych zaproponował on łatwo rozpoznawalną, swoistą i warsztatowo dojrzałą stylistykę, w której znać dążenie do podkreślenia odmienności świata przedstawionego od, dajmy na to, nowojorskich realiów uniwersum Domu Pomysłów. A do tego kontynuuje on szczytne tradycje tzw. szkoły filipińskiej, w której swój udział mieli tak znakomici artyści jak m.in. Alfredo Alcala, Romeo Tanghal Młodszy i Nestor P. Redondo. Z werwą i powodzeniem poradził sobie także Christopher Ward, który podjął się rozrysowania sekwencji rozgrywających się we wspominanej przyszłości. Stąd w wymiarze plastycznym sprawy mają się niezmiennie satysfakcjonująco.
 
Pomimo nieco słabszej niż dotychczas formy szanownego pana scenarzysty powrót syna Odyna do roli Gromowładnego i tak jawi się jako propozycja wydawnicza warta rozpoznania. Zawiera bowiem dobrze pojmowany patos, umiejętnie dobraną obsadę (notabene rekrutowaną nie tylko spośród Asgardczyków, ale też kilku osobowości z innych „stref” uniwersum Marvela) oraz znamiona większej intrygi wiodącej ku dalszej przemianie (czy może trafniej: dojrzewaniu) tytułowego bohatera. Brakuje jeszcze tylko pełni rytmu w prowadzeniu tej opowieści. Znając jednak dotychczasowy dorobek pomysłodawcy „Bękartów z Południa”, mniemać można, że ów rytm rychło odnaleziony zostanie, a przed nami jeszcze niejedno fascynujące wyzwanie, z którym zmuszony będzie się zmierzyć zarówno Thor, jak i wspierający go sojusznicy.

 

„Thor: Thor Odrodzony”

  • Tytuł oryginału: „Thor vol.1: God of Thunder Reborn”
  • Scenariusz: Jason Aaron
  • Rysunki: Mike Del Mundo, Christian Ward
  • Pomoc przy kolorach: Marco D’Alfonso
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marceli Szpak
  • Konsultacja merytoryczna: Kamil Śmiałkowski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Marvel Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 19 grudnia 2018 r. 
  • Data publikacji wersji polskiej: 29 września 2021 r.
  • Oprawa: miękka „ze skrzydełkami”
  • Format: 16,8 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 152
  • Cena: 39,90 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w serii „Thor vol.5” nr 1-6 (sierpień-grudzień 2018).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus