„Tajne wojny: Thorowie” - recenzja
Dodane: 02-12-2018 21:45 ()
Stało się… Po latach tytanicznych zmagań i kolejnych prób niwelowania zagrożeń na kosmiczną skalę (by wspomnieć choćby powstrzymanie fali tzw. anihilacji) ziemscy herosi zawiedli… Trawiony kolejnymi inkursjami konglomerat wszechświatów uległ zagładzie (zob. „Tajne wojny”), a resztki tego, co z niego ocalało, trafiło m.in. do Bitewnego Świata władanego przez niemal omnipotentnego Dooma. W tej improwizowanej przestrzeni znalazło się miejsce także dla dzierżycieli młota Mjolnira z różnych wariantów zdruzgotanego multiversum. Co więcej, zarówno pochodzący z dawnej Ziemi-616 Syn Odyna, jak i reszta jego odpowiedników odnaleźli się w rolach miejscowych stróżów prawa.
Król Runów, Bystrooki, Beta Ray Bill, Eric „Thunderstrike” Masterson, skądinąd znana Ororo Munroe w roli dysponentki wspomnianego artefaktu – to tylko drobna część owej hanzy, która podjęła się pilnowania porządku w realiach kontrolowanych wolą niegdysiejszego władcy Latverii. Pomimo względnie szerokiej perspektywy prezentacji świata przedstawionego uwaga czytelników rychło zostaje przekierowana na osobę Liefa, Thora rodem z nurtu czasoprzestrzeni zamieszkiwanej jeszcze do niedawna przez bohaterów linii Ultimate. A to z tego względu, że to właśnie jemu jako szczególnie uzdolnionemu śledczemu, przypadła rola odnalezienia sprawcy morderstw popełnionych na czterech kobietach. Sprawa jawi się tym bardziej problematycznie, że ofiarą zbrodni jest de facto jedna osoba w wariantach wywodzących się z różnych stref multiversum. Do tego z punktu widzenia Gromowładnego o tożsamości bardzo ważnej…
Jason Aaron nigdy nie krył się ze swoim zamiłowaniem do fabuł kryminalnych, o czym najlepiej świadczy jego dorobek (vide „Bękarty z Południa” oraz „Skalp”). Znać to było także w trakcie kierowania przezeń miesięcznikiem „Thor Gromowładny”, którego pierwsza zbiorczą odsłonę („Bogobójca”) z pełnym przekonaniem można uznać za specyficzną odmianę kryminału. Podobnie rzecz się ma z niniejszą zbiorem stanowiącym niejako pomost pomiędzy wspomnianą serią i jej krótką kontynuacją (zob. „Gromowładna” oraz „Kto dzierży młot?”) a „Potężną Thor”, której inicjujący album („Grzmiąca krew”) trafi do dystrybucji w pierwszym kwartale przyszłego roku. Można zatem zaryzykować twierdzenie, że scenarzysta „Ludzi gniewu” pozwolił sobie nie tylko na snucie opowieści w formule najwyraźniej bardzo lubianego przezeń gatunku, ale też na osobliwy remanent mitologii Thora. Stąd „czyszczenie” pola przed nowym etapem rozwijania tej części uniwersum Marvela. Zdawać się mogło, że tego typu produkcja może być uznana co najwyżej za uzupełnienie oferty towarzyszącej „Tajnym wojnom”; do tego zrealizowana tylko i wyłącznie w zamiarze wydobycia od fanów ich dodatkowych „zaskórniaków”. Tak jednak nie jest, bo Aaron zaproponował utwór przemyślany, a przy tym stanowiący ważne „ogniowo” w dziejach Syna Odyna. Umiejętnie snuje mylne tropy, a przy tym nie szczędzi potencjalnym odbiorcom uzasadnionych scen konfrontacyjnych. Stąd „dopięcie” wątków rozpisywanych przez tegoż scenarzystę od chwili powierzenia mu losów Thora jest z czytelniczego punktu widzenia nie tylko satysfakcjonujące, ale też zachęcająco rokuje w kontekście serii „Potężna Thor”.
Dobrze sprawił się także Chris Sprouse, rysownik znany polskim odbiorcom z takich produkcji jak trylogia „Burzyciel” („Batman” nr 9-10/1993) oraz nastrojowa nowelka „U kresu dni” zamieszczona w trzecim albumie „Superman-Action Comics”. Na obecnym etapie nie jest on co prawda tak aktywny, jak miało to miejsce w toku ostatnich dwóch dekad XX wieku (współtworzył wówczas m.in. serie „Legionnaires”). Po zamieszczonych w tej produkcji planszach jego autorstwa znać jednak, że jest on w bardzo dobrej formie i niejako suchą stopą przewędrował z epoki użytkowania tradycyjnych narzędzi plastycznych do cyfrowego generowania ilustracji. Sekundujący mu Goran Sudžuka ze względu na identyczną kolorystykę zastosowaną w jego pracach niejako stopił się z partiami wykonanymi przez Sprouse’a. Ta zaś okoliczność przyczynia się do zachowania spójności plastycznej całej opowieści.
Na tym jednak nie koniec. Okazuje się bowiem, że w niniejszym albumie, niejako na zasadzie wartości dodanej, odnajdziemy również klasyczną opowieść z czasów, gdy miesięcznikiem „The Mighty Thor” „dowodził” zasłużenie ceniony Walter Simonson. Przypomnijmy, że to właśnie on za sprawą oszałamiających jak na owe czasy zabiegów plastycznych i nieszablonowych konceptów fabularnych uczynił ów tytuł jedną z najbardziej „chodliwych” propozycji w ofercie Marvela. Czytelnicy znad Wisły i Narwi mieli zresztą sposobność zapoznać się z początkowymi epizodami powstałymi w trakcie jego stażu („Ostatni Wiking” w: „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 38). Przynajmniej w przekonaniu piszącego te słowa możliwość rozpoznania kolejnych przejawów twórczości Simonsona to radość w najczystszej postaci. Choćby ze względu na nią nie warto przegapiać tego tytułu.
Tytuł: „Tajne wojny: Thorowie”
- Tytuł oryginału: „Battleworld: Thors”
- Scenariusz: Jason Aaron, Walter Simonson
- Szkic: Chris Sprouse, Goran Sudžuka, Walter Simonson
- Tusz: Karl Story, Dexter Vines, Steve Oliff
- Kolory: Marte Gracia, Israel Silva
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Marceli Szpak
- Konsultacja merytoryczna: Kamil Śmiałkowski
- Wydawca wersji oryginalnej: Marvel Comics
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data publikacji wersji oryginalnej: 22 marca 2016
- Data publikacji wersji polskiej: 14 listopada 2018
- Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
- Format: 17 x 25,5 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 144
- Cena: 39,99 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „Thors” nr 1-4 (sierpień 2015-styczeń 2016) oraz miesięczniku „Thor vol.1” nr 364-365 (luty-marzec 1986).
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus