„Tajne wojny” - recenzja
Dodane: 30-11-2018 17:39 ()
Jonathan Hickman doprowadził wreszcie swoją niesamowicie złożoną sagę do dramatycznego finału. Inkursje spowodowały zagładę niezliczonych planet i wszechświatów. Superbohaterowie ponieśli porażkę – choć próbowali różnych sposobów, nie udało im się zapobiec kolejnym katastrofom. I tak to wszystko trwało i trwało, aż na placu boju zostały tylko dwa światy – Ziemia 616, czyli rzeczywistość, w której istnieją klasyczne wersje marvelowskich bohaterów, oraz Ziemia 1610, czyli rzeczywistość Ultimate (bez wnikania w szczegóły, to jest ten świat, w którym Nick Fury wygląda jak Samuel L. Jackson). Ostatnia inkursja doprowadza do zagłady obu światów, a z gruzów powstaje nowa rzeczywistość – tak zwany Bitewny Świat. Za jego stworzenie odpowiada sam Rabum Alal, czyli… Doktor Doom. Trzeba przyznać, że ujawnienie w czwartym tomie serii „Avengers. Czas się kończy” tożsamości wielkiego niszczyciela światów oraz ukazanie jego działań jako sposobu na… uratowanie świata, było zaskakujące. Doktor Doom wspólnie z Molecule Manem niszczyli multiwersum stopniowo, aby zapobiec… jego nagłej zagładzie, która miała być rezultatem eksperymentu Beyonderów. Ta strategia pozwoliła im zyskać na czasie i odkryć słaby punkt potężnego wroga. Ostatecznej zagłady nie udało się wprawdzie uniknąć, ale Doom mógł na gruzach światów zbudować nową rzeczywistość.
Bitewny Świat, w którym rozgrywa się akcja „Tajnych wojen” stanowi mozaikę różnych elementów wykreowaną z iście ułańską fantazją. Doktor Doom jest tu bogiem i restrykcyjnie egzekwuje ustanowione przez siebie prawa. Powołał do życia różne królestwa i podporządkował je swej woli. Stworzył Tarczę – miejsce pełne nieumarłych, do którego zesłani zostają ci, którzy ośmielą się złamać prawo. Doom wymyślił i upowszechnił nawet mit opisujący stworzenie świata. Powołał do życia zastępy Thorów, wojowników zajmujących się pilnowaniem prawa i sprawiedliwości. Wszystko zdaje się funkcjonować sprawnie, jak w dobrze naoliwionym mechanizmie, ale ten stan rzeczy nie może trwać przecież wiecznie. Okazuje się bowiem, że zagładę przetrwało wielu bohaterów i mają zamiar popsuć Doomowi jego zabawę w boga. Gdy pojawiają się w Bitewnym Świecie, powoli rusza lawina zmian, a samozwańczy bóg próbuje za wszelką cenę powstrzymać intruzów i obronić swoje królestwo. Czy jednak będzie to możliwe?
O ile szalone pomysły Hickmana różnie można oceniać, o tyle rysunki Esada Ribica to czyste złoto. Ten pochodzący z Chorwacji rysownik nadaje komiksowi bardzo europejski charakter. Oczywiście jest tu rozmach i spektakularność charakterystyczna dla superbohaterskiego mainstreamu, ale można także dostrzec wrażliwość i delikatność przywołującą pewne skojarzenia z Moebiusowym „Incalem”. Kreska Ribica jest bardzo miękka i precyzyjna. Widać, że dużo uwagi poświęca on rysowaniu twarzy i nadawaniu im odpowiedniego wyrazu. Bardzo dobrze prezentują się również dynamiczne sceny walk – są pełne rozmachu, ale jednocześnie bardzo precyzyjne. Ten efekt dodatkowo wzmacnia specyficzny sposób nakładania koloru. Otóż w wielu miejscach wygląda to tak, jakby kolorowano dokładny ołówkowy szkic. Widać specyficzne kreskowanie i cieniowanie, które można uzyskać jedynie za pomocą ołówka. Nadaje to rysunkom realistyczny i wyjątkowy charakter. Niezwykle efektownie prezentuje się także galeria regularnych i wariantowych okładek poszczególnych zeszytów. Krótko mówiąc, „Tajne wojny” dostarczają solidnej porcji świetnych rysunków.
Marvelowskie „Tajne wojny” bardzo często są porównywane do „Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach” wywołanego przez DC Comics. W jednym i drugim przypadku miało bowiem chodzić o uporządkowanie nadmiernie rozdmuchanego świata posiadającego różne wersje wypełnione setkami bohaterów. Chyba jednak bardziej uzasadnione jest porównanie współczesnych „Tajnych wojen” z tymi, jakie rozegrały się w marvelowskim świecie na przełomie lat 1984 i 1985 (WKKM – tomy 26 i 40). Tam również superbohaterowie walczyli ze sobą w Bitewnym Świecie, tyle tylko, że zostali na niego przeniesieni przez Beyondera. W wymyślonej wówczas przez Jima Shootera historii zafascynowany bohaterami Marvela Beyonder chciał się nimi po prostu pobawić jak zabawkami, natomiast Beyonderzy w wersji Hickmana zaplanowali zupełnie inny eksperyment – zniszczenie całego multiwersum. W obu historiach odmienne role odegrał Doktor Doom. Inny był również kontekst realizacji obu serii. Jak wiadomo, w roku 1984 chodziło głównie o sprzedaż figurek firmy Mattel, która podpisała wówczas umowę z Marvelem, natomiast event z XXI wieku miał doprowadzić do uporządkowania całego uniwersum. „Tajne Wojny” z lat osiemdziesiątych nie miały także takiego wpływu na świat Marvela jak współczesny event. Tam bohaterowie zniknęli na krótko ze swoich serii, by później do nich powrócić, tu zaś herosi trafiają do Bitewnego Świata, bo ich rzeczywistość przestała istnieć. Marvelowski świat po „Tajnych Wojnach” ma przecież wyglądać zupełnie inaczej. Jaka będzie przyszłość tego uniwersum, pokażą jednak dopiero kolejne serie wydawane w linii Marvel Now 2.0.
Niezaprzeczalnym atutem „Tajnych wojen” jest to, że doskonale znane postaci pojawiają się w zupełnie nowych, czasami zaskakujących rolach, a standardowe elementy marvelowskiego świata zyskują zupełnie nową interpretację. Trzeba przyznać, że Hickman stworzył spójny i przemyślany świat oraz opowiedział konkretną historię mającą wyrazistą strukturę narracyjną (czego nie da się powiedzieć o sposobie, w jaki do tego dochodził). Dzięki temu komiks czyta się naprawdę dobrze i z zainteresowaniem chce się sięgnąć po tomy rozwijające różne jej wątki. Pewne zastrzeżenia można mieć do zakończenia tej historii, ale z drugiej strony… czy ktokolwiek spodziewał się czegoś innego? Jeśli chodzi o szczegóły, to oczywiście będziemy je dopiero poznawać w zapowiedzianych komiksach, ale co do ogólnych założeń, to wszystko przebiegło raczej zgodnie z oczekiwaniami. Pozostaje tylko obawa, czy naprawdę tak wiele się musiało zmienić, żeby wszystko mogło pozostać po staremu.
Tytuł: „Tajne wojny”
- Tytuł oryginalny: “Secret Wars”
- Scenariusz: Jonathan Hickman
- Rysunki: Esad Ribic
- Tłumaczenie: Marek Starosta
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 14.11.2018 r.
- Wydawca oryginału: Marvel Comics
- Objętość: 300 stron
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 79,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus