„Potężna Thor” tom 1: „Grzmiąca krew” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 18-05-2019 21:42 ()


Nie da się ukryć, że zagadka tożsamości „nowej” dzierżycielki Mjolnira zdominowała krótką, bo liczącą ledwie dwa wydania zbiorcze serię „Thor”. Owo przedsięwzięcie okazało się jednak swoistym preludium do kolejnego cyklu publikowanego już pod szyldem „Marvel Now! 2.0”. Z kolei „Potężna Thor” – bo o tym tytule oczywiście mowa – to już pełnowymiarowa intryga rozgrywająca się równolegle na płaszczyźnie kilku światów.

Oponenci dawnego porządku (w którym notabene to mieszkańcy Asgardu pełnili funkcję swoistych strażników kosmicznej równowagi) ani myślą porzucać swoich ekspansjonistycznych zakusów. Sytuacja jest tym bardziej problematyczna, że połączony potencjał Dario Aggera (prezesa niemal wszechobecnej na Ziemi korporacji Roxxon) oraz wodza mrocznych Elfów Malekitha okazuje się wręcz nie do powstrzymania. Boleśnie przekonują się o tym świetliści krewniacy wspomnianej przed chwilą rasy, których domena zostaje brutalnie najechana przez wraży sojusz. I – co więcej – nie chodzi jedynie o łupy, ale o pełne i trwałe zdominowanie mieszkańców Alfheimu. Jakby tego było mało, daje o sobie znać odmieniona (któryż to już raz) wersja Lokiego, któremu jak wiadomo, nie warto ufać. O ile we wcześniejszych epokach podobna sytuacja z miejsca powodowała interwencje wiecznie głodnych walki Asów, o tyle tym razem zmuszeni są oni borykać się z własnymi problemami. Wśród nich bowiem ma miejsce przesilenie w kontekście dotychczasowego modelu władzy sprawowanej przez Odyna, zagorzałego zwolennika jednowładztwa według standardów praktykowanych od niepamiętnych wręcz czasów. Jednak i on znajduje godną siebie przeciwniczkę… Na tym zresztą nie koniec intryg, bo to ledwie pobieżne przybliżenie fabuły „Grzmiącej krwi” i nie wyczerpuje wszystkich wątków w niej zaprezentowanych.

To, co z miejsca zwraca uwagę w trakcie zapoznawania się z tą propozycją wydawniczą to jej ilustracje powstałe za sprawą znanego już polskim czytelnikom Russella Dautermana. Są one skrupulatne, detaliczne i pełne buzującej witalności. W jego pracach nie ma miejsca na przysłowiową łatwiznę. Żongluję on bowiem różnorodnością form z wprawą doświadczonego artysty. Liczne tutaj sekwencje konfrontacyjne tętnią od żywiołowości, a sam autor z brawurą wykazuje, że w tej (i nie tylko tej) sferze potrafi nielicho zaskakiwać. Okoliczność, iż miał on swego czasu okazję udzielać się przy realizacji publikacji dla dzieci i młodzieży przyczynia się do pogłębienia baśniowego aspektu rzeczywistości kreowanej. Spora w tym zresztą zasługa także kolorysty w osobie Matthewa Wilsona, który dał się poznać nad Wisłą i Narwią w takich tytułach jak m.in. „The Wicked+ The Divine” oraz „Paper Girls”. Intensywna paleta barw, której zdecydował się on użyć, idealnie współgra ze stylistycznym bogactwem kompozycji Dautermana, a przy okazji akcentuje baśniowo-magiczną aurę tej opowieści.

Tym lepiej się złożyło, bo w tego typu tony „uderza” również scenarzysta tej realizacji. Pomimo okazjonalnie słabszych momentów („Thor Gromowładny: Boża bomba”) łatwo dało się zauważyć, że tworzenie perypetii „Czempiona Asgardu” (bez względu na to, czy był to „pan” czy „pani” Thor) przychodzi rzeczonemu nader łatwo, a przy tym sprawia mu niemało zawodowej frajdy. Już teraz zresztą można śmiało rzec, że udział Aarona w kontynuowaniu losów wspólnego tworu Stana Lee, Larry’ego Liebera i Jacka Kirby’ego (to właśnie wspomniani odpowiadali za debiut syna Odyna na kartach „Journey into Mystery” nr 83) znacząco przeobraził mitologię Thora. Do tego nie tylko w wymiarze jednostkowym, ale całej przestrzeni kreowanej w ramach Dziesięciu Światów składających się na strukturę całokształtu stworzenia. Owa spójna i całościowa wizja nie jest co prawda pozbawiona odniesień do modnych obecnie trendów (vide zmagania zapieklonych niewiast z „reliktami opresyjnego patriarchatu”), co we względnie niedalekiej perspektywie ma spore szanse razić ideowym anachronizmem. W wymiarze stricte rozrywkowym trudno jednak zgłaszać obiekcje, jako że scenarzysta „Bękartów z Południa” sprawia wrażenie autora, który dokładnie wie, co robi i dokąd zmierza.

Z tego względu pierwsza odsłona „Potężnej Thor” to bardzo udane otwarcie nowego etapu w dziejach dzierżycieli Mjolnira. Jason Aaron bywa co prawda scenarzystą nierównym (opublikowana również u nas jego interpretacja Wolverine’a); niemniej jednak na ogół nie schodzi on poniżej dopuszczalnego poziomu incydentalnych spadków formy. Z pewną dozą ostrożności można zaryzykować przypuszczenie, że także na kartach „Władców Migardu” (zapowiedzianego drugiego tomu „Potężnej…”) zachowa on rozmach i wysoką jakość charakteryzujące niniejszą opowieść.

 

Tytuł: „Potężna Thor” tom 1: „Grzmiąca krew”         

  • Tytuł oryginału: „The Mighty Thor vol.1: Thunder in Her Veins”
  • Scenariusz: Jason Aaron
  • Szkic i tusz: Russell Dauterman
  • Kolory: Matthew Wilson
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marceli Szpak
  • Konsultacja merytoryczna: Kamil Śmiałkowski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Marvel Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 31 stycznia 2017 r. 
  • Data publikacji wersji polskiej: 24 kwietnia 2019 r. 
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,8 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 120
  • Cena: 39,90 zł

 

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „The Mighty Thor” nr 1-5 (styczeń-maj 2016).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus