„Flash” - recenzja przedpremierowa
Dodane: 11-06-2023 17:10 ()
Przyjęło się w powszechnym mniemaniu sądzić, że w zeszłym roku Tom Cruise uratował przemysł filmowy za sprawą filmu „Top Gun: Maverick”. Czy „Flashem” Andy Muschietti ocali filmowe uniwersum DC? Nie lada orzech do rozgryzienia, a to z powodu autorskiej (często dyskusyjnej) wizji Zacka Snydera, a to przez przemocowe ekscesy Ezry Millera, wcielającego się w rolę najszybszego człowieka na świecie. Na dokładkę wokół idei adaptacji superbohaterskich odczuwa się lekką zadyszkę wśród producentów i twórców. Nade wszystko jednak – czy „Flash” nie przeleżał, aby za długo na półce przez różnego rodzaju opóźnienia?
Film Muschiettiego jest luźną adaptacją komiksu „Flashpoint” Geoffa Johnsa i Andy’ego Kuberta, znanego także i u nas. Tytułową „Błyskawicą” lub „Błyskiem” jest Barry Allen, naukowiec sądowy. Rozgoryczony tym, że nie może udowodnić niewinności swojego ojca (oskarżanego o śmierć jego matki), postanawia w pewnym momencie użyć swoich mocy do podróży w czasie oraz odnalezienia innego, lepszego wymiaru czasoprzestrzennego. Nie jest jednak do końca świadomy – można nawet stwierdzić, że nie dopuszcza takiej myśli do siebie – że zmieniając bieg wydarzeń w przeszłości, narusza całą trajektorię przyczynowo-skutkową.
Na wielu płaszczyznach „Flash” odgrywa odmienne funkcje jako produkt filmowy. Na pierwszym poziomie to epitafium dla przeróżnych epok audiowizualnego uniwersum DC Comics i jego powiązaniach ze sztuką filmową. Przy kolejnej warstwie to kino z gatunku „Powrotu do przyszłości”, ale bardzo brawurowe pod względem obranego dyskursu i konwencji. Odwaga polega tutaj na tym, że nostalgiczne brzmienia zostają dość znacznie stłumione, a reżyser filmu dopilnował, aby jego historia była przepełniona nadzieją wyczekiwania na przyszłość. Przede wszystkim jednak to podróż bohatera, który w pogoni za pewnym brakiem odrabia ważną, życiową lekcję.
Obawiałem się swego czasu, że Barry’ego Allena we „Flashu” będzie mniej, aniżeli powinno. Wszelkie zwiastuny i materiały promocyjne przygotowywały na to, że tytułowy biegacz będzie fabularnie zepchnięty na dalszy plan, z kolei intryga sprowadzona będzie do atrybutu lunaparku atrakcji. Strzelanie oczkiem co chwila do widza i pretekstowość samej epopei byłoby czymś najgorszym, co mogłoby się tutaj przytrafić. Na szczęście tak nie jest. Opowieść jest spójna, a nasza uwaga na protagoniście nie zostaje zachwiana.
Ezra Miller we „Flashu” zaskakuje. Nie przepadam za jego metodą aktorską. Trudno mi jednak nie być pod wrażeniem roboty, jaką wykonuje w omawianym filmie. Zważywszy na to, że nie gra tylko i wyłącznie jednej postaci. Nawet jednak jego tytaniczna praca musiała ustąpić prostocie oraz aurze wytworzonej wokół Michaela Keatona. Być może jako ktoś wychowany na dziełach Burtona jestem nieobiektywny, niemniej Keaton w roli Mrocznego Rycerza powala za sprawą swego skupienia, luzu i niezaprzeczalnej charyzmy. Dla mojego wewnętrznego dziecka to istna radość, taka kropka nad „i” została postawiona w niniejszej produkcji.
Czy zatem „Flash” jest dobrym filmem? Przyznaje, jestem pozytywnie zaskoczony. Czy mamy do czynienia z najlepszym filmem roku, zwłaszcza pośród produkcji superbohaterskich? Zdecydowanie nie. Muschietti zaproponował awanturniczą przygodę, która pod koniec jest mało czytelna. Zakończenie sprawia wrażenie pomostu do filmów zarządzanych przez Jamesa Gunna. Trudno jednak ekscytować się albo napawać przyszłością, gdy nie jest ona dostatecznie nakreślona. W dodatku mglistość wyczuwalna jest także w sferze efektów specjalnych, nakazujących odbiorcom brać mocno umownie poszczególne sekwencje akcji. Mało tego, Sasha Calle i odgrywana przez nią postać Supergirl zawodzi. Sprowadza się zaledwie do narzędzia scenariuszowego, które to ma powodować rozpierduchę. Żałuję, że nie poprowadzono tej postaci bardziej w tonacji burtonowskiej. Jej uroda, prezencja i obycie aż prosiły się o to, by ukazać niniejszą superbohaterskę w bardziej groteskowym kontekście.
„Strażnicy Galaktyki vol. 3” oraz „Spider-Man: Poprzez multiwersum” nie mają czego się obawiać względem „Flasha”. To prosta, ciekawie opowiedziana, ale jednak tylko rozrywka. Wypełniacz czasu, obok którego przechodzi się do porządku dziennego. Chociaż tyle dobrego. Zapowiadało się bowiem znacznie, znacznie gorzej.
Ocena 7/10
Tytuł: Flash
Reżyseria: Andy Muschietti
Scenariusz: Christina Hodson
Obsada:
- Ezra Miller
- Sasha Calle
- Ben Affleck
- Michael Keaton
- Michael Shannon
- Antje Traue
- Ron Livingston
- Temuera Morrison
- Kiersey Clemons
- Saoirse-Monica Jackson
- Maribel Verdú
- Rudy Mancuso
- Isabelle Bernardo
Zdjęcia: Henry Braham
Muzyka: Benjamin Wallfisch
Montaż: Jason Ballantine
Scenografia: Dominic Capon
Kostiumy: Alexandra Byrne, Bob Ringwood
Czas trwania: 144 minuty
comments powered by Disqus