„Rork” księga 1 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 18-02-2021 06:53 ()


Gdy na początku stycznia 1990 r. (choć nominalnie w roku poprzednim) w dystrybucji pojawił się pierwszy epizod perypetii Rorka, z miejsca dało się zauważyć, że mamy do czynienia z utworem szczególnym. Co prawda wcześniejsze odsłony „Komiksu-Fantastyki” (bo w tym właśnie kwartalniku zaprezentowano wspominane „Fragmenty”) także jawiły się bardzo udanie, jako że zawarto w nich perypetie Funky’ego Kovala i Yansa, a przy okazji także niespotykany dotąd w polskich realiach tzw. numer publicystyczny. 

Nic tym przedsięwzięciom nie uchybiając, już tylko efekt swoistej świeżości dzieła Andreasa zrobił swoje. O ile bowiem zarówno „Szalonego Pilota”, jak i „parafrazę” niejakiego Logana 5 część rodzimych czytelników znała z łamów miesięcznika „Fantastyka” (a po części także „Świata Młodych”), o tyle Rork, wcześniej zdawkowo tylko wzmiankowany, jawił się po trzykroć intrygująco. Po pierwsze była to naonczas komiksowa terra incognita i de facto pierwszy dostępny u nas pełnowymiarowy album powstały w mateczniku kultury frankofońskiej bez udziału polskiego twórcy (vide wydane nieco wcześniej współrealizacje Grzegorza Rosińskiego). Po drugie, już tylko na podstawie ledwie pierwszych plansz znać było, że za tę produkcję odpowiadał autor nie tylko bez cienia wątpliwości utalentowany, ale też dysponujący wysokiej klasy warsztatem plastycznym. Znać to było zwłaszcza w sposobie kadrowania, jak i bogactwie detali świata przedstawionego. I w końcu po trzecie, nie sposób było nie odczuć unikalnej, przesyconej niepokojącą nastrojowością aury, być może dla części potencjalnych odbiorców znanej z opublikowanego siedem lat wcześniej zbioru tekstów Howarda Phillipsa Lovecrafta „Zew Cthulhu”. To właśnie owa mieszanka sprawiła, że przynajmniej piszący te słowa wprost nie mógł się od zebranych w niniejszym albumie opowieści oderwać, a ich kunsztowne wykonanie na dobre „zainfekowało” wrażliwość wspomnianego oraz percepcję w rozpoznawaniu komiksowego medium.

Z czym zatem mieliśmy do czynienia? Tak jak chwilę temu zasygnalizowano, ze zbiorem krótkich form publikowanych pierwotnie (tj. od listopada 1978 r.) w magazynie „Tintin”. W nich zaś centralną osobowością był – jakżeby inaczej – tytułowy Rork. Ów wyglądający na mniej więcej 30 lat (a w rzeczywistości liczący sobie ich ok. 300) znawca, nazwijmy to umownie, zjawisk osobliwych, raz za razem zmuszony był konfrontować się z fenomenami wykraczającymi poza sferę pojmowania ogółu ludzkości początków XX wieku (w tym właśnie okresie osadzono główny nurt tych opowieści). Pisarz nękany przez domniemanych mieszkańców morskich głębin, sekret tzw. krytycznego punktu na powierzchniach sferycznych obiektów, urokliwy pejzaż „okryty” dziwaczną plamą tudzież młoda niewiasta cierpiąca na amnezję i zarazem dysponująca zdolnościami telekinetycznymi okazali się swoistymi „katalizatorami” znacznie rozleglejszej intrygi, niż mogłoby się to z pozoru wydawać. Stało się tak niejako przypadkowo, jako że wedle wspomnień szanownego autora początkowo nie miał on w planach łączyć owych fragmentów w większą, spójną całość.

Jak się jednak z czasem okazało „tworzywo” niejako „przejęło” kontrolę nad swoim twórcą i tym samym ścisły kanon europejskiego komiksu wzbogacił się o jeszcze jedno długowieczne dzieło. I nic dziwnego, bo znać, że realizacji tego przedsięwzięcia towarzyszył nie tylko ogrom skrupulatnej pracy, ale też pasja twórcza artysty, który dokładnie wiedział, jakie efekty zamierza osiągnąć. Do tego zarówno w precyzyjnie rozpisanych fabułach, jak i pełnych rozmachu kompozycjach, w których znać przemożną chęć odtworzenia twórczego szlaku imponującego Andreasowi Berniego Wrightsona („Swamp Thing vol.1”, „Potworna kolekcja”) z miejsca uchwytny jest brak podążania na przysłowiowe skróty. Autor daje z siebie autentycznie wiele, a po odmiennej stylistyce zastosowanej w „Cmentarzysku katedr” nie sposób nie zauważyć także jego wysiłków na rzecz wypracowania dlań tylko charakterystycznej stylistyki. Co prawda ów kierunek, przejawiający się odejściem od niemal pełnego realizmu znanego z „Fragmentów” i „Przejść” ku manierze quasi-geometryzującej nie wszystkim odbiorcom wczesnych prac Andreasa przypadł do gustu. Niemniej nie sposób nie docenić przemyślanego i wciąż intrygującego kadrowania, przeniesienia „ciężaru” narracji przede wszystkim na warstwę plastyczną oraz pieczołowicie nakreślonych tytułowych budowli gotyckich. Zresztą możliwość rozpoznania kierunku ewolucji stylu rzeczonego twórcy, która z czasem znalazła swoje zwieńczenie w serii „Koziorożec” (choć przypadek „Argentyny” wprost wskazuje, że nie zaniechał on dalszych tego typu poszukiwań) to jeszcze jeden z licznych walorów tegoż zbioru.

Oprócz znanych już z edycji „Komiksu-Fantastyki” i Motopolu-Twojego Komiksu albumów w niniejszym reprodukowano album „zerowy” („Duchy”), prezentowany w wersji czarnobiałej w opublikowanym przez Sidekę wydaniu zbiorczym. Ponadto otrzymaliśmy dwie krótkie formy - „Zapomniani” i „Wybawca z okresu kredy”, ta druga powstała z myślą o początku kolejnego, niezrealizowanego cyklu z udziałem Rorka. W tym wydaniu znajdziemy także esej w wykonaniu Arkadiusza Królaka (w swoim czasie redaktora naczelnego magazynu „KZ”) oraz tekst dotyczący wcześniejszych polskich „występów” Rorka rozpisany przez Bartosza Kurca. Idealnie sprawdzają się jako część publicystyczna tej inicjatywy, analogicznie jak ma to miejsce w takich seriach jak m.in. „Storm” i „Vasco”.

„Rork” to nie tylko znakomita, popisowa realizacja Andreasa Martensa oraz ogrom wrażeń dla czytelników spragnionych generujących dreszcz metafizyczny treści. To także zjawisko artystyczne i niezbędny element kanonu komiksowego medium. Zdecydowanie „musiszmieć” i równocześnie „wartowracać”. 

 

Tytuł: „Rork” księga 1

  • Tytuł oryginału: „Rork L’intégrale 1”
  • Scenariusz i rysunki: Andreas Martens
  • Kolory: Andreas Martens, Isabele Chochet, Anne Delobel
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Jakub Syty
  • Wprowadzenie: Arkadiusz Królak
  • Tekst pt. „Rork w Polsce”: Bartosz Kurc
  • Wydawca wersji oryginalnej: Lombard
  • Wydawca wersji polskiej: Wydawnictwo KURC
  • Data publikacji wydania oryginalnego (w tej edycji): 31 sierpnia 2012 r.
  • Data publikacji wydania polskiego: 18 grudnia 2020 r.
  • Wydanie II zmienione
  • Oprawa: twarda
  • Format: 21,5 x 29,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 264
  • Cena: 139,90 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w albumach „Duchy” (31 sierpnia 2012), „Fragmenty” (kwiecień 1984), „Przejścia” (grudzień 1984) oraz „Cmentarzysko katedr” (kwiecień 1988), a także „Zapomniani” (lipiec 1982)  i „Wybawca o okresu kredy” (1987).

 

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus