„World of Tanks: Roll Out” - recenzja
Dodane: 06-11-2017 06:59 ()
Komiksowe produkcje oparte na grach sieciowych (i ogólnie komputerowych) to już od dawna standard, o czym świadczą opublikowane również w Polsce wybrane przykłady tej grupy tytułów. „Mass Effect. Odkupienie”, „Street Fighter” czy wreszcie „Wiedźmin” – to tylko pierwsze z brzegu produkcje powstałe na licencji uznanych gier. Ostatnimi czasy ową grupę uzupełniła kolejna propozycja wydawnicza, tym razem oparta na cenionej przez wielbicieli „klimatów” II wojny światowej grze „World of Tanks”. Co więcej, polska edycja tej publikacji to komiksowy debiut wydawnictwa Merlin Publishing.
„Nowy gracz, znana jakość” – tak w wielkim skrócie wypadałoby podsumować „Roll Out”. Oto bowiem za scenariusz opowieści, która złożyła się na niniejsze wydanie zbiorcze, odpowiada bardzo dobrze znany polskim czytelnikom Garth Ennis (m.in. „Hellblazer”, „Kaznodzieja”, „The Shadow: Cień”, „Punisher MAX”). Nie dość na tym ma on w swoim dorobku także „Opowieści wojenne” rozgrywające się na różnych teatrach II wojny światowej, na ogół pozytywnie oceniane zarówno przez krytyków, jak i czytelników. Co więcej, dwa spośród pięciu epizodów zebranej tu mini-serii zilustrował Carlos Ezquerra, plastyk również nieobcy polskim czytelnikom z racji jego współpracy – nomen omen – z Ennisem przy obu odsłonach „Pielgrzyma”. O ile jednak w opublikowanej niegdyś przez wydawnictwo Mandragora dylogii mieliśmy do czynienia z realiami wygenerowanej wyobraźnią obu panów rzeczywistości postapokaliptycznej, o tyle na kartach „World of Tanks” trwa w najlepsze niemal spełniona apokalipsa. Największy konflikt zbrojny w dotychczasowych dziejach ludzkości osiągnął już co prawda swoje momenty przełomowe; niemniej utworzony w efekcie desantu aliantów zachodnich (6 czerwca 1944 r.) przyczółek normandzki oznaczał ledwie początek zaciętych zmagań zmierzających do wymuszenia na Niemcach bezwarunkowej kapitulacji.
W niniejszym komiksie przybliżono jeden z epizodów tej kampanii, w trakcie której jednostkom sprzymierzonych nie tylko udało się znacząco poszerzyć kontrolowany przez nich obszar, ale też doprowadzić do wyeliminowania z działań wojennych doborowych jednostek niemieckich w trakcie tzw. bitwy pod Falaise w sierpniu wspomnianego roku (o czym zresztą więcej w piątym epizodzie „Wojennej Odysei Antka Srebrnego”). Uwaga czytelnika zostaje skoncentrowana na załodze czołgu typu „Cromwell” pieszczotliwie ochrzczonym mianem „Snakebite”, wchodzącej w skład Kompanii B Trzeciego Batalionu Ochotników w West Midlands. Debiutujący na polu walki rekruci co prawda dysponują stosownym przeszkoleniem; okazuje się jednak, że w chaosie przegotowań do inwazji przydzielono im… ćwiczebną (a zatem niepełnowartościową bojowo) wersję czołgu… Sytuacja jest tym bardziej poważna, że będą oni zmuszeni stawić czoła doświadczonym w zmaganiach na froncie wschodnim niemieckim pancerniakom. Do tego dysponujących zdecydowanie bardziej zaawansowanymi technicznie pojazdami typu Pantera i Tygrys. Krótko pisząc: będzie się działo.
Zdawać by się mogło, że licencyjna produkcja komiksowa oparta na popularnych grach to jedynie pośledni element marketingowej machiny niczym dodawane swego czasu do figurek linii „Masters of the Universe” kieszonkowe, niewielkie objętościowo, mini-komiksy. Garth Ennis, który zresztą nigdy nie krył swego zamiłowania do tematyki wojennej, nie omieszkał skorzystać z okazji do zaprezentowania fabuły z powodzeniem wpisującej się w model narracji zaprezentowanych wcześniej w „Opowieściach wojennych”. Stąd oprócz zasadnie spodziewanej (a do tego całkiem umiejętnie rozrysowanej) rozwałki typowej dla konfrontacji jednostek pancernych, scenarzysta „Chłopaków” pozwolił sobie „przepchnąć” nieco cynicznego humoru oraz typowej dlań, jako twórcy z nurtu tzw. postprawdy, relatywizacji zasadności poczynań aliantów. Wszak obok szarż pancernych zagonów i wymiany ognia pomiędzy zmagającymi się stronami, mamy również grupę niemieckich czołgistów dowodzonych przez kapitana Karla Krafta, obowiązkowo dystansujących się wobec narodowosocjalistycznego przywódcy III Rzeszy. Trudno zresztą nie zauważyć, że zostali oni rozpisani nie bez znamion sympatii ze strony Ennisa, podobnie jak miało to wcześniej miejsce w przypadku Erika Loonrotha, pilota Messerschmitta Bf 109, udzielającego się na kartach mini-serii „Thor: Wikingowie”. Z jednej strony mamy zatem do czynienia z coraz częściej występującym zjawiskiem ocieplania wizerunku gorliwych wykonawców woli Adolfa Hitlera; z drugiej natomiast sileniem się ze strony Ennisa na nieco pretensjonalną oryginalność. Całości dopełnia niewidoma francuska dziewczynka oraz jej pokiereszowany ojciec, którzy w efekcie alianckiej inwazji nie tylko stracili dach nad głową, ale też wielce lubianego przez wspomnianą koguta… Mimo tych nieco zbyt grubymi nićmi akcentów w wymiarze fabularnym „Roll Out” to wartka, a momentami wręcz zabawna produkcja, niejako nawiązująca do bogatych tradycji komiksu wojennego, którymi zasadnie szczycą się twórcy rodem z Wysp Brytyjskich (by wspomnieć dostępną swego czasu również w późno-PRL-owskich Empikach serie „Battle Picture Library”).
Rysunkowo również wypada ona co najmniej poprawnie; niestety jednak do czasu. O ile Carlos Ezquerra (swoją drogą współtwórca coraz lepiej znanego polskim czytelnikom Sędziego Dredda) ewidentnie spełnia się w roli ilustratora skryptu Ennisa, operując nieco bardziej oczyszczoną kreską, niż miało to miejsce w czasach jego współpracy z magazynem „2000 AD”. Znać, że mamy do czynienia z opowieścią daleką od idealizowania realiów frontu zachodniego, a przy okazji z wystarczająco dokładnym odtworzeniem realiów rozrysowywanej epoki. Jako doświadczony plastyk Ezquerra zaproponował jakość, która, mimo że zapewne nie zapisze się na trwałe w komiksowych annałach, to jednak trudno formułować pod jej adresem zarzut braku profesjonalizmu. Dostrzegalnie gorzej rzecz się ma w przypadku kontynuującego zapoczątkowaną przezeń pracę (od epizodu trzeciego) P. J. Holdena, również rozwijającego swój warsztat na łamach brytyjskiej prasy komiksowej (m.in. „Judge Dredd: The Megazine” i „Warhammer Monthly”). Usiłuje on co prawda imitować styl Ezquerry, przez co można uznać, że ogólna spójność stylistyczna z dwoma pierwszymi epizodami została zachowana. Znać jednak mniejszą dyscyplinę w operowaniu kreską, liczne błędy rysunkowe oraz ogólną nieporadność tego twórcy. Określenie go mianem „sprawnego rzemieślnika” byłoby zatem wartościowaniem zdecydowanie na wyrost, zwłaszcza że efekt jego pracy momentami zdaje się przejawem dokonań co najwyżej zdolnego amatora. Mało tego, im dalej, tym gorzej, a niedoróbek pojawia się coraz więcej. Tak jakby presja terminu wykonania zlecenie okazała się dla Holdena czynnikiem dodatkowo utrudniającym osiągnięcie satysfakcjonującego dla czytelnika efektu.
Za osłodę tego stanu rzeczy można uznać reprodukcje ilustracji okładek poszczególnych epizodów tej opowieści wykonanych przez Isaaca Hannaforda, ilustratora specjalizującego się w produkcji materiałów promocyjnych do gier takich jak m.in. „The MJOLNIR Powered Assault Armor System” czy właśnie „World of Tank”. „Wylizana” programami graficznymi estetyka zapewne nie wszystkim potencjalnym odbiorcom przypadnie do gustu. Nie zmienia to jednak faktu, że nie sposób odmówić temuż autorowi biegłości w podjętej przezeń stylistyce.
Debiut Merlin Publishing jako komiksowego wydawcy wypadałoby uznać za ogólnie udany, gdyby nie jedna, bardzo istotna okoliczność. Chodzi mianowicie o cenę tej publikacji. Znacznej części odbiorców komiksowych produkcji wiadomo jest, że cena okładkowa na ogół uwzględnienia promocje. Do tych zaś, w obliczu obecnej tzw. wojny cenowej dyskontów księgarskich, nietrudno dotrzeć. Mimo wszystko okładkowa cena „Roll Out” w zestawieniu z propozycjami wydawniczymi innych rynkowych graczy słusznie może być odebrana jako zbyt wygórowana. Zrozumiałe jest, że Dark Horse Comics od lat zalicza się do najbardziej kosztownych licencjodawców. Mimo tego, w obliczu rynkowej hossy przejawiającej się publikacjami o nierzadko wysokiej jakości poligraficznej, opublikowany „na miękko” i w niewielkim formacie „World of Tank” z naturalnych względów wzbudzać może dystans czytelników. Czy zainteresowanie ze strony zagorzałych fanów gry oraz przypadkowych nabywców ocali ten tytuł przed losem m.in. komiksowej wersji „Gry o tron” tudzież komiksów z uniwersum „Warcrafta”, tj. wzbogacenia oferty składów tanich książek? Przekonamy się zapewne w niezbyt odległej przyszłości.
Tytuł: „World of Tanks: Roll Out”
- Scenariusz: Garth Ennis
- Szkic i tusz: Carlos Ezquerra, P.J. Holden
- Kolory: Michale Atiyeh
- Kompozycja na okładce: Isaac Hannaford
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Jakub Oleksów
- Wydawca wersji oryginalnej: Dark Horse Comics
- Wydawca wersji polskiej: Merlin Publishing
- Data publikacji wersji oryginalnej: 2 maja 2017
- Data publikacji wersji polskiej: 20 października 2017 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 15,5 x 23,5 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 120
- Cena: 59,99 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „Dark Horse Comics World of Tanks: Roll Out” (sierpień 2016-luty 2017).
Dziękujemy wydawnictwu Merlin Publishing za udostępnienie komiksu do recenzji
Galeria
comments powered by Disqus