Hellblazer - "Niebezpieczne nawyki" - recenzja
Dodane: 21-07-2008 21:19 ()
Po długim, a pewnie według niektórych zbyt długim okresie oczekiwania, na polski rynek trafił w końcu „Hellblazer”. Wprawdzie gościnne występy Johna Constantine’a mogliśmy okazjonalnie poznać czy to w „Księgach magii”, „Swamp Thingu” czy „Dniach pośród nocy”, ale dopiero teraz otrzymujemy regularną serię. Polski wydawca komiksu – Egmont - postanowił rozpocząć zapoznawanie czytelnika z serią od pierwszego albumu autorstwa Gartha Ennisa, zatytułowanego „Niebezpieczne nawyki”.
Skąd taki wybór? Pierwszą przesłanką jest niewątpliwie popularność tego scenarzysty w naszym kraju, głównie dzięki cyklowi „Kaznodzieja”, ale nie tylko. Drugą upatrywałbym w samej historii zamieszczonej na łamach wspomnianego albumu, która posłużyła za kanwę do napisania scenariusza filmowego „Constantine’a”. Warto zaznaczyć, że „Hellblazer” był amerykańskim debiutem 21-letniego wówczas irlandzkiego twórcy.
Johna poznajemy w momencie, kiedy znajduje się na życiowym rozdrożu. Właśnie dowiedział się, że cierpi na nieuleczalnego raka płuc. Co robi w takim momencie? Wyciąga kolejną paczkę fajek i najzwyczajniej w świecie nic sobie z tego nie robi, dalej podążając wyznaczoną przez siebie ścieżką. Jednak widmo śmierci wiszące nad człowiekiem wywołuje u niego naturalną chęć do życia i poszukiwanie skutecznego panaceum na raka, niekoniecznie oczekując przed gabinetami lekarskimi. Ennis udanie portretuje wyścig umierającego człowieka ze śmiercią. Constantine wykorzystuje rożne znajomości, aby odzyskać zdrowie. Na próżno. W decydującym momencie, kiedy o jego dusze upomina się piekło, niespodziewanie postanawia postawić wszystko na jedną kartę. Kto może najwięcej stracić na śmierci Johna?
Historia napisana przez Ennisa, jak sam twórca zaznaczył we wstępie, miała zaszokować dotychczasowych fanów serii. I niewątpliwie, autor zamierzony cel osiągnął. Opowieść o ludzkich słabościach – John pije i pali za trzech - pokazuje jednocześnie jak wiele sprytu i odwagi ma człowiek, który nie lęka się nikogo, nawet Diabła. Ennis w doskonały sposób zabarwia historię szeregiem epizodycznych charakterów: kumpel Johna, również oczekujący rychłego końca, archanioł Gabriel, czy też przypadkowo poznany w szpitalu, umierający na raka pacjent. Dokonuje swoistej oceny postaci, ukazując, jakie rodzaje śmierci można „wybrać”.
Kreska w tym wypadku schodzi na drugi plan. Jest mniej istotna, tak samo jak w przypadku „Sandmana” czy pokrewnych tytułach z Vertigo. Można zauważyć ciekawy zabieg, mianowicie zastosowanie oszczędnej kolorystyki. W kadrach przewija się raptem kilka barw i to w dodatku wszystkie zbliżone do odcieni szarości. Zdarzają się dwukolorowe plansze – rozmowy Johna z umierającym pacjentem – niezwykle klimatyczne, wręcz przerażające, nasycone atmosferą zbliżającej się śmierci.
„Hellblazer”, obok „Sandmana”, „V jak Vendetty” to tytuł, który stał się znakiem rozpoznawczym Vertigo, a któremu imprint DC Comics zawdzięcza wielką popularności oraz dynamiczny rozwój. Na przełomie lat 80/90 zaczęto coraz głośniej myśleć o komiksach skierowanych do dorosłego czytelnika, z tego właśnie powodu powstały tytuły o radykalnie odmiennej tematyce niż historyjki o herosach, gdzie magia, przemoc i wulgaryzacja języka stały na porządku dziennym. Spora część z nich utrzymana w konwencji horroru od razu znalazła rzesze oddanych czytelników.
Można ubolewać, iż „Hellblazer” dopiero teraz trafia na nasz rynek. Dla jednych będzie to spełnienie marzeń, dla innych trochę spóźniony debiut. Mimo upływu lat seria nie straciła nic ze swojej atrakcyjności i myślę, że warto uwzględnić ją w najbliższych planach komiksowych. Któż może lepiej zaśmiać się szyderczo śmierci prosto w twarz niż John Constantine? Nikt.
Hellblazer
- Tytuł: "Niebezpieczne nawyki"
- Scenariusz: Garth Ennis
- Rysunki: William Simpson
- Wydawca: Egmont
- Data wydania: 06.2008
- Tytuł oryginału: Dangerous Habits
- Wydawca oryginału: DC Comics - Vertigo
- Liczba stron: 160
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Cena: 49 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...