„The Shadow. Cień: W ogniu stworzenia” - recenzja
Dodane: 11-12-2015 23:59 ()
Wyłania się z krainy mroku, a jego nadejście oznacza śmierć. I sprawiedliwość. Cień wie, jakie zło czai się w ludzkich sercach, natomiast już wkrótce może poczuć smak triumfu na rodzimym rynku komiksu. Sensacja, tajemnica, dzikie rozliczenie z terrorem wojny – są ku temu powody.
Shadow - amerykański bohater, który na świecie pojawił się w latach 30. ubiegłego wieku, swoją moc zaprezentował na łamach komiksu, pulpowych magazynów, audycji radiowych i filmów. Postać samozwańczego obrońcy mierzącego się z bezprawiem wywarła zresztą szerszy wpływ na popkulturę. Mariaż tajemnicy, wątków paranormalnych i zemsty bywa bardzo inspirujący.
To właśnie za sprawą Cienia opracowano wzorzec na osobowość Batmana, do czego wprost przyznawał się Bill Finger. Również V z kultowego „V jak Vendetta” Alana Moore'a swojego przodka powinien upatrywać w postaci opisanej przez Waltera B. Gibsona. Nic dziwnego, że raptem kilka lat temu zamaskowany mściciel z opowieści groszowych doczekał się swojej najnowszej reinkarnacji.
„The Shadow. Cień: W ogniu stworzenia” w udany sposób mierzy się z dziedzictwem, a także oddaje hołd tej postaci. Za opracowanie komiksu odpowiada Garth Ennis, twórca „Kaznodziei”, którego autorski sznyt przejawia się zazwyczaj w brutalności i bezkompromisowym spojrzeniu na otaczającą rzeczywistość tudzież rozliczenia z historią. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Polityczna sieć intryg i działalności szpiegowskich łączy się z przejmującym dramatem ofiar wojny. Główna część akcji toczy się zaledwie na rok przed rozpoczęciem II wojny światowej, w dodatku z dosyć egzotycznej perspektywy – konfliktu na linii Japonia-Chiny. Budowa tajemniczej broni zagłady, osobista wendetta, amerykańska agentura. W bezwzględnej walce o sprawiedliwość największą rolę odegra tytułowy bohater. Charakterny jankes.
Mnogość wątków opracowano w bardzo przejrzysty sposób. Optyka skoncentrowana jest tutaj zarówno na społeczno-obyczajowej panoramie, jak i zakulisowych knowaniach amerykańskiego wywiadu konfrontowanego z japońskimi wojskami wspieranymi przez chińskich kryminalistów. W tym na pozór czarno-białym świecie nic nie jest jednak do końca oczywiste. Fascynują także akcenty paranormalne, chociaż te, zgodnie z pomysłem autora, są najczęściej delikatnie wzmiankowane.
Ennis opracował galerię barwnych postaci, odpowiednio umotywowanych, rzuconych w tryby wielkiej historii. Czy będzie to bezduszny generał z Kraju Kwitnącej Wiśni, czy karierowicz oddelegowany przez amerykańską agencję rządową – każdy ma do wykonania swoje zadanie. Ich działania mogą być przewidywalne dla miłośników klasycznych opowieści sensacyjnych. Dramaturgiczna wartość historii zasadza się jednak na umiejętnym żonglowaniu dobrze znanymi wątkami.
Wiadomo, że najważniejszy jest przede wszystkim Cień. Postać spowita mrokiem tajemnicy, przyodziana w prochowiec, której twarz zasłonięto czerwonym szalikiem, a oczy wychylają się spod wytwornego kapelusza. Osobowość rzeczonego odciska fascynujące piętno na całej lekturze. To cynik, agent, amator pięknych kobiet, a także wojownik o lepsze jutro. Chociaż pobudki jego działań wyznaczone są przez niejednoznaczność.
Można przyjąć, że chodzi o sprawiedliwość. Dopuszcza się też interpretację walki z własnymi demonami i odkupienia win z przeszłości. Lamont Cranston aka Kellen Allard aka Shadow nie mówi o sobie zbyt wiele, informacje napływają do nas z zewnątrz – zazwyczaj od wrogów. Przynajmniej tych, którzy mają jeszcze szczęście żyć. Przez taki zabieg narracyjny nieustannie podsyca się czytelniczą ciekawość, a lektura intryguje właściwie do ostatniej strony.
Graficzne oddanie ducha historii powierzono w ręce Aarona Campbella. Artysta posłużył się realistyczną kreską, która doskonale współgra ze scenariuszowymi rozwiązaniami. Z jednej strony dynamiczne sekwencje walk, z drugiej zobrazowanie realiów nowojorskiej metropolii czy dalekiej Azji. Swój urok mają też plamy czerni i intensywna kolorystyka zwiastująca charakter poszczególnych scen. Romansu, kokieterii, intryg... a najczęściej egzekucji dokonanej z zimną krwią.
„The Shadow. Cień: W ogniu stworzenia” to bezsprzecznie porywające dzieło. Takie, które korzysta z wypracowanego modelu pulpowych historii, a dodatkowo udanie przeszczepia je na materiał pod współczesny komiks rozrywkowy. Bohater z okładki hipnotyzuje spojrzeniem. Nie jest to tylko zasługa plastycznego talentu Alexa Rossa, autora okładek z serii, ale po prostu fantastycznie opowiedzianej historii. Cień to wie. Wy też powinniście.
Tytuł: „The Shadow. Cień: W ogniu stworzenia”
- Scenariusz: Garth Ennis
- Rysunki: Aaron Campbell
- Okładka: Alex Ross
- Tłumaczenie: Maciej Drewnowski
- Wydawca: Planeta Komiksów
- Data publikacji: 25.11.2015 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 170x260 mm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 148
- Cena: 79 zł
Dziękujemy wydawnictwu Planeta Komiksów za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus