„Sierżant Rock i armia trupów” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 14-05-2025 21:25 ()


Od kiedy tylko znów było to możliwe (tj. od nieformalnego złagodzenia zasad obowiązującego w Stanach Zjednoczonych Komiksowego Kodu) w ofercie DC Comics nigdy więcej nie brakowało już horrorów. Konsekwentnie tak też sprawy mają się i obecnie, czego przejawem jest zainicjowana latem 2021 r. linia wydawnicza „DC Horror Presents”. Co więcej część publikowanych w jej ramach tytułów – „Obecność. Ukochana” i „Hydraulik dusz” - doczekała się już swoich polskich edycji.

Kolejną propozycją, która za sprawą wydawnictwa Story House Egmont, trafiła do rąk naszych czytelników jest opowieść z sierżantem Frankiem Rockiem jako jej centralną osobowością. Warto odnotować już tylko tę okoliczność, jako że wspomniany protagonista to jedna z najbardziej żywotnych osobowości amerykańskiego komiksu wojennego. Rzeczony debiutował bowiem w zamierzchłych latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to właśnie komiksy wojenne (w tym także magazyn „Our Army at War”, który na wiele lata stał się dla Rocka swoistym „domem”) były jednymi z najchętniej nabywanych tytułów. Ponadto za jego „powicie” odpowiadali dwaj autentycznie legendarni twórcy: wsławiony m.in. udziałem w reaktywowaniu przygód Flasha Robert Kanigher oraz Joe Kubert, którego udziału w rozwoju amerykańskiego komiksu nie sposób przecenić. Cieszy zatem, że postrach nawet najbardziej zajadłych zabijaków państw Osi doczekał się solowej opowieści również na naszym gruncie.

Już tylko z racji tytułu tego przedsięwzięcia znać, że szanowny pan scenarzysta - tj. Bruce Campbell (notabene szerzej znany z jego osiągnięć aktorskich) - zdecydował się połączyć w nim dwie gatunkowe jakości: historie stricte wojenną z horrorem. Zabieg to nie nowy, bo m.in. w DC Comics stosowano go całkiem chętnie (vide m.in. cykl opowieści „The Haunted Tank” publikowanych m.in. w magazynie „G.I. Joe Combat”), a i Mike Mignola czerpał zeń obficie na potrzeby swojego najbardziej docenionego dzieła (czyli rzecz jasna „Hellboya”). Udział w tym projekcie właśnie Bruce’a Campbella (bez względu na to czy faktycznie był ona autorem jego warstwy fabularnej) niejako determinował taką właśnie formułę opowieści. Dlatego sierżant Rock i jego podkomendni z „Luźnej Kompanii”, zamiast brać się za łby z poddanymi japońskiego cesarza, bersalierami Duce, tudzież fanatykami z Waffen-SS, zmuszeni są skonfrontować się z tytułową armią trupów.

Akcja tej opowieści rozgrywa się bowiem w roku 1945, tj. w momencie, gdy koszmar szerzej znany jako III Rzesza miał się już na szczęście ku końcowi. Zgodnie z meldunkiem przedstawiciela niemieckiej generalicji sprawy mają się bardzo źle, a jednostki sił zbrojnych kurczących się „Wielkich Niemiec” zostały zepchnięte do głębokiej defensywy. Nierealna w swoich założeniach operacja w Ardenach (grudzień 1944-styczeń 1945) zakończyła się wyczerpaniem niemieckich rezerw pancernych, a rozpoczęta 12 stycznia sowiecka ofensywa pogrzebała mrzonki dowódców Hitlera o zażartej obronie na linii Wisły. Nie dopisali również fachowcy od Wunderwaffe, bo potencjał niszczący rakiet V-2 okazał się dalece niesatysfakcjonujący, a próby pozyskania technologii rozczepienia atomu (a tym samym bomby nuklearnej) ugrzęzły w zawiłościach eksperymentów nad tzw. ciężką wodą. Arka Przymierza, Włócznia Przeznaczenia, Święty Graal oraz zawiązanie sojuszu z przepotężnymi przedstawicielami cywilizacji skrytych we wnętrzu ziemi – także te desperackie próby przechylenia szali zwycięstwa na stronę państw Osi nie doczekały się oczekiwanych rezultatów. Pytanie zatem czy geopolityczny projekt niemieckich narodowych socjalistów ocali wspomniana armia trupów, nieprzebrany przecież „rezerwuar” rekrutacyjnych zasobów…

Skłonność anglosaskich twórców komiksu do kreowania opowieści wieńczonych tzw. szczęśliwym zakończeniem podpowiadać może, że cały ów koncept „zmielenia” armii antyhitlerowskiej koalicji za pomocą dywizji złożonych z zombiaków, ujmując rzecz kolokwialnie, weźmie w łeb. Nieprzypadkowo, choć zanim to nastąpi tytułowy spec od frontowej rozwałki zmuszony będzie tęgo się napocić, by wspomniany plan ostatniej szansy sprawdzić do rangi jeszcze jednej niespełnionej nadziei Adolfa Hitlera.

Świst pocisków broni automatycznej, na przemian z hukiem detonacji i porykiwań przebudzonych do niby-życia żołdaków Führera to sedno tego zbiorku. Stąd poszukiwaczom bardziej wysublimowanych fabuł tę wypadałoby odradzić. Trudno bowiem dopatrzeć się u twórców tego przedsięwzięcia ambicji do wyjścia poza dobrze już znane schematy gatunkowe. Z drugiej strony nie ma w tym nic złego, bo tym samym wielbicieli „miksu” fabuł wojennych i horroru nie narażają oni na dezorientacje i dysonans poznawczy. Otrzymują oni dokładanie to, co zostało im obiecane w tytule albumu, a przy okazji również na wprawnie rozrysowanej ilustracji w wykonaniu jak zawsze precyzyjnego Gary’ego Franka („Superman: Brainiac”, „Zegar zagłady”).

Warstwa plastyczna to zresztą bardzo mocna strona tej inicjatywy. Do tego nie tylko w przypadku reprodukowanych w tym tomie okładek wydania zeszytowego (które notabene obok wspominanego Gary’ego Franka wykonali również m.in. Francesco Francavilla i Frank Quitely), ale także ilustratora całości tej historii. Nieprzypadkowo, bo w tej roli odnalazł się Eduardo Risso, doskonale znany odbiorcom produkcji DC Comics (Batman: Rozbite miasto i inne opowieści”, „100 naboi”). Wspierany przez kolorystę Kristiana Rossi po raz kolejny dał popis swoich cyzelowanych w trakcie tworzenia licznych projektów umiejętności. Wyraziste formy, uzupełnione głębokimi światłocieniami, przy dogłębnym rozpoznaniu kultury materialnej momentu dziejowego, w którym rozgrywa się niniejsza opowieść, przejawiło jeszcze jedną, cieszącą oko, żywiołową realizacją tego wyjątkowego twórcy.  

Wprost trzeba przyznać, że tytuł ten, jako wyróżniające się dokonanie, w annałach gatunku się nie zapisze. Nie takie jednak zapewne było jego przeznaczenie. Trochę jednak szkoda, że indywidualność pokroju sierżanta Rocka, archetypu i zarazem wzorca dla innych mocnych osobowości komiksu wojennego (w tym także skądinąd znanego Nicka Fury'ego), jako protagonista solowej opowieści, debiutuje u nas w tej akurat realizacji. Tym bardziej że w swoim klasycznym „sznycie” prezentuje się on jednak jeszcze lepiej.

 

Tytuł: „Sierżant Rock i armia trupów”

  • Tytuł oryginału: “DC Horror Presents: Sgt. Rock vs. the Army of the Dead”
  • Scenariusz: Bruce Campbell
  • Szkic i tusz: Eduardo Risso
  • Kolory: Kristian Rossi
  • Ilustracje na okładkach wydania zeszytowego: Gary Frank i Brad Anderson
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Zofia Sawicka
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 3 października 2023
  • Data publikacji wersji polskiej: 9 kwietnia 2025
  • Oprawa: twarda
  • Format: 170 x 260 mm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 160
  • Cena: 79,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus