„Ćma” nr 4: „Pierwszy kontakt” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Redakcja

Dodane: 27-06-2024 21:19 ()


Na czwarte spotkanie z Ćmą (a przy okazji skrywającym się pod „jej” maską Cyprianem Leopoldem Różewiczem) przyszło nam czekać nieco dłużej niż na poprzednie. Niemniej warto było już choćby z racji warstwy plastycznej, tym razem przygotowanej w całości przez znanego również z poprzedniego epizodu Grzegorza Kaczmarczyka.

Nic bowiem nie uchybiając poprzednikom w funkcji rysowników niniejszej serii (by wspomnieć choćby twórcę wizerunku Ćmy oraz rysownika pierwszych przygód tej postaci w osobie Rafała Bąkowicza) rzeczony wielokrotnie dał się poznać (vide jego udział w takich m.in. przedsięwzięciach jak „Wydział 7” i adaptacja „Nędzoli” Zbigniewa Masternaka) jako twórca skrupulatny i nieszczędzący wysiłków na rzecz ujęcia w kadr świata przedstawionego z uwzględnieniem także jego dalszych planów.

Ta okoliczność tym bardziej cieszy, że wśród współczesnych twórców aktywnych przy tworzeniu komiksowego medium, nie zawsze jest to regułą. Co więcej, nie tyle z racji przemyślanej taktyki plastycznej, ile raczej z powodu warsztatowych niedostatków i po prostu lenistwa. Stąd podobnie jak przy okazji „Nasiona zła” (tj. nowelki zawartej w poprzedniej odsłonie serii, również zilustrowanej przez Kaczmarczyka), także tym razem rzeczywistość kreowana jawi się jako dosycona w liczne szczegóły, a co za tym idzie sugestywna i przekonująca.

Intrygująco prezentuje się także wymiar fabularny tego przedsięwzięcia. Tym razem osią fabuły uczyniono motyw ufonautyczny, z udziałem jednej z „odmian” przedstawicieli cywilizacji pozaziemskich, widywanych ponoć w trakcie tzw. bliskich spotkań trzeciego stopnia. Przy czym okazuje się, że w lokalizacji, która z czasem stać się miała „areną” jednego z najbardziej znanych „wzięć” na terenie Polski, już ponad pół wieku wcześniej doszło do zjawisk o proweniencji „nie z tej Ziemi”. Nie zabrakło ponadto „odskoków” ku znanym i poważanym dokonaniom popkultury, a nawet tzw. memom.

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że sposób „zmontowania” tej opowieści nie zawsze sprawia wrażenie klarownego. Choć gwoli ścisłości zabieg stylistyczny zastosowany w jednej z sekwencji tego epizodu, jako rekapitulacja dotychczasowych perypetii Cypriana L. Różewicza, to całkiem zgrabne ich podsumowanie. Do tej samej kategorii zaliczyć można filmik powstały dzięki współpracy scenarzysty tej serii – Tomasza „Tommy’ego” Grodeckiego - z Kacprem Wilkiem, a który jest dla czytelników niniejszego epizodu dostępny dzięki zawartemu w jego końcówce kodowi QR.

Czy Ćma zagości jeszcze w kolejnych epizodach tej interesująco rozpoczętej i równie udanie kontynuowanej inicjatywy twórczej? Dotychczasowe jej odsłony znamionuje swoisty i osobliwy (w pozytywnym rozumieniu tego słowa) „klimat”, którego chciałoby się więcej. Dlatego tym bardziej wypada sobie życzyć, by pomimo warunków nieszczególnie sprzyjających twórczości krajowych twórców bożyszcze międzywojennej bohemy z alternatywnego świata (tj. rzecz jasna przywoływany Cyprian Leopold Różewicz) nie raz miał jeszcze możliwość mierzyć się z nadzwyczajnościami swojej i innych rzeczywistości.  

Tytuł: Ćma nr 4: Pierwszy kontakt

  • Scenariusz: Tomasz „Tommy” Grodecki
  • Rysunki: Grzegorz Kaczmarczyk
  • Wydawca: Timof i Cisi Wspólnicy
  • Data publikacji: 31 maja 2024 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 162 x 235 mm
  • Papier: powlekany
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 24
  • Cena: 20 zł

Galeria


comments powered by Disqus