Doktor Doom w „Klubie 60”

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 10-04-2022 11:28 ()


Nienawistny błysk w oku, megalomańskie przechwałki i zakute w nitowaną stal oblicze – oto Victor von Doom, monarcha Latverii, geniusz o przenikliwym umyśle i nieokiełznanej rządzy władzy. Zmora Fantastycznej Czwórki (w tym zwłaszcza Reeda Richardsa), Spider-Mana, Daredevila i Luke’a Cage’a (a w gruncie rzeczy każdego przedstawiciela superbohaterskiej społeczności zamieszkującej uniwersum Domu Pomysłów) wielokrotnie dawał się poznać jako przebiegły manipulator i arcytrudny przeciwnik, z którym zmagać musieli się nie tylko wspomniani herosi, ale też inni podobni mu złoczyńcy zgłaszający uroszczenia do panowania nad światem. Tym bardziej że w popkulturowej przestrzeni jest on obecny od kilkudziesięciu lat.  

Dziś bowiem przypada sześćdziesiąta rocznica debiutu tegoż w równym stopniu biegłego w zaawansowanych technologiach, jak i czarnoksięskich praktykach szubrawcy. Dało się to zresztą zauważyć zarówno w opublikowanej także u nas opowieści „Niepojęte” („Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t.37), jak również już w jego pierwszym pojawieniu się w piątej odsłonie serii Fantastic Four vol.1” („Superzłoczyńcy Marvela” t.122). Na tym zresztą nie kończą się możliwości oraz przestrzeń oddziaływania władcy usytuowanego pośród wzniesień Transylwanii Królestwa Latverii, jako że swoim rozeznaniem stara się on przenikać także równoległe wymiary, a jego potęgę na własnej skórze odczuł nawet sam Galactus (zob. „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t.40)!

Szczęśliwie dla świata (a w gruncie rzeczy ogólnie całokształtu stworzenia) nieustannie czuwa Reed Richards (znany także jako Mister Fantastic), który na czele Fantastycznej Czwórki od lat i konsekwentnie niweczy plany swojego arcywroga właśnie w osobie Victora von Dooma. A pomyśleć, że oba genialne umysły szlifowały swój intelektualny potencjał na tej samej uczelni i w tym samym czasie… Doom podążył jednak ścieżką władzy przejmując panowanie nad rodzinną krainą; Reed natomiast początkowo poświęcił się karierze naukowej, a następnie, w efekcie podróży eksperymentalnym statkiem kosmicznym, wraz ze swoją przyszłą żoną Sue, jej bratem Johnnym oraz przyjacielem Benem podjął się superbohaterskich obowiązków w ramach Fantastycznej Czwórki („Wielka Kolekcja…” t.68). Pierwsza Rodzina Marvela wielokrotnie stawiała czoła Doomowi (o czym więcej m.in. w albumie „Fantastyczna Czwórka: 1234”), którego na ogół udawało się powstrzymać. Choć równocześnie nie bez ofiarności i znacznego nakładu wysiłku.

Nieprzypadkowo, bo dysponujący zaawansowaną technologicznie zbroją szubrawiec dawał o sobie znać nie tylko w miesięczniku poświęconej wspomnianej drużynie, oraz znaczących dla uniwersum Marvela wydarzeniach (by wspomnieć chociażby perturbacje związane z Rękawicą Nieskończoności oraz „Tajne Wojny”), ale też w solowych, jemu właśnie poświęcanych przedsięwzięciach (vide m.in. „Superbohaterowie Marvela” t.113). Do tego nie tylko w wiodącym kontinuum tej przestrzeni przedstawionej, ale też jego przyszłości (w swojej klasie i swoim czasie bardzo udana seria „Doom 2099”). A wszystko to nie byłoby możliwe, gdyby nie bezcenna wena twórcza duetu Stana Lee/Jack Kirby wspieranych przez Joe Sinnota (tusz). Wszak to właśnie im przypadło wykonanie zawartości wspomnianego piątego epizodu dwumiesięcznika „Fantastic Four vol.1”, którego rozgorączkowani fani mieli możliwość nabywania już od 10 kwietnia 1962 r. Przy czym nie sposób nie zauważyć, że już tylko zdobiąca okładkę ilustracja wskazywać mogła, że protagoniści serii do czynienia mieć będą z osobowością w równym stopniu niebezpieczną, co i charyzmatyczną. Toteż powrót nieco przeczołganego wówczas Dooma był jedynie kwestią niedługiego czasu, a obecnie nie sposób wręcz wyobrazić sobie najpopularniejszego uniwersum superbohaterskiego bez jego w nim udziału.

Nie zaskakuje zatem sięgnięcie poń zarówno twórców animacji z udziałem Fantastycznej Czwórki czy Spider-Mana, jak i pełnometrażowych kinowych produkcji (dylogia z lat 2005 i 2007 oraz niekontynuowana inicjatywa z 2015 r.). Biorąc pod uwagę potencjał tej na swój sposób magnetycznej osobowości, można pokusić się o graniczące z pewnością przypuszczenie, że raczej wcześniej niż później samowładca Latverii powróci do tych właśnie mediów. Tym bardziej że w komiksowych realizacjach ów od dzisiaj sześćdziesięciolatek ma się niezmiennie znakomicie!

P.S. Jak już wyżej nadmieniono z debiutem Doktora Dooma zapoznać się można w trakcie lektury 122 tomu kolekcji „Superzłoczyńcy Marvela” opublikowanego u nas 25 sierpnia 2021 r.


comments powered by Disqus