„Flash” tom 14: „Era Flasha” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 02-02-2022 22:59 ()


W ciągu trzynastu już wydań zbiorczych (a faktycznie piętnastu, uwzględniając „Rok pierwszy” i „Flash Forward”) Joshua Williamson zdążył już przyzwyczaić odbiorców swojej twórczości do szybkiego tempa powierzonej mu serii „Flash vol.5”. Nie będzie zatem zaskoczeniem, że także w niniejszej odsłonie rzeczony kontynuuje podjętą przez siebie taktykę. I co najważniejsze, czyni to z dobrym skutkiem i wyczekiwanym przez czytelników efektem generowania wysokooktanowej rozrywki.

Do tego jak zawsze w jego przypadku przemyślanej, bez znamion fabularnym „wypełniaczy” i równoczesnym, osobowościowym rozwoju członków obsady tego przedsięwzięcia. Jakby tego było mało, pozwolił on sobie uzupełnić ją o kolejną już po m.in. udanie rozpisanym Pułkowniku Chłodzie postać, która w istotny sposób odciśnie piętno na tym akurat etapie aktywności Barry’ego Allena. Zwłaszcza że Paradoks (bo o tym jegomościu mowa) to indywiduum z gatunku bardzo dobrze co do niuansów Mocy Prędkości (a także dziejów tego akurat jej dysponenta) poinformowany, a ponadto dysponujący potencjałem kinetycznym czyniącym zeń trudnego do zbagatelizowania adwersarza. Nie dość na tym zasadniczym imperatywem kierującym jego poczynaniami jest obsesja na punkcie – jakżeby inaczej – właśnie Flasha. A to z tego względu, że w mniemaniu Paradoksa Flash jedynie drapuje się na autentycznego herosa, zabiegając tym samym o sławę i chwałę wśród wiwatujących na jego cześć tłumów oraz bywalców poświęconej mu placówki muzealnej. Efekt jest taki, że nowy przeciwnik Barry’ego konsekwentnie i z uporem godnym zdecydowanie lepszej sprawy dąży do (znowuż w jego oglądzie rzeczywistości) zdemaskowania autentycznej natury Flasha i jego faktycznych motywacji. Przy czym względnie prędko okazuje się, że nowemu pretendentowi do roli pogromcy herosa bliźniaczych metropolii Central i Keystone City „przyświecają” także inne, niekoniecznie altruistyczne ambicje…

Co tu kryć, jak już wyżej zasygnalizowano, przejawów tzw. zastoju akcji w żadnym wypadku tu nie uświadczymy. Przeciwnie, najwyraźniej uwijający się jak pszczółka pan scenarzysta (wszak w przypadku tej serii mamy do czynienia z dwutygodnikiem) wykazuje wręcz gorliwość w swoistym upychaniu kolejnych wątków i motywów. Do tego na tyle umiejętnie, że o poczuciu przesytu i przytłoczenia również nie może być tu mowy. Całkiem przy tym sprawnie operuje on autorskimi uzupełnieniami tzw. mitologii Sprinterów czego przejawem jest udział w tej opowieści znanego z wcześniejszych odsłon serii Godspeeda oraz istotny wpływ jednego z wątków zaistniałych na kartach przywoływanego „Roku pierwszego”. Rzecz jasna nie mogło także zabraknąć miłości życia Barry’ego w osobie Iris West, której rola bynajmniej nie sprowadza się do funkcji wyłącznie dekoracyjnej. Stąd podobnie jak miało to miejsce w poprzednim zbiorze, także tutaj daje ona o sobie znać w sposób na tyle znaczący, że bez jej udziału w tym przedsięwzięciu najzwyczajniej nie może być mowy. Dodajmy do tego wyjątkowo problematycznego przybysza z XXV stulecia oraz garść danych uzupełniających naszą wiedzę o naturze Mocy Prędkości, a otrzymamy sprawnie „skrojoną” rozrywkę, rezonującą nie tylko na losy hanzy Sprinterów, ale też pośrednio innych „stref” uniwersum DC.

Nieprzypadkowo wspomniano o tej właśnie okoliczności, jako że losy rozrysowywanych m.in. przez Howarda Portera i Rafę Sandovala (bo to właśnie ci świetnie się w swoich rolach odnajdujący plastycy odpowiadają za „tutejszą” warstwę plastyczną) bohaterów tej serii okazały się istotnym elementem w ramach znacznie rozleglejszych skalą swego zasięgu wydarzeń. Zdawać by się mogło, że w kontekście perypetii Flasha nowość to żadna, jako że to właśnie za sprawą jego ingerencji doszło do, określmy to umownie, ukonstytuowania  realiów znanych z kart serii publikowanych w okresie „Nowego DC Comics!” (zob. „Flashpoint-Punkt krytyczny”). Wygląda na to, że owa tradycja (notabene sięgająca zamierzchłego już roku 1961, kiedy to zaistniały pierwociny tzw. multiwersum) jest w kontekście Barry’ego kontynuowana i tym samym odgrywa on jedną z najbardziej znaczących ról w takich wydarzeniach jak m.in. „Wojna totalna. Rok łotrów” oraz prezentowana obecnie polskim czytelnikom historia „Batman Death Metal”. Stąd zapewne nadspodziewana żywotność tej właśnie serii na polskim rynku, jako że stanowi ona faktyczną oś dla „mechaniki” zjawisk determinujących stan rzeczy we współczesnym uniwersum DC. Choć równocześnie niezmiennie pozostaje ona także wartą uwagi, z pomysłem i fachowością zrealizowaną rozrywką, dla której na czas jej lektury zdecydowanie warto się zatracić.

 

Tytuł: Flash tom 14: Era Flasha

  • Tytuł oryginału: „The Flash vol.14: The Flash Age”
  • Scenariusz: Joshua Williamson
  • Szkic i tusz: Howard Porter, Rafa Sanodval, Jordi Tarragona, Christian Duce, Steven Sogovia, Brandon Peterson, Carlo Pagulayan, Jason Paz
  • Kolory: Hi-Fi, Arif Prianto
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kłoszewski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 11 maja 2021 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 19 stycznia 2022 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 160
  • Cena: 54,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Flash vol.5” nr 88, 750-755 (kwiecień-sierpień 2020).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus