„Doom Patrol” tom 2 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 30-03-2020 21:50 ()


Pierwszy zbiór interpretacji jednej z najmniej popularnych (oczywiście do czasu) formacji superbohaterskich wprost wykazał, że Grant Morrison ani myśli certolić się z powierzonymi mu osobowościami, a w szerszym kontekście superbohaterską konwencją ogólnie. Toteż z przyzwoitego (acz nieprzesadnie chętnie nabywanego) tytułu z udziałem trzecioligowych herosów uczynił on istne pole minowe dla swojej podsycanej halucynogennymi toksynami wyobraźni.

Tym sposobem podopieczni nonszalanckiego geniusza w osobie Nilesa Cauldera zmuszeni byli stawić czoła dziwadłom, których na kartach tytułów sygnowanych logiem DC Comics dotąd nie widywano. Nie inaczej sprawy mają się także w drugim (i jeszcze bardziej „puchatym”) tomiszczu przybliżającym dokonania szkockiego scenarzysty na tle perypetii m.in. „Joanny Szalonej”, Cliffa „Robotmana” Steele’a i androgenicznej Rebis.

Zgodnie z eksploatowanym co najmniej od schyłku średniowiecza porzekadłem, w myśl którego „(…) nadzieja matką głupich” także osobowości udzielające się w szeregach Doom Patrol dotkliwie przekonują się, że na zbyt długie wytchnienie od zjawisk, z którymi zwykli się borykać nie mają nawet co liczyć. Dochodzi wręcz do sytuacji, gdy uwięziony w powłoce humanoidalnej maszyny Cliff stwierdza, że „(…) miło byłoby czasami powstrzymać napad na bank albo popsuć szyki jakiemuś geniuszowi zbrodni. Tak jak zwyczajni superbohaterowie”. Pech w tym, że o takiej opcji najzwyczajniej nie może być mowy. Wszak tuż za „krzywizną” rzeczywistości oraz w równolegle „usytuowanych” wymiarach kłębią się łase na skonsumowanie ludzkości kreatury. Co więcej, o potencjale sprawczym, wobec którego przedstawiciele Ligi Sprawiedliwości tudzież Oddziału Samobójców z dużym prawdopodobieństwem mogliby się okazać bezradni. Stąd zgryźliwe konstatacje Cauldera („Musimy pozostawić takie głupie zajęcia muskularnym kretynom, którym sprawia to frajdę. Nasza praca jest o wiele ważniejsza”) bynajmniej nie są formułowane na wyrost. Idealną okazją, by się o tym przekonać, jest lektura niniejszego zbioru.

Zgodnie z tym, co wyżej zasygnalizowano, członkowie Doom Patrol zmuszeni będą podjąć się trudu powstrzymania reperkusji długowiecznego konfliktu pomiędzy mieszkańcami zaistniałego przez przypadek quasi-wszechświata, odkryją tajemnicę tzw. Bohatera Plaży w osobie Flexa Mentallo, wnikną w mroczne sekrety skrywane przed światem w czeluściach Pentagonu, a sam mentor drużyny, pomimo z miejsca widocznych oznak kalectwa, raz jeszcze będzie miał sposobność wykazać się zaradnością i opanowaniem. Ogólna refleksja z lektury jest taka, że „Szalony Szkot” nie tracił czasu, ani nie szczędził swej twórczej weny. W efekcie tych poczynań mamy do czynienia z mnogością oryginalnie obmyślanych wydarzeń oraz dynamicznym rozwojem bohaterów serii (w tym zwłaszcza Szalonej Jane). Na komiksową „scenę” wkraczają zupełnie nowe osobowości, jak również przypominają o sobie już te dobrze znane. Jak przystało na samomianowanych przedstawicieli intelektualnej i artystycznej awangardy czasów zaistnienia niniejszego przedsięwzięcia, także „Morri” daje upust nieco już nieświeżej obsesji na punkcie Richarda Nixona (przypomnijmy, że jej ofiarami padli m.in. Alan Moore, Frank Miller i Philip K. Dick) oraz sympatyzowania z przejawami antykultury – w tym przede wszystkim punkrockiem i tzw. rewolucją dzieci-kwiatów schyłku lat 60. XX w. Przy czym z dzisiejszej perspektywy owa apoteoza zjawisk z natury autodestrukcyjnych zakrywa na ich nieuświadomioną przez autora scenariusza parodię. Ta okoliczność ma zresztą swój specyficzny urok na zasadzie wartości dodanej. Stąd wypada ją potraktować w kategorii jeszcze jednej ciekawostki psychiatrycznej pokolenia starzejących się hipisów.

W sukurs zadaniu podjętemu przez „szkocki import” z powodzeniem pośpieszyli plastycy, którym zlecono z nim współpracę. Stylistykę uprawianą przez głównego rysownika serii – tj. Richarda Case’a – można cenić lub nie. Pewne jest natomiast, że wykazał się on konsekwencją, za której sprawą warstwa plastyczna perypetii „bohaterskich dziwolągów” zachowuje pełnię spójności. Dzięki temu specyfika wszechświata kreowanego adekwatna do somnambulicznych konceptów Morrisona, zostaje osiągnięta. Gościnne występy pozostałych, uczestniczących w tym przedsięwzięciu artystów – m.in. Kelley'ego Jonesa („Frankenstein, żyje, żyje!”) i Jamiego Hawletta („Tank Girl”) – nie zaburzają tego stanu rzeczy, lecz wprowadzają do zbioru cieszące oko urozmaicenie. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że to właśnie na stronicach m.in. tego zbioru (podobnie zresztą jak mniej więcej w tym samym czasie na kartach „Sandmana” oraz „Shade of Changing Man”) formowała się stylistyka dojrzałego Vertigo (tj. okresu z lat 1993-1996). Być może nie dla wszystkich odbiorców łatwo przyswajalna; niemniej bez wątpienia charakterystyczna i łatwo rozpoznawalna. Oczywiście nie sposób pominąć istotnego wkładu do artystycznego powodzenia tegoż przedsięwzięcia Simona Bisleya, autora dopracowanych malarsko kompozycji zdobiących okładki poszczególnych epizodów tej serii.

Ważny etap rozwoju anglosaskiego komiksu mamy już rozpoznany w dwóch trzecich. Przed nami (wstępnie zaplanowany na maj) ostatni zbiór popisowej realizacji Granta Morrisona i spółki. W nim zaś możemy się spodziewać m.in. konkluzji zmagań z reaktywowanym Bractwem Dada, a nade wszystko kolejnej kawalkady „odjechanych” pomysłów jednego z najbardziej nieszablonowych scenarzystów superbohaterskiej konwencji.

 

Tytuł: „Doom Patrol” tom 2

  • Tytuł oryginału: „Doom Patrol Book Two”
  • Scenariusz i przedmowa: Grant Morrison
  • Szkic: Richard Case, Kelley Jones,  Mike Dringenberg, Steve Yeowell, Vince Giarrano
  • Tusz: John Nyberg, Mark McKenna, Kim DeMulder, Doug Hazlewood, Steve Yeowell, Malcolm Jones III, Scott Hanna, Mark Badger, Richard Case, Jamie Hewlett, Rian Hughes
  • Kolory: Daniel Vozzo
  • Ilustracja na okładce wydania zbiorczego: Brian Bolland
  • Ilustracje na okładkach wydania zeszytowego: Simon Bisley (gościnnie: Tom Taggart)
  • Dodatkowa współpraca plastyczna: Duncan Fegredo, Michael S. Kane, Steve Yeowell, Paul Grist
  • Wstęp: Tom Peyer, Grant Morrison
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Jacek Drewnowski   
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 26 lipca 2016 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 23 października 2019 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,5 x 26 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 444
  • Cena: 119,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Doom Patrol vol.2” nr 35-50 (sierpień 1990-grudzień 1991).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus