„Avengers”: „Koniec gry” (wersja z bonusami) - recenzja
Dodane: 19-07-2019 21:50 ()
Czwarta część Avengers będąca finałem dziesięcioletniej historii zaprezentowanej w ramach projektu MCU powoli znika z naszych kin. Nie przeszkodziło to jednak Disneyowi i Marvelowi wpuszczenie do kin wersji rozszerzonej z dodatkami znajdującymi się na końcu filmu. Zabieg ten miał przyciągnąć widzów do kin w celu podwyższenia wpływów obrazu i pokonaniu dziewięcioletniego rekordu ustanowionego przez Avatara. Każdy sposób dobry, a zwłaszcza ten, który może przynieść więcej pieniędzy.
Wojna bez granic i Koniec gry to dwie części opowieści, która wstrząsnęła posadami MCU, a jednocześnie dała fanom mnóstwo niezapomnianych wrażeń. Oto bowiem międzygalaktyczny tyran przybywa, aby ziścić swój niecny plan wykasowania z historii połowy życia we wszechświecie. Udaje mu się to uczynić, a ziemscy i nie tylko herosi nie są w stanie powstrzymać Szalonego Tytana. Marvel zdecydował się podzielić tę opowieść na dwie części i nic w tym dziwnego, bo tak wielka mnogość bohaterów zaangażowanych do tego projektu i emocji związanych z wydarzeniami przedstawianymi na łamach produkcji wymagała stosownego przygotowania i realizacji. I trzeba przyznać, że efekt jest oszałamiający.
W Końcu gry wpierw dostajemy różne rodzaje radzenia sobie z żałobą. Przede wszystkim bohaterowie nie dają za wygraną, dopadają Thanosa i robią z nim porządek. To jednak mało i powstaje plan podróży w czasie, aby odkręcić pstryknięcie kosmicznego uzurpatora. Dochodzi do skrzyknięcia niedobitków drużyny, przy czym Iron Man jest rozgoryczony swoją niemocą, Thor obwinia siebie za porażkę, bo jako bóg gromów nie sprostał wyzwaniu, a Hawkeye tnie równo poślednich zakapiorów, aby uciszyć swój ból po stracie. Wszyscy jeszcze raz natchnieni nadzieją wyruszają przez czas i przestrzeń, aby dokonać niemożliwego.
W dziełach pokroju produkcji braci Russo eskapizm odgrywa najważniejszą rolę. Wiadomo bowiem, że bohaterowie w ten lub inny sposób sprostają zadaniu. Pozostaje pytanie, jak zostanie im to utrudnione i czy będzie to rozrywka na najwyższym poziomie. W przypadku tego dzieła tak się właśnie stało. Kreatorzy ostatnich hitów MCU nie tylko zabrali widza w spektakularną podróż sentymentalną, odwiedzając miejsca i czas znany z poprzednich filmów Marvela – co w pewnym sensie jest ukoronowaniem ponad dziesięcioletniej przygody z tym uniwersum, a jednocześnie zadbali, by finał miał wszystko, czego oczekują odbiorcy. Rozmach, dramatyzm, przełomowe momenty, a także wyrazistych bohaterów. Bo wszyscy z nich, podobnie zresztą jak Thor, mimo że dysponują określonymi mocami, mają swoje słabostki, są zawodni, ale uparci i daleko im do niepokonanych iście boskich bytów. Jednak łącząc siły, są niepowstrzymani, a ich determinacja nie zna granic. By przywrócić status quo, nie cofnął się przed niczym. A już tylko to jest gwarantem emocji do ostatniej minuty filmu.
W wersji rozszerzonej otrzymaliśmy trzy bonusy. Pierwszy i najlepszy to hołd złożony nieodżałowanemu Stanowi Lee, który zmarł w zeszłym roku. Zlepek ujęć Stana z planów filmów MCU i jego krótkie wtrącenia do tych scen to niezapomniany i nostalgiczny materiał, który powinien znaleźć się na DVD z filmem. Drugim jest scena z Hulkiem, która nie znalazła się w filmie. Sałata Marvela ratuje ludzi z pożaru wieżowca. Możliwe, że finalnie byłaby to fajna i atrakcyjna scena, jednak w tym przypadku otrzymaliśmy ją jeszcze bez obróbki komputerowej, więc wygląda mało profesjonalnie i straszy tandetą. Szkoda, że zdecydowano się na taką niedoróbkę. Ostatnim dodatkiem jest wstęp do kolejnego filmu MCU, czyli Spider-Mana: Daleko od domu. Bonus typowo reklamowy, który można było sobie darować. Jak widać, niniejsze dodatki nie są okazałe ani spektakularne w porównaniu do samego filmu. Jeśli ktoś jeszcze nie widział Avengers: Koniec gry to warto wybrać się do kina. To jeden z tych filmów superbohaterskich, o których będzie się dyskutować latami. Przy okazji dokonuje istotnego przetasowania sił w uniwersum filmowego Marvela. Epickie podsumowanie ponad dziesięcioletniej przygody. Warto.
Ocena: 10/10
Tytuł: Avengers: Koniec gry
Reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo
Scenariusz: Stephen McFeely, Christopher Markus
Obsada:
- Chris Evans
- Scarlett Johansson
- Josh Brolin
- Anthony Mackie
- Robert Downey Jr.
- Katherine Langford
- Emma Fuhrmann
- Sebastian Stan
- Chadwick Boseman
- Don Cheadle
- Elizabeth Olsen
- Chris Pratt
- Zoe Saldana
- Vin Diesel
- Bradley Cooper
- Dave Bautista
- Karen Gillan
- Pom Klementieff
- Tom Holland
- Chris Hemsworth
- Tom Hiddleston
- Benedict Cumberbatch
- Letitia Wright
- Danai Gurira
- Gwyneth Paltrow
- Brie Larson
- Mark Ruffalo
- John Slattery
- Tilda Swinton
- Jon Favreau
- Hayley Atwell
- Winston Duke
- Benedict Wong
- William Hurt
Muzyka: Alan Silvestri
Zdjęcia: Trent Opaloch
Montaż: Jeffrey Ford, Matthew Schmidt
Scenografia: Leslie Pope
Kostiumy: Judianna Makovsky
Czas trwania: 187 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus