„Spider-Man: Daleko od domu” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 07-07-2019 21:15 ()


Dogadanie się między Sony a Marvel Studios było najlepszą rzeczą, która mogła przytrafić się przyjaznemu bohaterowi z sąsiedztwa. Spider-Man szybko odnalazł się w kinowym uniwersum Marvela (czytaj: zakosił tarczę Kapitanowi Ameryce), a także został niejako protegowanym Iron Mana. Dobrze się stało, bo relacja Peter - Tony okazała się istotna nie tylko w poprzedniej odsłonie, ale również w Avengers. A pomyśleć, że pierwotnie Stark miał wprowadzić do MCU Ant-Mana.

Homecoming okazało się potrzebnym powiewem świeżości, który nie tylko rewitalizował postać Spider-Mana na dużym ekranie po średnio przyjętej dylogii Marca Webba, a także dał uniwersum superbohatera nastolatka, z którym mogą się utożsamiać młodzi widzowi. W Daleko od domu nie ma już tej nici między nowojorskimi herosami, pozostaje jednak kwestia spuścizny po żelaznym Tonym, a także próba, którą Peter musi przejść, by okazać się godnym następcą swojego mentora. Świat wprawdzie nie potrzebuje kolejnego Iron Mana – a na pewno nie w osobie bujającego się na sieciach Pająka, ale włodarze Marvel Studios uparcie starają się wmówić widzom, że to najlepsza droga ewolucji dla niedoświadczonego bohatera. Czy aby na pewno? 

Tym razem Peter wraz z klasą wybierają się na europejskie tournée, by pozwiedzać, odpocząć trochę od trykociarskiej profesji, a przede wszystkim odetchnąć po dramatycznych wydarzeniach z udziałem Thanosa. Peter „w cywilu” ma jednak pełne ręce roboty, jest przecież jednym z Mścicieli, a gdy przychodzi do niego Nick Fury z prośbą o pomoc głupio odmówić, prawda? Na horyzoncie pojawiło się nowe zagrożenie w postaci szalejących żywiołków, a także nieoczekiwany sojusznik z alternatywnej Ziemi, przypadkowo ochrzczony mianem Mysterio. Aby zapobiec tragedii na globalną skalę, Spider-Man i Mysterio muszą połączyć siły pod okiem T.A.R.C.Z.Y. oraz powstrzymać szerzące chaos i zniszczenie żywiołaki. Działanie pod przykrywką nie jest łatwe dla Petera, który musi dzielić swój czas na walkę, szkolną wycieczkę i sposób, by w końcu powiedzieć MJ, co do niej czuje. Zdecydowanie zadanie przerastające siły herosa na dorobku.

Fabuła Daleko od domu prezentuje się solidnie, ale nie jest przesadnie oryginalna czy nieprzewidywalna. Plus dla Marvela, że przed filmem udało się zbudować medialną otoczkę wokół tej produkcji, myląc tropy wszystkim poszukiwaczom sensacji i spiskowych teorii. Niemniej nie sposób nie odnieść wrażenia, że nowej produkcji Jona Wattsa blisko do drugiej części Iron Mana, czyli solowe przygody bohatera są trochę na uboczu nadchodzącej intrygi. Czy Spider-Man potrzebuje wsparcia Nicka Fury’ego? Nie. Czy Spider-Man musi być namaszczany na następcę Tony'ego Starka? Nie. Czy Peter Parker uczy się na błędach? Nie, bo gdyby tak było, wytrąciłby oręż twórców w postaci sporej ilości zabawnych w rozumieniu autorów gagów scen, które mają odciągnąć widza od przewidywalnej fabuły. Cierpienia młodego Parkera, czyli miłosno-superbohaterskie rozterki to dobry motyw umieszczony gdzieś w tle produkcji, tutaj zaś został on mocno wyeksponowany. Dodatkowo jako wsparcie towarzyszą mu całe tabuny żartów mniej lub bardziej lotnych osadzonych wokół szkolnej paczki. Nie dość, że jest to schemat powtarzany z filmu na film, to w tym przypadku stracił na świeżości, a humor niekiedy jest już mocno wyświechtany. Na drugim biegunie znajduje się z kolei dużo lepszy i ciekawie wpleciony w linię czasu MCU wątek z Quentinem Beckiem, również wynalazcą, technologicznym prestidigitatorem, który dzięki przekonującej gadce może zgrywać bohatera. Szelmowski uśmiech w połączeniu z zafrasowaną miną Jake’a Gyllenhaala nadają tej postaci potrzebnej niejednoznaczności. I gdyby chcieć powiedzieć, co najlepiej wyszło Daleko od domu, to będzie to właśnie kreacja Mysterio, a także iluzje, które tworzy. Ich rozwiązanie jest wprawdzie trywialne, ale efekt miotającego się w niemocy Pająka Watts ujął idealnie.

Nie można mieć również zastrzeżeń do pozostałej części obsady, bo poza irytującym ciałem pedagogicznym w interpretacji dwóch średnio rozgarniętych belfrów, młoda obsada spisała się bez zarzutu, a Tom Holland utwierdził chyba już wszystkich niedowiarków, że kostium Spider-Mana mu się należał. Niemniej szkoda, że w tej odsłonie jest więcej Petera niż jego pajęczego alter ego. Podobnie jak w Homecoming niezawodny w scenach komediowych jest Jacob Batalon, który kradnie sporo scen, ale mini gwiazdą tej części została Zendaya. Aktorka gra ekspresyjnie, aż czasem się wydaje, że jej mimika wariuje, jakby była mocno nadpobudliwa. Cieszy również oczekiwane już od pewnego czasu cameo znanego aktora, ale o tym musicie przekonać się sami w kinie. Nie można też zapominać o odmłodzonej cioci May, bo utalentowana Marisa Tomei (brawurowo zagrana kreacja w komedii Mój kuzyn Vinny) wczuwa się w tę rolę aż miło popatrzeć. Pod względem dynamicznej akcji Daleko od domu również nie zawodzi poza jednym wyjątkiem. Sekwencje latającego Mysterio nie wyglądają płynnie, a na pewno gorzej niż innych unoszących się nad ziemią bohaterów MCU. Szkoda również, że scena z gliniarzami i Pająkiem w technokostiumie wyleciała z ostatecznej wersji filmu, bo w zwiastunie zapowiadała się widowiskowo.       

Spider-Man: Daleko od domu zadowoli wakacyjnych widzów oraz miłośników nastoletniego Petera Parkera. Sprytne wprowadzenie Mysterio i dynamiczna akcja z powietrznymi piruetami herosa to niezaprzeczalnie atuty tej odsłony. Nie jest ona tak udana, jak Homecoming, ale otwiera wiele możliwości przed potencjalną kontynuacją. Ta z pewnością powstanie, a przyjacielski bohater z sąsiedztwa zmierzy się z zagrożeniem większym niż niejeden zamaskowany zakapior.  

Ocena: 7/10

Tytuł: „Spider-Man: Daleko od domu"

Reżyseria: Jon Watts

Scenariusz: Chris McKenna, Erik Sommers

Obsada:

  • Tom Holland 
  • Jake Gyllenhaal 
  • Samuel L. Jackson 
  • Marisa Tomei     
  • Jon Favreau        
  • Zendaya          
  • Jacob Batalon     
  • Remy Hii    
  • Tony Revolori                 
  • Cobie Smulders
  • Dawn Michelle King  

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Matthew J. Lloyd

Montaż: Leigh Folsom Boyd, Dan Lebental

Scenografia: Tina Jones

Kostiumy: Anna B. Sheppard

Czas trwania: 129 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji


comments powered by Disqus