„Spider-Man: Homecoming" - recenzja druga
Dodane: 18-07-2017 12:26 ()
W Spider-Manie Sama Raimiego bardzo lubiłam Tobeya Maguire’a, który perfekcyjnie pasował do roli gnębionego przez kolegów kujona. Jednak niestety nie był on nastolatkiem w szkole średniej, gdyż kończył już ten etap edukacji i wybierał się na studia. W Niesamowitym Spider-Manie akcja rozgrywała się bardziej w klimatach licealnych, ale główny bohater będący przystojnym, wysportowanym i mądrym chłopakiem, miał w sobie mało komiksowych cech Petera Parkera. Nijak nie mogłam uwierzyć, że taki gość był wyśmiewany w szkole. Jak to mówią: do trzech razy sztuka.
Życie chłopaka ugryzionego przez radioaktywnego pająka jest bardzo wymagające. Poza szkołą, spotkaniami z przyjacielem i obiadkami z ciocią, pomaga on ludziom. Jednak zatrzymywanie złodziei aut i rowerów to dla chłopaka za mało. Marzy on o porządnej misji z Avengersami, takiej, jaką mogliśmy oglądać w filmie Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. Mentor chłopaka, sam Tony Stark nie podziela zapału Petera i sugeruje mu, aby był miłym bohaterem z sąsiedztwa i zajmował się drobniejszymi sprawami. Jednak młody heros ma świetną okazję, aby udowodnić, na co go stać, gdyż po okolicy kręci się handlarz bardzo niebezpieczną bronią. Czy jednak Spider-Man jest gotowy na radzenie sobie z tak dużym zagrożeniem?
Spider-Man: Homecoming to jasne światło kina superbohaterskiego. Brak w filmie pompatycznych tonów czy zagrożenia dla całego wszechświata. Co zatem jest? Dzieciak czerpiący sporo frajdy ze swoich supermocy i pomagający ludziom, ponieważ uważa, że to słuszne, a nie dlatego, że dostał cenną, ale wielce dramatyczną lekcję życia. Lekkość opowieści, zabawne dialogi pomiędzy młodymi ludźmi i elementy teen dramy, dotyczące zauroczenia Petera koleżanką z klasy, dało wyjątkowo udaną mieszankę. Jedyne co nie pasowało mi do filmu, to jego końcowa akcja. Walka pomiędzy Vulturem a Pajączkiem była niepotrzebnie przeciągnięta. Przez cały film fabuła zmierza do pokazania bohaterowi, że więcej dobrego uczyni jako heros z sąsiedztwa, niż boksując się z superprzestępcami i nagle na samym końcu wypada wielka bijatyka, na i w lecącym samolocie.
Tom Holland grający główną rolę to przede wszystkim młody chłopak, gdyż ma zaledwie 21 lat i łatwo można było zrobić z niego piętnastolatka. Dzięki chłopięcemu wyglądowi aktora wierzymy bez zastrzeżeń, że Peter Parker to dzieciak z liceum. Jest to rzecz kluczowa przy tym filmie, gdyż to, co odróżnia Spider-Mana od innych bohaterów Marvela i czyni go wyjątkowym, to jego dziecięcy entuzjazm i naiwne wyobrażenia o walce ze złem. Kolejny wzorcowo dobrany aktor to grający Vulture’a Michael Keaton. Jest to mężczyzna, który zarabia w nielegalny sposób, aby zapewnić byt swojej rodzinie i współpracownikom. Potrafi być paskudnym przestępcą chcącym zamordować Spider-Mana, ale także honorowym człowiekiem pozwalającym przeciwnikowi odejść.
Spider-Man: Homecoming to kino lekkie i przyjemne. Peter Parker jest bohaterem, z którym w latach 60. (i kilku kolejnych dekadach) utożsamiała się spora grupa dzieciaków, miło zobaczyć, że mogą robić to kolejne pokolenia. Archetyp kujona gnębionego w szkole, który jest superbohaterem, potrafi rozpalić serca zarówno młodszych, jak i tych trochę starszych widzów.
Ocena: 8,5/10
Tytuł: „Spider-Man: Homecoming"
Reżyseria: Jon Watts
Scenariusz: Jonathan Goldstein, John Francis Daley, Jon Watts, Christopher Ford, Chris McKenna, Erik Sommers
Obsada:
- Tom Holland
- Michael Keaton
- Robert Downey Jr.
- Marisa Tomei
- Jon Favreau
- Gwyneth Paltrow
- Zendaya
- Donald Glover
- Jacob Batalon
- Laura Harrier
- Tony Revolori
- Michael Chernus
- Michael Mando
- Jennifer Connelly
Muzyka: Michael Giacchino
Zdjęcia: Salvatore Totino
Montaż: Debbie Berman, Dan Lebental
Scenografia: Lauri Gaffin, Gene Serdena
Kostiumy: Louise Frogley
Czas trwania: 130 minut
Tekst pierwotnie opublikowano na niespie.com
Dziękujemy Multikino Poznań 51 za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus