"Niesamowity Spider-Man" - recenzja druga
Dodane: 08-07-2012 16:08 ()
Po dziesięciu latach od ekranizacji Sama Raimiego otrzymujemy kolejną genezę jednej z najpopularniejszych postaci uniwersum Marvela. Parafrazując słowa Verbala Kinta z „Podejrzanych” - największą sztuczką Sony było przekonania świata, że nowy Spider-Man będzie Niesamowity.
Kto chociaż raz zetknął się z najsłynniejszym dzieckiem Stana Lee nie powinien spodziewać się żadnego zaskoczenia. Marc Webb wraz ze sztabem scenarzystów stworzyli historię wierną oryginałowi, prostą, momentami infantylną. Po stracie rodziców mały Peter trafia pod opiekę wujka Bena i cioci May. Zakochuje się w szkolnej piękności – Gwen Stacy, która według pierwowzoru była pierwszym obiektem westchnień pełzającego bohatera. Pragnąc po latach uzyskać więcej informacji na temat tajemniczej pracy swego ojca, Peter zostaje ugryziony przez zmodyfikowanego genetycznie pająka. Od tej pory dokonuje się manifestacja jego zdumiewających możliwości, które co tu dużo kryć, sprawiają bohaterowi masę frajdy jak i kłopotów.
Fabuła obrazu skupia się również na doktorze Connorsie, który poszukując uniwersalnego remedium na niedoskonałości okaleczonego ciała stara się wynaleźć lekarstwo, które uwolni ludzi od wielu chorób. Piękna intencja, niemniej kiedy Curt zostaje przyparty do muru, bez namysłu postanawia przetestować niesprawdzoną formułę na sobie. Efekt eksperymentu tylko początkowo daje zadowalający efekt.
Marc Webb nakręcił porządny, wakacyjny blockbuster, a także sprawną ekranizację komiksu. Trudno oczekiwać, aby przypadki Petera Parkera, znane nie tylko z komiksu, ale też z filmów kinowych czy serialu animowanego, mogły wzbudzić u widza niesamowitą ekscytację. Jednakże zwiastuny obrazu zdawały się sugerować co innego. Jak mantra powtarzane były słowa, że ugryzienie przez radioaktywnego pająka niekoniecznie było zbiegiem okoliczności. Pytania kim naprawdę jest Peter Parker i co się stało z jego rodzicami pozostają bez odpowiedzi, przynajmniej na etapie pierwszej części. Pod tym kątem obraz Webba rozczarowuje.
„Niesamowity Spider-Man” wywołuje mieszane uczucia, ponieważ poza mieliznami scenariusza pozostałe elementy idealnie zaskoczyły. Aktorstwo stoi na wysokim poziomie i to nie tylko pary głównych bohaterów - Andrew Garfielda oraz Emmy Stone. Między wymienionymi chemia eksploduje, a niektóre dialogi są fantastycznie i naturalnie zagrane. Autorzy zmienili też nieco wizerunek nadczłowieka, mimo swoich zdumiewających umiejętność Spider-Man zbiera cięgi, krwawi, a postrzelony kuleje, będąc świadom granicy swoich mocy.
Drugi plan wypada nie gorzej, a Denis Leary jako Kapitan Stacy oraz Martin Sheen w roli wujka Bena dają popis swoich umiejętności. Obaj rutyniarze kradną sceny ze swoim udziałem. W końcu Ben Parker przestał być papierową postacią służącą jedynie za bodziec dla poczynań swojego bratanka. Można mieć tylko żal, że występ Sheena jest dość krótki. Również Rhys Ifans jako Connors/Lizard wypadł poprawnie. Szkoda tylko, że w przypadku postaci z tak wielkim potencjałem, a zarazem będącej bliskim przyjacielem Petera, jej narodziny oraz transformacja w mordercze monstrum (pozbawione pyska!) zajęły twórcom jakieś dwie minuty. Szybciej się już raczej nie dało. Warto też dodać, że w dziele znajdziecie najlepsze jak do tej pory cameo z udziałem Stana Lee.
Co zatem nie zagrało? Wydaje się być dość oczywiste, że zasygnalizowane wątki - takie jak poszukiwanie zabójcy wujka Bena czy tajemniczy współpracownik Connorsa - powinny być doprowadzone do końca. Niestety w „Niesamowitym Spider-Manie” romantyczny podniebny balet zepchnął w cień nie mniej interesujące motywy, sprawiając że obraz na tym cierpi i jest nierówny. Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność, a morderca gdzieś hasa, bo scenarzyści o nim zupełnie zapomnieli. Z jednej strony można narzekać na wspomniane wady, z drugiej zachwycać się świetnymi dialogami, nietuzinkowym humorem, którego jest nadto, czy kilkoma scenami akcji z udziałem Pajączka (na parkingu, w szkole czy z policją). Niestety takie poszatkowanie wątków burzy nieco wizerunek całości.
Myślę, że należy dać szansę „Niesamowitemu Spider-Manowi”, bowiem atuty tej ekipy nie zostały w pełni ukazane. Jak na otwarcie nowej trylogii nie jest źle, ale zawsze mogło być lepiej. Panie Webb albo odcinamy się całkowicie od błędów poprzednika, albo je dublujemy. Więcej odwagi i samodzielności! Czekam z niecierpliwością na kontynuację.
6,5/10
Tytuł: "Niesamowity Spider-Man"
Reżyseria: Marc Webb
Scenariusz: James Vanderbilt, Alvin Sargent, Steve Kloves
Obsada:
- Andrew Garfield
- Emma Stone
- Rhys Ifans
- Denis Leary
- Martin Sheen
- Sally Field
- Irrfan Khan
- Campbell Scott
- Chris Zylka
- Charlie DePew C
- C. Thomas Howell
Muzyka: James Horner
Zdjęcia: John Schwartzman
Montaż: Pietro Scalia, Michael McCusker, Alan Edward Bell
Scenografia: J. Michael Riva
Kostiumy: Kym Barrett
Czas trwania: 136 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...