„Hawkeye” tom 1: „Odmieniony” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 06-06-2019 06:48 ()


Jeff Lemire zalicza się do twórców, których dokonania są w naszym kraju nader chętnie prezentowane. Do tego tzw. szerokim frontem, bez rozróżnienia czy są to produkcje powstałe na zlecenie głównych graczy amerykańskiego rynku komiksu („Łasuch”, „Staruszek Logan”), ich mniej wziętych konkurentów („Doktor Star i Królestwo Straconej Przyszłości”, „Bloodshot Odrodzenie”), czy też realizacje w pełni autorskie zaliczane do tzw. nurtu niezależnego („Podwodny spawacz”).

Kolejnym tytułem, który doczekał się udziału rzeczonego w jego powstaniu, był „All-New Hawkeye vol.1” (a przy okazji także „…vol.2”), w dużym uproszczeniu swoista „łącznica” pomiędzy czwartą i piątą serią poświęconą najbardziej biegłemu w łucznictwie duetowi „Domu Pomysłów”. Angaż do tego tytułu przypadkowy nie był, jako że Lemire dał się poznać jedną z najbardziej udanych opowieści z udziałem brylującego na kartach tytułów DC Comics Green Arrow powstałych po roku 2000. Mowa tu o zebranej w albumie „War of the Clans” fabule reorientującej szereg wątków w ramach mitologii „Szmaragdowego Łucznika” (swoją drogą polskiej edycji tego tytułu doczekamy się w ramach linii wydawniczej „DC Deluxe” już w październiku). Nie zaskakuje zatem, że włodarze Marvela raz jeszcze zdecydowali się skorzystać ze sprawdzonych wzorców i tym samym powierzyć „swojego” speca od szarpania cięciwy właśnie autorowi „Opowieści z hrabstwa Essex”. Gwoli ścisłości, na krótko, bo na zaledwie jedenaście epizodów przywoływanego „All-New Hawkeye vol.1” oraz „All-New Hawkeye vol.2”. Nie miał on zatem czasu i miejsca na majstrowanie w szczegółach życiorysu Clinta Bartona i Kate Bishop tak jak miało to miejsce w przypadku Olliego Queena. Jednak już tylko ten krótki staż w roli kreatora perypetii obojga poszukiwaczy przygód wystarczył, by raz jeszcze zaprezentować co najmniej dobrą formę pisarską. Niemniej po kolei.

Wspominana parka sprawnie poczynająca sobie w trafianiu do celu najwyraźniej dała się przekonać do współpracy z najbardziej wpływową agendą amerykańskiej bezpieki. Z tego też względu akcja niniejszego albumu przebiega w rytmie zadania, którego Kate i Clint podęli się na zlecenie SHIELD. Z pozoru rutynowa misja (znowu Hydra…) okazuje się jednak jedynie pretekstem do przybliżenia iskrzącej relacji łączącej rzeczonych. Następczyni oryginalnego Hawkeye’a kwestionuje bowiem przypisywany sobie przezeń status mistrza w tym układzie, raz jeszcze dając się poznać jako egzemplarz pretensjonalnego dziewczęcia. Na jej szczęście Barton nie raz i nie trzy wykazał przesadną wyrozumiałość wobec fanaberii płci pięknej (vide „monograficzny” album poświęcony Mockingbird w dwudziestym drugim tomie kolekcji „Superbohaterowie Marvela”) i nie inaczej sprawy mają się również przy tej okazji. Jednakowoż i on co najmniej niekiedy potrafi dopiec terminującej u niego (rzecz jasna w jego mniemaniu) adeptki superbohaterskiego fachu, dzięki czemu interakcja pomiędzy obojgiem ulega ustawicznemu podsyceniu.

Na tym zresztą nie kończy się zamysł scenarzysty, jako że równolegle do tego nurtu opowieści Lemire snuje rozległą retrospekcję z okresu dzieciństwa i wczesnej młodości oryginalnego Hawkeye’a. Historia to co prawda niezbyt złożona i wielowątkowa, ale i tak można śmiało mówić o czymś na kształt „roku pierwszego” tytułowej postaci, a co za tym idzie swoistego mrugnięcia okiem do tej części czytelniczego grona, która dopiero na  niniejszym etapie zdecydowała się rozpocząć swoją przygodę z perypetiami „Sokolego Oka”. I nic dziwnego, bo obie serie „All-New…” de facto stanowiły preludium do kolejnej „zmiany warty” na stanowisku centralnej osobowości cyklu. Autor skryptu uniknął przy tym kokietowania odbiorców dystansujących się od konwencji superbohaterskiej, jak miał to zwyczaju czynić Matt Fraction, scenarzysta serii „Hawkeye vol.4”. Z kolei w sferze plastycznej Ramón Pérez, mimo braku silenia się na eksperymenty formalne w stylu Davida Aji, daje się poznać jako autor dysponujący szeroką gamą stylistycznej mobilności: od wyrazistej, koncentrującej się na konturze kreski, poprzez szybki, zadziornie ujmowany szkic, aż po rozmytą wrażeniowość. Znać przez to znaczne możliwości warsztatowe tegoż autora, trafnie separującego składniki opowieści rozgrywające się przecież na odmiennych poziomach narracyjnych. W efekcie otrzymujemy płynnie i spójnie zarazem prowadzoną opowieść, która być może okaże się wstępem do nowego etapu w życiu i superbohaterskiej aktywności zarówno Clinta, jak i Kate. Czy tak sprawy faktycznie będą się miały, przekonamy się zapewne podczas lektury kolejnego tomu zapowiedzianego na listopad bieżącego roku.

 

Tytuł: „Hawkeye” tom 1: „Odmieniony”

  • Tytuł oryginału: „Hawkeye vol.5: All-New Hawkeye”
  • Scenariusz: Jeff Lemire
  • Szkic i tusz: Ramón Pérez
  • Kolory: Ian Herring, Ramón Pérez
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marceli Szpak
  • Konsultacja merytoryczna: Kamil Śmiałkowski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Marvel Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wydania oryginalnego: 15 listopada 2015
  • Data publikacji wersji polskiej: 23 maja 2019
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 108
  • Cena: 39,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „All-New Hawkeye vol.1” nr 1-5 (maj-listopad 2015).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus