„Flash” tom 3: „Łotry - reaktywacja” - recenzja
Dodane: 08-08-2018 23:29 ()
Hanza przeciwników Flasha skrzykniętych w tzw. Łotrów to jedno z głównych utrapień tego herosa. Heatwave, Trickster, Władca Luster i reszta tej nad wyraz natarczywej kompani spędza bowiem sen z powiek Flasha już od wczesnych lat 60. XX w. (a konkretnie od numeru 130 „The Flash vol.1” z sierpnia 1962 r.). Kierujący się niepisanym kodeksem (m.in. niedopuszczającym zabijania w trakcie podejmowanych przez nich akcji) na ogół zbierali od tytułowego bohatera tej serii tęgi oklep. Tym razem jednak lider tej formacji w osobie Leonarda „Kapitana Chłoda” Snarta zdecydował się na znaczącą modyfikację dotychczas stosowanej przez Łotrów taktyki.
Przede wszystkim doprowadził do opuszczenia przez Flasha jego bazy operacyjnej, tj. Central City. Co prawda na obcym dlań gruncie (a konkretnie w skądinąd znanym Corto Maltese) „Najszybszy Żyjący Człowiek” radzi sobie nie zgorzej niż u siebie. Niemniej nie w tym tkwi sedno planu wspomnianego szubrawcy i stąd konfrontacja pomiędzy Flashem a pstrokato odzianymi Łotrami przebiegnie według odmiennego niż zazwyczaj scenariusza. Na tym jednak nie koniec, bo jakby wbrew tytułowi zbioru jego zasadniczą część poświęcono dylematom trawiącym nastoletniego Wally’ego Westa (czy raczej czarnoskórego młodzieńca, któremu decyzją zarządu DC przeznaczono zająć miejsce jedynego autentycznego bohatera o tym nazwisku). Ten bowiem wciąż nie potrafi pogodzić się z utratą ojca i haniebną rolą swego czasu przezeń odegraną. Siostrzeniec bliskiej sercu Barry’ego Allena Iris West nie zaniedbuje jednak wprawiania się w superbohaterskie obowiązki, pilnie ćwicząc pod okiem Flasha. To z kolei przyczynia się do interakcji m.in. z aktualnym Kapitanem Bumerangiem oraz dalszego drążenia tematu organizacji terrorystycznej znanej jako Czarna Dziura.
W trzecim tomie powierzonej mu serii Joshua Williamson coraz pewniej czuje się na swoim stanowisku. Perypetie Flasha w jego wykonaniu to nadal tytuł bez przesadnie wyszukanych rozwiązań fabularnych. Przyznać jednak trzeba, że poczyna on sobie znacząco lepiej niż jego poprzednicy w roli scenarzystów z okresu „Nowego DC Comics!” - Francis Manapul i Brian Buccellato. Widać to zwłaszcza w zestawieniu niniejszego tomu z „Rebelią Łotrów”, w której obaj wymienieni chwilę temu panowie ewidentnie nie poradzili sobie z przemyślanym dysponowaniem podkomendnymi Kapitana Chłoda. W tym przypadku jest inaczej i nawet jeśli nie wszyscy przedstawiciele złodziejskiej szajki metaludzi otrzymali odpowiednią ilość „czasu antenowego” (Złota Lotna) to jednak znać, że twórca scenariusza zdołał uchwycić osobliwą więź łączącą Flasha i jego przeciwników, owe Hassliebe towarzyszące im de facto od pierwszych konfrontacji przybliżonych jeszcze na łamach magazynu „Showcase” i wczesnych epizodów miesięcznika „Flash vol.1”. Na charakterologicznej złożoności zyskuje również wzmiankowany Wally, niespokojny duchem w efekcie nie tylko borykania się z rodzinną tajemnicą, ale też wiekiem dojrzewania. Nie da się jednak ukryć, że dla czytelników dobrze wspominających przypadki jego pierwowzoru udzielającego się w uniwersum DC sprzed przekształcenia kontinuum czasoprzestrzennego w efekcie wydarzeń przybliżonych w opowieści „Flashpoint – punkt krytyczny” wciąż trudno się przyzwyczaić do tej nieszczególnie przekonującej „innowacji”.
Standardowo dla współczesnych produkcji superbohaterskich także i tutaj mamy do czynienia z wykonaniem warstwy plastycznej przez niemal sztab wprawionych fachowców. Pomimo incydentalnych niedoróbek rysunkowych Carmine Di Giandomenico efektownie oddaje zjawiskowość tytułowej postaci iskrzącej się od wyładowań elektrycznych. Z niemałym prawdopodobieństwem jego maniera ma szansę przypaść do gustu zwłaszcza tej części potencjalnych odbiorców, która zwykła preferować tytuły wykonane tzw. stylem animacyjnym. Natomiast Jesùs Merino zaproponował styl bliski realistycznemu, ostatnimi laty nie tak znowu często widywany w tytułach z udziałem trykociarzy. Intensywna kolorystyka (na stanowisku ponownie Ivan Placencia wspierany przez Chrisa Sotomayora) pogłębia dynamikę tego tytułu, z oczywistych względów trafnie ujmującą naturę jej protagonisty.
W przypadku niniejszej serii można śmiało rzec, że im dalej, tym lepiej. W wymiarze fabularnym „Flash” ustępuje co prawda perypetiom Amazonki Diany, niemniej to i tak nadal, obok właśnie „Wonder Woman”, „Hala Jordana i Korpusu Zielonych Latarni” oraz „Aquamana” warta uwagi propozycja wydawnicza spośród prezentowanych przez Egmont „odrodzonych” tytułów DC.
Tytuł: „Flash” tom 3: „Łotry - reaktywacja”
- Tytuł oryginału: „The Flash Vol.3: Rogues Reloaded”
- Scenariusz: Joshua Williamson
- Szkic i tusz: Carmine Di Giandomenico, Davide Gianfelice, Jesùs Merino, Neil Googe
- Tusz: Andy Owens, Andrew Currie, Oclair Albert
- Kolory: Ivan Placencia, Chris Sotomayor
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Kłoszewski
- Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data publikacji wersji oryginalnej: 26 lipca 2017 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 11 lipca 2018 r.
- Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
- Format: 16,7 x 25,5 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 144
- Cena: 39,99 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „The Flash vol.5” nr 14-20 (marzec-czerwiec 2017).
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus